Okej, jestem za legalizacją, ale wyjaśnijmy kilka rzeczy.
Zalegalizowane zielsko na rynku nie byłoby skunem pędzonym na siuskach i eterze, byłoby normalnym, lajtowym stuffem, który by Cię luzował po jednym gibonie, jak po jednym-dwóch piwach. Wiadomo, fajna sprawa, ale ludzie pieprzą o 12-letnich biegających dzieciakach z fajami w ryju. Głupota.
Jest zalegalizowany alkohol, niby od 18 lat, ale i tak dzieciaki chlają. Fakt, często jakiś typek lata z browarem, ale nie z vódką. Przynajmniej ja mało razy w swoim życiu widziałem taki widok. Proste, że na początku byłaby mega nagonka, ale jednocześnie mega podniecenie na bakanie, ale tak pewno też było z alkoholem. Że każdy chciał tego spróbować.
Druga sprawa - dzieciaki paląc jointa z takiej 'budki z bakaniem' poczuliby, że zostali wyruchani. Halo, jak to? Wcześniej paliłem z rury i jazda była po dwóch buchach, a tutaj spalilem całego gibona i co? Ach, bo synku to nie byłby stuff tak mocny, jaki teraz jest. Nie wiem, ile osób tutaj paliło, ale ci, którzy kosztowali wiedzą dobrze, że czasami potrafi zyebać po 2 buchach, a czasami jest lajt po całym wbiciu. Tak samo by było z tym gówienkiem sprzedawanym w coffeshop'ach.
Okej, przejdźmy teraz do tego, o czym czytałem już kilka razy. Zielsko -> twardsze narkotyki -> ruchanie i śluby z kozami czy legwanami. Kolejna bzdura.
Rozumiem, że gdy ktoś sobie sączy piwo, to później zacznie pić vódkę, na koncu spryskiwacze do szyb, bo tam też alko, ale lepiej kopie, a na końcu posunie swojego zwierzaka? Geez, co wy bierzecie, że macie takie chore jazdy.
Zielsko nie ryje wam beretu na poziomie koksu. Nie masz jazd, że ci kurczaki biegają po żołądku albo że masz dziką chcicę na swojego pupila. Macie strasznie marną wiedzę na temat działania THC.
By wytłumaczyć, jak po bakaniu byście się czuli (idąc za wikipedią):
Efekty doświadczane po spożyciu marihuany są indywidualne i zależne od ilości, rodzaju oraz jakości surowca, sposobu przyjmowania. Najczęstsze z nich, to:
* polepszenie nastroju, euforia
* tymczasowe upośledzenie pamięci krótkotrwałej, pobudzenie wyobraźni
* "otwarcie zmysłów", wzmocnienie percepcji, wzmożona wrażliwość na bodźce
* osłabienie koncentracji
* zaburzenia w percepcji czasu
* zwiększone łaknienie
* suchość w ustach i pieczenie oczu, spowodowane wyschnięciem śluzówek
* przyspieszone tętno, uczucie chłodu
* spadek aktywności fizycznej
W sumie moim zdaniem lepsze to od maksymalnego upicia się, przy którym najczęściej towarzyszy nam w nocy miseczka i kilka niedźwiedzi do niej.
Reasumując twierdzę, że bakanie nie byłoby najgorszym wyjściem na rynku. Dobre, lajtowy stuff luzowałby tak samo, jak kilka rozwodnionych piw (po 5 zł za sztukę w pubie). Kończąc jednocześnie pytam, czemu dorośli, zdrowi na rozumie ludzie mogą się upić do nieprzytomności, a nie mogą zjarać gibona w zaciszu własnego domu?
Post sponsorowany przez Cypress Hill i Weed Mana:
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), gettin' me HIGH!!
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), Weed Man, Weed Man
(Inhale, exhale), gettin' me HIGH!!
: *
---
Aha, EDIT
Dla tych, którzy próbowali w złym towarzystwie i mieli bad trip'a - to tak, jakbyś się uchlał z jakimś typem, który ciągle zamula i masz doła. Nie śmiejesz się, nie bawisz, a siedzisz w kącie i gadasz z takim zyebem, który non stop gada Ci o twojej byłej. Nic fajnego. To samo z fają. Jak palisz z fajnym towarzystwem, to jest śmiech i zabawa, jak z gównianym - rzyganie i dół.