Wiemy już, ile miejsca na gry zostanie w next-genach

Problem dysków twardych jest równie stary jak one same. W pogoni za lepszymi parametrami, sprzedawcy lata świetlne temu postanowili, że chociaż komputery liczą rozmiary dzieląc bajty kolejno przez 1024, to przecież jednostki kilo, mega czy giga oznaczają kolejne potęgi liczby 10, więc na potrzeby metek podzielono bajty przez 1000. Jakiś już czas temu wprowadzono co prawda podział, mający to naprawić (i korzystają z niego niektóre systemy linuxowe), zmieniając końcówkę "ga" w prefiksach na "bi" i proponując mebibajt, gibigajt i tebibajt, generalnie jednak wciąż się to nie przyjęło.

Stąd też już od samego początku wiadomym było, że faktyczna pojemność dysków Xbox Series X|S oraz PlayStation 5 będzie niższa niż ta na pudełku, a dodatkowe miejsce zajmować będzie cache i system operacyjny. Pod uwagę trzeba też wziąć miejsce na pobranie patchy i wypakowywanie gier, czy screenshoty - od ostatecznej liczby tego ile zostaje miejsca na świeżo odpalonym sprzęcie, bezpiecznie odjąłbym jeszcze 20-30GB.

I tak, wg. danych producentów, do konsol trafią następujące dyski:

- Xbox Series X = 1 TB / 1024 GB
- PlayStation 5 = 825 GB
- Xbox Series S = 500 GB

Przeliczając gigabajty "dyskowe" na te prawdziwe, dostajemy więc:

- Xbox Series X = 931 GB
- PlayStation 5 = 768 GB
- Xbox Series S = 465 GB

Natomiast po odjęciu przestrzeni którą konsola z powodu systemu, cache i innych rezerwuje dla siebie, dla graczy faktycznie pozostaje:

- Xbox Series X = 802 GB (78%)
- PlayStation 5 = 664 GB (80%)
- Xbox Series S = 364 GB (72%)

Najsłabszy w tym zestawieniu XSS pozwoli więc zainstalować przynajmniej 7 gier, PS5 przynajmniej 13 produkcji, a Xbox Series X minimum 16 gier (po 50 GB). Nie jest tak źle, dodatkowo w ramach wstecznej kompatybilności gry nie muszą chodzić z zewnętrznego SSD (chociaż jest to wskazane, jeśli chcemy odczuć krótsze czasy wczytywania).