Trudno powiedzieć, by Nintendo cieszyło się od lat ogromnym uznaniem i popularnością na polskim rynku. Z jednej strony, sama firma, jak i serie gier takich jak Mario czy Pokemony (na podstawie których przewodnik recenzowaliśmy dla Was tutaj ) są w nadwiślańskiej growej społeczności dobrze znane. Z drugiej strony, to prawdopodobnie dopiero sukces Switcha i tytułów takich jak Super Mario Odyssey czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild przełożyły się na zauważalny wzrost rozpoznawalności marki w naszym kraju.
Mimo że z polskimi wersjami swoich gier japoński gigant nadal jest na bakier, to siła marki jest u nas na tyle duża, że zapoznanie się z historią firmy oraz jej produkcjami może być interesujące dla odbiorców. Jeżeli chcielibyście poznać kluczowe momenty w dziejach Nintendo, klasyczne gry czy ich najbardziej przełomowe konsole, to wydawnictwo APN Promise ma dla Was „Nieoficjalną w 100% Wielką Księgę Nintendo”.
GIGA książka dla GIGA fanów?
Pierwsze wrażenie jest piorunujące. WOW — jakie to jest wielkie! Twarda oprawa, format A4 i bardzo ładne nadruki z tłoczonymi elementami. Jeżeli lubicie kolekcjonować growe gadżety (o ile książkę można zaliczyć do gadżetów) i trzymać je na półce, to „Wielka Księga Nintendo” będzie się świetnie prezentować. Chociaż jej wymiary nie wpasują się do każdej biblioteczki, może stanowić fajne tło dla wystawki z figurkami amiibo czy innymi funko popami.
Właściwie każdy element książki sprawia wrażenie bycia „premium”. W środku znajdziemy ponad sto trzydzieści stron z grubego papieru, z wysokiej jakości kolorowymi nadrukami. Są przy tym dosyć sztywne i zdają się być mocno przytwierdzone do oprawy. Można pokusić się o stwierdzenie, że wykonanie dorównuje wysoką jakością produkcjom Nintendo. Nie powinno się jednak oceniać książki po okładce, więc przyjrzyjmy się treści.
Pokaż kotku, co masz w środku
Spis treści obiecuje wiele dobroci dla spragnionych wiedzy o wszystkim, co ważne dla firmy założonej dwudziestego trzeciego września 1889 roku przez Fusajiro Yamauchiego. Znajdziemy tu oś czasu prezentującą wydarzenia od początków z produkcją papierowych kart, po stanie się jedną z najpopularniejszych firm rozrywkowych na świecie. Poznamy historię automatu z Donkey Kongiem, NES-a i jego gier oraz kultowego Game Boya. Przeczytamy wiele stron o Mario, w tym o przełomowym Mario 64 w 3D, kompletny przewodnik po The Legend Of Zelda: A Link To The Past i wiele innych. Jest też 25 najlepszych gier na GameCube’a wybranych przez czytelników Retrogamera czy, rzecz jasna, rozdział o Switchu i w co najlepiej na nim zagrać.
Jeżeli wydaje wam się, że niektóre rozdziały brzmią, jakby miały zawierać wpisy z Wikipedii to uspokajam — jest o wiele lepiej. Chociażby opowieść o tworzeniu kultowego NES-a. Nie dostajemy tu po prostu suchych faktów, a naprawdę przyjemny wywiad z człowiekiem, który zaprojektował pierwszą konsolę Nintendo na kartridże. Masayuki Uemura udzielił autorom wywiadu przy okazji 30. urodzin NES-a, które odbyły się w 2016 roku w Wielkiej Brytani. Spotkanie z profesorem Uemurą jest świetnie opisane i naprawdę przyjemnie pochłania się kolejne akapity. Nie spodziewałem się, że poznam przy okazji tyle ciekawostek.
Nie zawsze jest kolorowo
O wiele gorzej czytało mi się rozdziały, będące rankingami gier na daną platformę. Każdy z nich zawiera po dwadzieścia pięć tytułów, jeden zrzut ekranu, nazwę dewelopera, rok wydania, gatunek i kilka słów o samej produkcji. Za dużo jest tutaj niezbyt ciekawych, suchych faktów, za mało jakichś interesujących historii z danym tytułem. Jasne, ciekawostki się zdarzają i są bardzo fajne, ale mogłoby być ich więcej. Może się czepiam, ale bawiłem się średnio.
Super natomiast są wszelkie wywiady z ludźmi pracującymi nad sprzętem czy grami. Przy okazji historii konsoli Game Boy możemy przeczytać kilka słów i poznać nieco lepiej ludzi takich jak Ed Magnin, Jas Austin, Jon Ritman, Ian Manders czy Bob Rape. Nic wam nie mówią te nazwiska? Mnie przed lekturą też nic nie mówiły. Teraz jednak wiem już, co wspólnego mają z tym, że kultowe Prince of Persia trafiło na Game Boya. Znalazło się też miejsce dla rozmów z graczami, jak na przykład Adamem Ferrari, speedrunnerem Super Mario Land.
Uspokajam jednak tych, którzy o ludziach czytać nie lubią. Jest tu też wiele dobrego dziennikarstwa dla fanów technikaliów. W środku znajdziemy wiele dokładnych specyfikacji sprzętów wraz z ich zdjęciami z zewnątrz i wewnątrz. Autorzy dorzucili też niezwykle ciekawe analizy technologii stojących za kultowymi grami czy opisy sztuczek programistycznych, z jakich korzystali deweloperzy, starając się wycisnąć z konsoli wszystkie soki. Dla mnie było to niezwykle interesujące, a do tego bardzo przystępnie podane.
Książka czy album?
Dzieło to sprawdzi się również jako świetny dodatek do kolekcji ludzi nieszczególnie zainteresowanych czytaniem. Książkę tę można traktować jako bardzo przyjemny album. W środku mamy całą masę świetnych, wysokiej jakości zdjęć. Zdarzają się nawet olbrzymie fotki na dwie strony A4, z ledwie odrobiną tekstu opisującego, na co właściwie patrzymy. Dlatego, jeżeli nie macie akurat ochoty oddawać się lekturze, to przyjemnie jest spędzić choćby kilka chwil na oglądaniu dorobku Nintendo.
Podsumowanie
„Nieoficjalna w 100% Wielka Księga Nintendo” to naprawdę udane dzieło. Pięknie zaprojektowane i wypełnione interesującymi informacjami, nie tylko dla fanów marki. Jeżeli wychowaliście się na grach i konsolach od „Zostaw szczęście niebiosom”, to zapewne będziecie się świetnie bawić przy okazji lektury kolejnych stron. Jeśli nie, to i tak warto dać temu tytułowi szansę. Znajdziecie tu wiele wysokiej jakości artykułów, ale nie ukrywam, że zdarzają się też takie, które nieco odstają poziomem. Samych interesujących wywiadów jest jednak na tyle dużo, że nie będziecie żałować czasu poświęconego na czytanie.
Komentarze
Dzięki za recenzję, bo mam tą pozycje na zakupowym radarze. Pewnie sobie sprawię w niedługim czasie.
odpowiedzMam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić przy lekturze! :D
odpowiedzDodaj nowy komentarz: