Bardzo jestem ciekaw, ilu wśród naszych czytelników jest graczy, którzy pamiętają jeszcze zetknięcie z dawnymi odsłonami Legacy of Kain. Sam jestem jedną z tych osób, co miało również wielki wpływ na chęć zrecenzowania zremasterowanej wersji Soul Reavera 1 i 2. Pierwszą część ogrywałem jeszcze na PSX.
Co zabawne, miałem wersję z legendarnym już w Polsce, "bazarowym" spolszczeniem, w postaci dubbingu podłożonego przez osoby pochodzące zza naszej wschodniej granicy. Był to więc typowo rosyjski akcent, a samo tłumaczenie jakościowo było kiepskie (ale było!). Mimo wszystko, klimatu nie można było temu odmówić. Mając w pamięci bardzo pozytywne wspomnienia z dziecięcych lat, wskoczyłem do tego świata po długiej przerwie raz jeszcze. Sprawdźmy zatem, czy Aspyr podszedł do tematu z należytą dbałością do tej kultowej serii.
Dlaczego akurat Soul Reaver?
Można zadawać sobie pytanie, czy wybranie na remastera, akurat obu części Soul Reaver, to idealny pomysł. Nie jest to bowiem początek serii, ta zaczęła się jeszcze w połowie lat 90. wraz z odsłoną Legacy of Kain Blood Omen 1 i 2 w 2002 roku. Nowi potencjalni fani tej serii, chcąc zacząć przygodę chronologicznie od samego początku, będą mieli więc małą zagwozdkę. Dlatego chciałbym od razu uspokoić, sam zacząłem przygodę z tym uniwersum właśnie od Soul Reavera i nie jest to jakiś wielki powód do zmartwień, że wejdziemy w środek czegoś większego. Remaster wzbogacono o dodatkową zawartość w postaci zapisów z nagrań, szkiców koncepcyjnych, a nawet niedokończonych poziomów, które finalnie do gry nie trafiły!
Ponadto nie zapomniano o dodaniu oficjalnej chronologii wydarzeń obejmujących również wydarzenia ze wspominanego wyżej Blood Omena. Zatem każdy głodny wiedzy o tym niezwykłym, acz brutalnym świecie, może się zapoznać z detalami w każdej chwili, nadrabiając zaległości, czy też zgłebiając kulisy produkcji. Chciałbym jednak odpowiedzieć na pytanie z nagłówka, dlaczego akurat Soul Reaver? W mojej opinii z powodu wyśmienitej postaci, jaką jest Raziel, grany przez Michaela Bella. Zdradzony przez swojego mentora, powraca do życia, aby dokonać zemsty, odkrywając przy okazji, jak wiele się zmieniło od jego odejścia w zaświaty.
Raziel jest postacią bardzo emocjonalną. Mimo bycia wampirem nie brak mu empatii i często podejmuje działania na podstawie emocji, co okaże się wykorzystywane przez innych "aktorów" za kulisami wydarzeń. Należy pamiętać, iż tytuł serii nie jest przypadkowy. Legacy of Kain, odnosi się do głównego sprawcy wydarzeń w Nosgoth, nemezis naszego głównego bohatera, Kaina (równie świetny głos Simona Templemana). Kain jest pozbawiony większości ludzkich emocji, stara się przede wszystkim osiągnąć zamierzone cele, bez względu na koszty, co ma swoje odzwierciedlenie w losach całej krainy. Czy jednak kryje się za tym coś więcej? Powiem tylko, że zdecydowanie jest to wierzchołek góry lodowej, najsilniejszej strony tej gry jak i całej serii, jaką jest fabuła.
Redeemer and destroyer
Mija 1500 lat od wydarzeń z pierwszego Blood Omen, podczas których Kain stopniowo oswajał się ze swoją nową, wampirzą naturą. Świat Nosgoth okazuje się jednak nie być dla naszych wąpierzy łaskawy. Może i czas nie ma wpływu na długość ich życia, za to z wiekiem, przechodzą oni coraz to dziwniejsze i potworniejsze mutacje.
Nie inaczej jest w przypadku naszego głównego bohatera Raziela. Pierwszy "syn" i porucznik Kaina, jako jedyny dostał od losu skrzydła, co nie uchodzi uwadze jego przywódcy. W dowód wdzięczności (a raczej zazdrości) zostaje skazany na śmierć, będąc rzuconym w otchłań jeziora dusz. Jest to jednak dopiero wstęp do wciągającej historii, ze względu na obecność Prawdawnego Boga, który daje Razielowi drugie życie, aby ten stał się jego żniwiarzem dusz i by przy okazji mógł dokonać swojej zemsty.
Po drodze nie brakuje zawirowań fabularnych, a świat przedstawiony jest tak bardzo odmienny od tego, co znamy z dzisiejszych gier, że nietrudno jest w ten świat wchłonąć na dobre. Mrok i wszechobecne zniszczenie, nierzadko komentowane poprzez monolog naszego bohatera idealnie dopełnia całości. Mówiąc o fabule, warto abym wspomniał o obecności napisów w pierwszej odsłonie cyklu. Wiem, że może to brzmieć banalnie, szczególnie, że ta seria nie wspiera naszego języka. Soul Reaver jednak oryginalnie napisów nie posiadał wcale, co nawet moderom na PC utrudniało stworzenie fanowskiego tłumaczenia, nie tylko na nasz język.
Jest to jedna z tych serii gier, gdzie dialogi miewają wyjątkowo nietypowe zwroty, z którymi po dziś dzień mam problem bez spojrzenia do słownika, zatem dobrze, że w końcu napisy (niestety tylko po angielsku) się pojawiły. Nareszcie mogłem w pełni się nacieszyć pierwszą odsłoną, gdyż za dzieciaka za wiele nie rozumiałem (co nie znaczy, że źle się bawiłem). Nie chcę zdradzać dalszych losów, bo warto, aby każdy zainteresowany gracz poznał losy Raziela i Kaina osobiście. Spośród wielu ciekawych, fikcyjnych światów przedstawionych, Nosgoth jest dla mnie w topce najlepszych i bawiłem się jak przy pierwszym podejściu. Teraz gdy mam znów obie części za sobą, mam straszny problem z sięgnięciem po inny fabularny tytuł, takie to było dobre!
Remaster nieidealny
Gdy tylko Aspyr ogłosiło, że powrót serii Legacy of Kain będzie Remasterem, wiedziałem, że nie mam co oczekiwać zbyt wielkich zmian względem pierwowzoru. Byłem jednak pełen ciekawości, jakie elementy gry ulegną poprawie, a także, czy znikną obecne w oryginale błędy. W głowie kłębiły mi się także obawy, czy poprawa graficzna nie przyniesie za sobą utraty charakteru tej serii, oraz czy nie zostanie ona w jakiś sposób ugrzeczniona, albo i ułatwiona.
Gry serii Legacy of Kain, są takimi produkcjami, w których próżno szukać obecnych w dzisiejszych tytułach wszelakich wskazówek, podpowiedzi i prowadzenia gracza za rączkę, żeby czasem nie zabłądził i nie uległ żadnej frustracji. Czasem trzeba przystanąć, rozejrzeć się i troche pomyśleć, jak rozwiązać zagadkę, lub odblokować przejście dalej.
Nie zabraknie tutaj wielu łamigłówek, których na przestrzeni lat już dawno nie pamiętałem. Są angażujące i dają sporą dozę satysfakcji przy ich rozwiązywaniu (fani najstarszych odsłon Tomb Raidera zapewne wiedzą, o czym mówię). W dzisiejszych produkcjach próżno szukać takiej zawartości, a szkoda. Co się jednak w Soul Reaver bardzo mocno zestarzało, to system walki. Jest strasznie toporny, gra ma nadal problemy z ustawieniem kamery w niektórych lokacjach, zupełnie jak w oryginale, przez co czasem nie widziałem swojej postaci lub wrogów. Co twórcom remastera się jednak udało, to zachować ducha pierwowzorów.
Wersja zremasterowana to przede wszystkim poprawione tekstury, dynamiczne cienie oraz rozgrywka w płynnych 60 klatkach na sekundę. Nie zapomniano o implementacji płynnej zmiany grafiki pomiędzy oryginalną, a poprawioną oprawą pod przypisanym przyciskiem. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o poprawę oprawy audio, szczególności w przypadku części pierwszej Soul Reavera, gdzie dźwięki i muzyka są bardzo słabej jakości nawet w stosunku do sequela. Oczywiście ma to swój urok i daje wrażenia, jakbyśmy się przenieśli do czasów pierwszego PlayStation i to jest super. Jednak skoro można w locie zmieniać grafikę, to moim zdaniem, dobrze by było, gdyby wtedy i dźwięk zmieniał się na ten „odświeżony”, czego ostatecznie zabrakło.
Można było zrobić to lepiej
Twórcy nie bali się recyklingu, ponieważ modele głównych postaci, Raziela i Kaina, są tak naprawdę zapożyczone z ostatniej pełnoprawnej części z 2003 roku, czyli Defiance. Poprawiono tylko ich szczegółowość, ale wszelkie animacje są zachowane z duchem oryginału. Bardzo mocno trzymałem kciuki, aby to odświeżenie wypadło możliwie jak najlepiej, gdyż jestem wiernym fanem serii i jej powrotu wyczekiwałem od wielu lat. Zapewne od odbioru i sprzedaży będzie zależeć ewentualny powrót serii w postaci nowej, pełnoprawnej odsłony. Niestety jednak, twórcy w wielu miejscach poszli na łatwiznę, przeoczyli proste niedoróbki, przez co efekty ich poprawy mogę uznać co najwyżej za średnie.
Gra miejscami ma problemy z oświetleniem, niektóre elementy potrafią chaotycznie migotać. Czasem się zdarzy, że przechodząc między lokacjami, nie widzimy przed sobą nic poza mgłą i teren generuje się w ostatniej chwili. W miejscówkach nie brakuje wielu stalowych bram czy krat i o ile w pierwszej lokacji, ich tekstura z prostego 2D została przekształcona na 3D, nadając im głębi, to w kolejnych miejscówkach te same elementy potrafią już być tylko prostym 2D z nieco lepszą rozdzielczością. Natrafiłem nawet na kawałek podłogi, gdzie poprawiona tekstura miesza się z oryginalną, co wygląda na koszmarne przeoczenie przy pracach nad unowocześnioną wersją klasyka. O braku niektórych modeli 3D już nawet nie wspomnę. Zresztą zobaczcie sami na nagraniu poniżej.
Szukałem informacji i pomocy w sieci odnośnie błędu w grze, który uniemożliwił mi jej ukończenie na 100%. Wygląda na to, że padłem ofiarą dość rzadkiego błędu, który usuwa jedyny w całej grze przedmiot, niezbędny do odblokowania glifu dźwięku w pierwszej części Soul Reavera. Frustracji nie było końca i wygląda na to, że jeśli chcę grę ukończyć w pełni, to czeka mnie przejście gry jeszcze raz od nowa. Być może zostanie to w przyszłości naprawione, ale na chwilę obecną jest to kolejny powód do obniżenia przeze mnie oceny tego wydania gry. Żebym nie był gołosłowny, zobaczcie sami nagranie poniżej.
Podsumowanie
Bardzo się cieszę, że za mojego dorosłego życia było mi dane raz jeszcze powrócić do Nosgoth. Tą radość nieco psuje brak rzetelności przy przygotowywaniu remasterów z powodu na obecne w grze błędy zarówno natury technicznej, jak i wizualnej. Mimo wszystko da się na to przymknąć oko, bo gra swoim klimatem, światem przedstawionym i historią, którą ma do opowiedzenia, w pełni to wynagradza.
Mam nadzieję, że dzięki temu odświeżeniu, kolejne pokolenia graczy zapoznają się z tym lore i wsiąkną w niego po uszy, jak i ja przed laty. Na koniec recenzji, trzymam mocno kciuki za całą ekipę, która przejęła prawa do marki po Crystal Dynamics oraz Eidos. Czekam z niecierpliwością, aż dostarczą kolejną produkcję spod szyldu Legacy of Kain, bez względu na to, czy będzie to kolejne odświeżenie, remake, czy też pełnoprawna odsłona serii.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy firmie Aspyr.
Podsumowanie
Genialna gra, średni Remaster
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: