Na ostatnich imprezach branżowych w 2024 roku, zarówno podczas CDA w Łodzi, jak i PGA w Poznaniu, mieliśmy okazję spróbować swoich sił w duchowym spadkobiercy popularnych czołgów z lat 90. ogrywanych głównie na kultowym w naszym kraju Pegazusie, oraz jego kopiach. Każdy, kto miał okazję godnie bronić pikselowego orzełka przed siłami pancernymi wroga, znajdzie w BattleTanks wiele elementów wspólnych. Rodzime studio Kasur Games stworzyło nie tylko laurkę dla graczy, pamiętających produkcję z tamtych lat, ale także godnego reprezentanta gier kooperacyjnych, gdzie najbardziej liczy się zabawa w gronie znajomych i najbliższych. Zapraszam do recenzji BattleTanks AnimalWars.
Najpierw było ich czworo
Podstawowym trybem zabawy w BattleTanks jest oczywiście kampania. Nie jest ona jednak w żaden sposób skierowana wyłącznie dla jednego gracza. Co więcej, można (i powinno się) grać w maksymalnie cztery osoby. Za postęp w kampanii zdobywamy dostęp do nowych dział naszych czołgów oraz walutę, którą możemy przeznaczać na kosmetykę pancernych maszyn. W trybie kampanii gra przedstawia losy czwórki ocalanych zwierząt, które umknęły spod tyranii kretów. Drużyna składa się z misia, szopa, królika oraz bobra, którzy po ucieczce postanawiają się zmobilizować, wsiąść za stery czołgów, siłą odbić pozostałe zwierzaki i odzyskać kontrolę nad krainą.
Fabuła i dialogi tworzą prostą i nieskomplikowaną historię, która powinna być zrozumiała także dla najmłodszego pokolenia graczy, choć nie brakuje w niej zabawnych tekstów również dla starszych odbiorców. Cała stylistyka, sterowanie i charakter gry, zostały tak zaprojektowane, aby były przystępne dla graczy w niemal każdym wieku. Dzięki temu tytuł świetnie nadaje się na rodzinne rozgrywki z dzieciakami, gdzie nawet mój czteroletni syn był w stanie zagrać i czerpać autentyczną radość z BattleTanks. Mimo iż produkcja jest generalnie prostą grą w stylu arcade, to deweloperzy wykazali się sporą kreatywnością, nawet w tak oczywistych aspektach, jak wykorzystanie kamery.
Perspektywa zmienia wszystko
Odbicie naszych zwierzęcych kompanów będzie się wiązać z lądowaniem na kilku tematycznych archipelagach wysp. Te są dość oryginalne pod względem samej konstrukcji poziomów, stawiając na zróżnicowaną rozgrywkę zarówno pod kątem zasad, zależnych od trybu gry, jak i od ustawienia kamery. Rozgrywkę możemy prowadzić zarówno w rzucie izometrycznym, jak i z pierwszej osoby, zwykle z możliwością zmiany. Są jednak od tego wyjątki, niektóre z poziomów mają specjalne warunki, gdzie kamera może być zablokowana, bez możliwości jej zmiany, co znacząco wpływa na trudność, pozornie prostej gry.
W rzucie izometrycznym mamy dobry ogląd sytuacji na większy obszar mapy, widzimy przeciwników z każdej strony, ale strzelać możemy wtedy tylko w poziomie. Z kolei w przypadku perspektywy pierwszej osoby, możemy strzelać w pełnej płaszczyźnie, celnie eliminując wrogów z dystansu lub zza osłony. Daje to przewagę w walce jeden na jednego, ale gdy przeciwników jest więcej, to często możemy zostać okrążeni, z powodu ograniczonego oglądu. Zatem warto korzystać z obu rozwiązań, w zależności od sytuacji i potrzeb.
Dawno nie spotkałem się z tak kreatywnym wpleceniem kamery jako mechaniki do gry. To jednak nie wszystko. Jak wspomniałem wcześniej, zdarzają się poziomy, na których (jak na screenie niżej) mamy zablokowaną kamerę, bez możliwości jej zmiany. W tym przypadku obserwujemy rozgrywkę od boku, co daje wrażenie gry niczym w popularnych platformerach o słynnym hydrauliku (a to nie jedyne nawiązanie), od lewej do prawej. Takie ustawienie bez możliwości zmiany sprawia, że nasze ruchy muszą być bardzo ostrożne, bo często zauważymy zagrożenie w ostatniej chwili.
Warto przy okazji zaznaczyć, że rozgrywka nie sprowadza się tylko do walki. Ustawienie widoku „na sztywno” z pierwszej osoby dało możliwość stworzenia poziomów w postaci labiryntów, gdzie naszym zadaniem jest przejechać przez sektory według numeracji, w jak najkrótszym czasie. Są to kolejne przykłady bardzo kreatywnego podejścia, w temacie kamery, które mają bezpośrednie przełożenie na rozgrywkę i zmieniają perspektywę. Rozgrywka, gdzie jedyną zmienną byłyby inne plansze, mogłaby być nudna i powtarzalna, a tak kreatywność twórców bardzo urozmaica rozgrywkę, wielkie brawa Kasur Games!
Udany kooperacyjno-rywalizacyjny miks
Wszystko, o czym do tej pory mogliście przeczytać, sprowadza się do kampanii oraz najpopularniejszego trybu rozgrywki wieloosobowej, jakim jest deathmatch. BattleTanks ma jednak do zaoferowania znacznie więcej, jeśli chodzi o zabawę w większym gronie. Wraz ze wspomnianym deathmatchem, dostępnych trybów rozgrywki jest aż 8, na które składa się doskonale znany CTF (Capture the Flag), przejęcie punktu czy przetrwanie. Te tryby są dobrze znane także w innych grach, zatem omawiać ich nie ma sensu, ale chciałbym się pochylić nad pozostałymi.
Bitwa zamków, to tryb będący wspominaną wcześniej laurką dla fanów starych tanków. Obie drużyny mają swoją bazę, która jest otoczona murem (zupełnie jak orzełek), i wygrywa ta, która doprowadzi do zniszczenia bazy przeciwnika. W grupie czterech graczy rozgrywka jest bardzo intensywna i daje sporo satysfakcji (o nostalgii nie zapominając). Dla fanów rywalizacji w zwarciu twórcy przygotowali tryb o nazwie fechtunek. Tak, to czołgowa bitwa na miecze, to nie żart. Wiem, jak absurdalnie to brzmi, ale ten tryb dawał mi najwięcej frajdy, porównywalnej do gry w bijatyki. Jedne starcia są błyskawiczne, inne trwają długie minuty, a ręce pocą się z nerwów. Polecam spróbować, warto!
Gracze z doskonałą koordynacją wzrokowo ruchową z pewnością docenią bombardowanie. Ciasna wyspa, kilkoro zawodników (tak, możecie do siebie strzelać) i nieustający grad bomb zrzucanych z samolotów. Ostatni żywy wygrywa, a wbrew pozorom, nie zawsze jest to ten, co gra zwykle najlepiej. Na koniec mamy tzw. "Szalone tunele" które najbardziej przypominają mi równie leciwe tytuły, jak Wormsy czy Liero, gdzie, aby doszło do walki, wpierw trzeba było się przebić przez przeszkody.
Każdy z trybów daje sporo zabawy na długie sesje wieloosobowe i jeśli tytuł pojawi się na PlayStation, z pewnością go zakupię, gdyż dla mnie konsola jest idealnym sprzętem do imprezowego grania. Bawiłem się świetnie z moją rodziną w domu, tak samo, jak i na eventach w Łodzi czy Poznaniu (pozdrawiam tych, z którymi miałem okazję zagrać!). Jeśli więc tylko macie kompanów do graczy w tego typu pozycje, naprawdę zachęcam do dania szansy BattleTanks AnimalWars. Czy jednak tytuł ma jakieś wady? Owszem i postaram się je omówić.
Nie dla samotnych wilków
Gra stawia na rozgrywkę kooperacyjną do tego stopnia, że gracze lubujący się w singlowym doświadczeniu będą mieli trudniej. Dlaczego? W przypadku zgonu rozgrywka zaczyna się od nowa bez punktu kontrolnego lub możliwości odrodzenia. Jeśli jednak gramy przynajmniej we dwoje, to po małym odstępie czasu (gdy drugi z graczy nadal żyje) możemy się odrodzić. Po każdej śmierci czas oczekiwania będzie nieco dłuższy, ale ilość zgonów nie ma znaczenia, aż do momentu, gdy nie polegnie cały zespół.
Jest to moim zdaniem źle zbalansowane, ponieważ tytuł przez to nie daje zbytnich szans graczom solo. Na upartego można podłączyć drugi kontroler i go nie ruszać, ale chyba nie o to chodzi, prawda? Ponadto rozgrywanie kampanii samotnie, niestety po kilku misjach zaczyna nużyć. Brak elementu kooperacyjnego w postaci innego gracza odbija się negatywnie na rozgrywce, a samo odblokowywanie kosmetyki czy broni nie stanowi wystarczającej motywacji do ukończenia kampanii.
Muszę także wspomnieć jeszcze o samych poziomach w grze. Plansze obfitują w wiele budynków, drzew czy pojazdów, a lawirowanie między przeszkodami i wykorzystywanie ich w charakterze osłony jest kluczowe dla zwycięstwa. Uważam jednak, że niektóre z przeszkód mają przesadnie dużą odporność na ostrzał. Do zniszczenia budynku czy chociażby drzewa, trzeba w zależności od posiadanego działa, oddać od trzech do czterech strzałów, co przy próbie przebicia się przez kilka przeszkód z rzędu, jest zwyczajnie frustrujące i nużące. Gdyby chociaż dało się przez te pancerne drzewa przejechać, to jeszcze bym to jakoś przebolał. Pod tym względem jest niestety bardzo słabo i niektórych może to po kilku sesjach odrzucać.
Podsumowanie
BattleTanks AnimalWars jest w mojej ocenie bardzo dobrą grą z nastawieniem na kanapową rozgrywkę wieloosobową przy jednym ekranie. Tytuł świetnie nadaje się do zabawy w gronie znajomych czy najbliższych, dostarczając pełnej gamy emocji towarzyszących przy rywalizacji z osobami obok nas. Należy pochwalić kreatywność w wykorzystaniu kamery do stworzenia odrębnych wrażeń z rozgrywki oraz nietypowe tryby gry, które są bardzo emocjonujące.
Szkoda jedynie, że blask tej produkcji przygasa, gdy próbujemy się przy niej bawić samotnie. Tutaj gra niestety potrafi być męcząca, niesprawiedliwa i niewarta naszego czasu. Jeśli spędzacie czas wspólnie na graniu i szukacie tytułów do wspólnej zabawy, z pełną odpowiedzialnością BattleTanks polecam. Natomiast, jeśli jesteście graczami preferującymi samotną zabawę, to nie jest tytuł, jakiego szukacie.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy studiu Kasur Games.
Podsumowanie
Na imprezę, czołgi obowiązkowe!
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: