Recenzja

Recenzja: LEGO Horizon Adventures

Mało wam Horizona? Sony ma wiele pomysłów na tę markę!

Seria Horizon od swojego debiutu w 2017 roku rozszerza zasięgi w zaskakującym tempie. Co rusz słyszymy o nowym projekcie w ramach tego wyjątkowego, postapokaliptycznego świata. Kiedy już myślałem, że nic nie może mnie zaskoczyć, pojawia się znowu ona. Tym razem w znacznie bardziej kanciastej formie. Zgadza się, Aloy dorobiła się swojej gry LEGO.

Całkowicie nowy zestaw klocków

Dzięki licznemu katalogowi gier od TT Games jesteśmy przyzwyczajeni, że najpopularniejsze światowe marki otrzymują swoje tytuły umieszczone w tym uwielbianym, klockowym świecie. Pogarszające się wyniki studia sprawiły, że marka trafiła również w ręce innych deweloperów, a Guerrilla Games również na tej szansy skorzystało. Pomysł, który pierwotnie narodził się jako zestaw klocków, zdecydowano się pociągnąć dalej. Ostatecznie wybrano Studio Gobo, aby stworzyło LEGO Horizon Adventures.

To nie jest gra podobna do poprzednich projektów duńskiej firmy od zabawek. Twórcy zdecydowali się zaprezentować całość w rzucie izometrycznym, a sama rozgrywka bardziej nawiązuje do takich tytułów jak Minecraft Dungeons oraz Sackboy: A Big Adventures, niż Gwiezdnych Wojen, czy innego Super Heroes.

Mowa tutaj więc o tytule całkowicie liniowym, podzielonym na krótkie poziomy o schematycznej formule. Wreszcie zrezygnowano również z jakiegokolwiek rodzaju znajdziek ograniczając się wyłącznie do cyfrowej waluty, którą wykorzystać można według własnych upodobań. To wszystko sprawia, że tytuł wydawał mi się ogromnie interesujący, jednak ostatecznie odbieram go tylko jako projekt o zmarnowanym potencjale. Chociaż bawiłem się całkiem przyjemnie, to zdecydowanie jest na co narzekać i nie są to problemy błahe…

Przed wyruszeniem w drogę należy złożyć zestaw

Historia bardzo luźno bazuje na wydarzeniach, które przedstawiono w Horizon Zero Dawn. Główna linia fabularna została utrzymana, jednak sam scenariusz oraz losy bohaterów idą zupełnie inną ścieżką. Ważnym powodem takiej zmiany jest wprowadzenie czterech grywalnych bohaterów. Razem z Aloy w podróż wyrusza Matka Teersa, gamoniowaty Varl oraz miłośnik donutów Erend. Oczywiście cała opowieść została zaprezentowana w humorystycznym tonie, który sprawdzi się również dla młodszych odbiorców.

Żarty w Horizon Adventures są bardzo proste, jednak jest to element, który stale towarzyszy tytułom z serii LEGO. Jeśli lubicie takie niewinne żarty i bezpośredni humor oraz przebijanie czwartej ściany to opisywany tytuł zaspokoi wasze potrzeby. Muszę przyznać, że ja również ubawiłem się całkiem dobrze. Nie jest to humor wysokich lotów, a raczej coś jak dobry suchar, który może zagiąć nawet największego twardziela. Trafia w samo sedno, i to wielokrotnie.

Za Żyrafem przez świat

Opowieść składa się z pięciu aktów, które zabierają gracza w różne zakątki postapokaliptycznych Stanów Zjednoczonych. Znaleźć tu można więc wszystkie biomy znane z oryginalnej jedynki. To niestety jedyna różnorodność, na jaką w tym wypadku można się nastawiać. Dużym problemem okazuje się struktura poziomów, która za każdym razem wygląda tak samo. Cały projekt rozgrywki ogranicza się do powtarzania tych samych schematów, a wszelkie różnice można sprowadzić do aktualnie wybranego typu przeciwników. Doświadczenie z czasem staje się zwyczajnie monotonne i takie pozostaje aż do samego końca.

Oprócz fabuły, na gracza czekają również trzy rodzaje aktywności pobocznych wchodzące w skład tzw. ekspedycji. Głównie jednak chodzi o możliwość powtórzenia poziomów, aby zebrać klocki potrzebne do zakupu nowych elementów kosmetycznych. Starcia z robotami alfa, to swego rodzaju minibossy z większą ilością zdrowia oraz stale przywoływanymi falami wrogów. Poszukiwanie żyrafów to raczej kwestia widowiska, ponieważ w tym wypadku nie możemy liczyć na żadną dodatkową interakcję i jedynie przez kilka minut, śledzimy wielkiego elektrozwierzaka.

Pewne różnice są obecne podczas zwiedzania kotłów. Tak jak w oryginale, są to fabryki służące do produkowania robotów. W tym wypadku można liczyć na coś w stylu prostych zagadek z otwieraniem drzwi przy użyciu elektrycznych bomb. Oprócz tego oraz innej stylistyki lokalizacji wciąż jest mowa o bardzo podobnym doświadczeniu. Na końcu każdego etapu znajduje się również starcie z bossem i to właśnie te umieszczone w kotłach wydają się najbardziej interesujące.

Strzał w czuły klocek

Najpopularniejszą i jednocześnie najbardziej skuteczną bronią Aloy pozostaje łuk. Trzech na czterech dostępnych bohaterów specjalizuje się w walce bronią dystansową. Powiązane jest to z dotarciem do słabych punktów każdego przeciwnika. Korzystając z Focusa, można skutecznie wycelować w miejsca, których trafienie zada kilkukrotnie wyższe obrażenia. To właśnie na trafianiu w te punkty oparto cały system pojedynków. Celowanie jest całkiem intuicyjne i nawet podczas sporego chaosu na mapie, można to nieźle opanować.

Bohaterowie na bieżąco zdobywają kolejne poziomy, które ulepszają zadawane obrażenia i wzmacniają inne statystyki. Sam proces zdobywania poziomów jest jednak strasznie żmudny i kończąc całą kampanię fabularną, można wbić maksymalny poziom zaledwie u jednej postaci. Sprawia to, że osoby, które chcą wymaksować pozycję muszą nastawiać się na długi i kompletnie niepotrzebny grind. Swój ekwipunek można również wyposażyć w rzadkie bronie i tzw. wihajstry, czyli dodatkowe umiejętności, które przydadzą się w boju. Jest to na przykład bomba mrożąca albo buty umożliwiające podwójny skok. Druga broń umożliwia korzystanie z dodatkowych efektów jak na przykład obrażenia od żywiołów.

Tutaj pojawia się problem z Horizon Adventures. Mam wrażenie, że tytuł w pewnych miejscach oferuje zbyt wiele zawartości, w stosunku do tego, co da się robić. Po ukończeniu kampanii fabularnej zdobycie maksymalnego poziomu u wszystkich postaci (co jest wymagane do zdobycia 100%) można uzyskać wyłącznie poprzez ukończenie tych samych map dziesiątki razy. Być może materiał Zero Dawn nie posiada aż tak wiele treści, aby wystarczyło na całą grę? Dobrym pomysłem byłoby sięgnięcie trochę dalej i zaoferowanie zawartości z Forbidden West oraz Call of the Mountain. No i oczywiście więcej odwagi, aby stworzyć coś nieszablonowego, ponieważ inna kolorystyka mapy, to nie jest wystarczająca zmian.

Cyfrowa kolekcja figurek

W przerwie od eliminowania robotów można zająć się dekorowaniem Serca Matki, będącego głównym HUB-em gry. To właśnie w tym miejscu można wykupić wszelkiego rodzaju stroje i ulepszenia. Zadaniem w samym sobie jest również odbudowa wioski, jednak jak to w tytule z serii LEGO całość potraktowana jest w humorystycznym tonie. Oznacza to, że postapokaliptyczna, zacofana wioska nie może obejść się bez imprezowego parkietu do tańca, pokoju gamingowego i innych całkowicie odklejonych od rzeczywistości pomysłów. Elementy te są interaktywne, co dostarcza odrobinę zabawy w tym nierównym tytule.

Również sama szafa pozwala na zabawę z formułą. W ofercie znajdują się ubiory nie tylko z serii gier Guerrilla Games, ale również z LEGO City oraz LEGO Ninjago. Łącznie dostępne są aż 104 stroje, które oglądać można również w trakcie trwania dialogów oraz scenek fabularnych. Część wyzwań dostępnych w grze wymusza na odbiorcy eksperymentowanie z formułą i wykorzystanie konkretnych budynków oraz ubiorów, co sprawia, że trudno jest pominąć tę najważniejszą zawartość.

Świat LEGO złożony z klocków LEGO!

Jeśli jednak chodzi o samą oprawę audiowizualną, to nowy Horizon nie ma się czego wstydzić. Ogromną zaletą tytułu jest fakt, że cała oprawa graficzna została zbudowana przy użyciu klocków LEGO, w tym każdy element otoczenia oraz najmniejszy detal. Sprawia to, że poznawanie pozycji jest znacznie bardziej wiarygodne w stosunku do pozostałych gier na licencji duńskich klocków. Świetnie zaprojektowano również samych przeciwników, ale te umiejętności można było zauważyć już na etapie oficjalnego zestawu klocków z Żyrafem. W grze dostępne są prawie wszystkie gatunki robotów z Horizon Zero Dawn. Aż prosi się to o możliwość bliższego przyjrzenia się każdemu modelowi z osobna, jednak taka opcja nie została aktualnie dodana.

Dobrze wypada również kwestia udźwiękowienia. Autorzy otworzyli najbardziej popularne utwory z pierwszej odsłony serii. Cieszy fakt, że do obsady powrócili aktorzy dubbingowi znani z oryginału, w tym Ashly Burch w roli Aloy. Miałem również okazję posłuchać polskiej wersji językowej i chociaż wolę oryginalne głosy, to osoby, które poznawały tytuł w polskim języku będą czuć się zadowolone. Jest to również świetna opcja z uwagi na skierowanie gry do młodszej widowni.

Biorąc pod uwagę młodszy target, to jestem zaskoczony skomplikowaniem opcji ustawień graficznych, a w szczególności ustawień HDR, które nie oferują żadnego zdjęcia poglądowego, a są oparte wyłącznie na liczbach, typu Szczytowa światłość HDR, Średnia Światłość HDR itd. Przyznam, że nawet ja jako laik miałem początkowo problem z dostosowaniem idealnego obrazu, ale pewnie lepiej zorientowani szybko ogarną jak z tego korzystać. Tytuł oferuje dwa tryby rozgrywki, czyli Jakość i Płynność. Zdziwiony jestem brakiem wsparcia do PlayStation 5 Pro, szczególnie że to pierwsza wydana produkcja PlayStation Studios od czasu premiery konsoli.

Studio Gobo poradziło sobie natomiast z opcjami dostępności. Gracze mogą dostosować pod siebie mechanikę strzelania, zaznaczyć które obiekty mają się podświetlać, a nawet włączyć pełną odporność na zadawane obrażenia. Oczywiście wiem, że takie opcje mają całe mnóstwo przeciwników, jednak pamiętajmy do kogo skierowany, jest ten tytuł. To idealny sposób, by pograć ze swoim dzieciakiem. Szczególnie że opcje można dostosować osobno pod każdego gracza.

Podsumowanie

LEGO Horizon Adventures ma swoje pozytywne strony. Tytuł idealnie nadaje się dla młodszych odbiorców, oferując przyjazny humor, ładną i kolorową oprawę graficzną i mnóstwo opcji dostępności. Pozostali gracze mogą jednak czuć niedosyt spowodowany powtarzalną treścią i krótkim czasem rozgrywki. Nie mam wątpliwości, że dało się to wykonać lepiej.

Czas rozgrywki wydaje się kompletnie nieproporcjonalny do ceny, która w dniu premiery wynosi ponad 300 zł. Czy warto ograć? Być może, ale na pewno nie teraz. Gra raczej szybko trafi na duże obniżki, a wtedy można zacząć myśleć nad zakupem. Szczególnie jeśli macie możliwość pograć ze swoimi dziećmi lub młodszym rodzeństwem. Myślicie, że doczekamy się kolejnych odsłon? Być może LEGO Ragnarok Adventures?

Dziękujemy firmie SONY za udostępnienie gry do recenzji!

Podsumowanie

Gra
  • Tryb kooperacji do dwóch osób
  • Przyjemny, prosty humor
  • Mechanika walki oparta na słabych punktach
  • Odbudowa Serca Matki dostarcza sporo zabawy
  • Mnóstwo elementów kosmetycznych
  • Świetna oprawa graficzna
  • Szereg opcji dostępności
Nie gra
  • Schematyczny projekt misji
  • Mało aktywności pobocznych
  • Żmudne maksowanie poziomów i bohaterów
  • Krótki czas gry i niewykorzystany potencjał
  • Bardzo wysoka cena
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 3.25/5
"Zwykły przeciętniak"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

LEGO Horizon Adventures to ciekawa propozycja dla młodszych odbiorców. Gra jest ładna, kolorowa i całkiem zabawna. Szkoda tylko, że całość musi być tak powtarzalna. No i ta cena...

Platformy:
Czas czytania: 10 minut, 33 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: