Na moment powstawania tej recenzji spędziłem z tytułem kilkanaście przyjemnych godzin, co wystarczyło, aby zapoznać się z tym, co ma on do zaoferowania. Jest naprawdę nieźle, choć do paru rzeczy można by się przyczepić, o czym wspomnę w dalszej części tekstu. Na początek dla mniej wtajemniczonych, MultiVersus jest bijatyką 2.5D, w której bierzemy udział głównie w pojedynkach PvP, sterując postaciami ze stajni Warner Bros. Discovery, a więc nie zabraknie tutaj zarówno tak kultowych postaci kina animowanego jak Tom & Jerry, Batman czy królik Bugs, jak również Rick i Morty czy Arya Stark (Game of Thrones). Z takiej różnorodności gracz w każdym wieku znajdzie coś dla siebie.
Rozgrywka stająca na wysokości zadania
Gra zaczyna się od obowiązkowego samouczka, gdzie poznajemy podstawy sterowania i walki. Osoby lubiące dynamiczne platformówki 2D odnajdą się w sterowaniu bez problemu. Sam rdzeń rozgrywki sprowadza się do toczenia pojedynków na rozmaitych arenach, stylizowanych na lokacje znane z tytułowych produkcji bohaterów tu zawartych, natomiast mecze trwają maksymalnie do 7 minut, zatem jeśli lubicie szybkie i krótkie starcia, czy to z racji małej ilości czasu, czy też waszych upodobań, będziecie zadowoleni. Naszym głównym zadaniem jest nie tyle zbicie paska HP przeciwnika jak w typowych bijatykach, ile wyrzucenie go poza arenę. Na planszach znajdują się dodatkowe ruchome platformy, cały czas musimy się pilnować, aby którejś nie ominąć i tym samym nie ułatwić przeciwnikowi zadania. Proste urozmaicenie, a naprawdę wiele zmienia.
Dobrym określeniem tej gry będzie fraza „Easy to play, hard to master”. Na ekranie dzieje się naprawdę sporo, zwłaszcza jeżeli gramy w grupie 4 graczy (maksymalnie 2vs2), współpraca w takim przypadku może okazać się kluczowa. Bardzo mi się podoba, że w bitwach drużynowych pomaganie partnerowi ma sens (a niestety nie brakuje gier multi, gdzie często jesteśmy porzucani przez partnera w imię statów), jeden bardziej doświadczony gracz, może mieć problemy z dwójką, jeśli sojusznik nie będzie go aktywnie wspierał. Jest to tym istotniejsze, że twórcy podzielili postacie na klasy, zatem wybór odpowiedniego herosa ma również znaczenie. Skoro już o postaciach mowa, przejdźmy do kolejnego rozdziału.
Wybierz swego wojownika, doktorku
Na start pełna pula to 26 postaci, 1 odblokowana na start + 4 losowo dostępne na czas ograniczony (podobne rozwiązanie z rotacją darmowych postaci było, chociażby w League of Legends). Postacie kupujemy za pomocą punktów wojownika (te zbieramy za rozgrywkę) lub walutę premium Gleamium. Na początek polecam się opierać na systemie rotacji, poznać możliwie każdego z bohaterów i zdecydować się na zakup tego, którym rozgrywka przypadnie wam najbardziej do gustu. Dzięki temu też dacie sobie szansę na poznanie potencjalnych przeciwników i ich mocnych oraz słabych stron. Jak już wcześniej wspomniałem, mamy tutaj podział na klasy, a są to: Twardziel, Mag, Zabójca oraz Mocarz.
To jak dobierzecie klasy, będzie miało bezpośrednie przełożenie na walkę, jako że każda z klas specjalizuje się w atakach w innym kierunku, pionowym, poziomym lub hybrydowym, a więc dobrze, żeby się uzupełniać. Każda z postaci posiada własny zestaw ataków, które mają inne efekty na przeciwnika. Na tym polu różnorodność jest bardzo duża, zatem wypada docenić kreatywność twórców. W ramach rozgrywki daną postacią zdobywa ona doświadczenie, dzięki czemu może awansować do maksymalnie 15 poziomu, osiągając tym samym tytuł „mistrzostwo wojownika” i wszelkie przewidziane nagrody w postaci walut za każdy ze zdobytych poziomów.
Za zdobywany poziom postaci (ten raz zdobyty jest na stałe, nie ma levelowania podczas samej rozgrywki) możemy zdobyć każdą z trzech walut, włączając tą premium. Możecie się właśnie zastanawiać, skąd tu trzecia waluta? Otóż postacie mają również zestawy perków pasywnych, które możemy odblokowywać i dowolnie konfigurować (gracze LoLa mogą kojarzyć system run, to coś podobnego), aby to jednak zrobić, potrzeba waluty bonusowej. Spokojnie, ta również wpada za rozgrywkę i mistrzostwo postaci i nie da się jej kupić za pieniądze. Twórcy obiecują stale rosnącą bazę dostępnych herosów, więc myślę, że warto śledzić jego rozwój, może i wasz bohater dzieciństwa trafi na arenę!
Gdzieś to już (znowu) widziałem
Menu wraz z całą zawartością tego co oferuje, jest tak łudząco podobne do Fortnite, że gdyby nie fakt, że wspomniany debiutował sporo wcześniej, miałbym problem ze stwierdzeniem, czyj to był pomysł. A więc mamy wybór rozgrywki pomiędzy PvP, kampanię PvE o nazwie „szczeliny” (zabawne, Fortnite jakiś czas temu też miało taki motyw), panel z misjami do wykonania, podzielone na dzienne, tygodniowe, czy też miesięczne. W menu gry oczywiście jak przystało na produkcję Free2play, musiało się znaleźć również miejsce, w którym możemy zakupić walutę premium Gleanium — którą możemy nabyć za prawdziwe pieniądze (choć warto wspomnieć, że gra oferuje w ramach misji możliwość zdobycia tejże waluty również za darmo, w niewielkiej rzecz jasna, ilości). Dzięki niej z kolei będziemy mieli możliwość wyposażyć się w dobrze znane graczom (nie tylko produkcji F2P) pakiety skórek, efektów, komentatorów (Dota 2 kłania się uniżenie) itp.
Oczywiście obecny mamy tutaj również Battlepass, ale tutaj zaskoczeń być nie powinno — gra musi na siebie jakoś zarabiać. Nie zrozumcie mnie źle, całość jest wykonana dobrze, ale brak tutaj niestety oryginalności, za co należy się mocny minus z mojej strony. Mimo faktu, iż rozwiązania zostały zaczerpnięte ze wspomnianych wyżej innych produkcji, są one wykonane dobrze i spełniają swoje zadanie, dzięki czemu gra sprawia wrażenie dopracowanej. Parę słów jeszcze o grafice, ta stylistyką również jest bliźniaczo podobna do popularnej gry Epica i pomimo iż gra jest stworzona na silniku Unreal Engine 5, to niestety tego za bardzo nie widać. Gra jest dość uboga w bogatsze efekty graficzne, miejscami wygładzanie krawędzi też nie daje rady. Ja ogrywałem owy tytuł na PlayStation 5, a po uruchomieniu gry do ekranu tytułowego, ta niestety potrzebuje prawie 2 minut do ukazania menu. Co tam się tak długo doczytuje, to nie mam pojęcia, ale na pewno nie są to wysokiej jakości tekstury. Skoro już wspomniałem o innych trybach poza podstawowym PvP, opowiem wam o tym nieco więcej.
Coś dla samotników oraz „kanapowców”
Jeżeli poczujemy się zmęczeni rywalizacją z graczami z całego świata, mamy do dyspozycji tryb PvE „Szczeliny”. W owym trybie możemy samotnie lub z jednym znajomym (niestety tylko Online — przydałoby się by lokalnie również to było możliwe) wziąć udział w ratowaniu świata rozrywanego przez przeróżne szczeliny, którymi przedostały się postacie ze wspomnianych wcześniej franczyz. Tych kampanii jest kilka, lecz nie będę opisywał zarysu fabularnego, gdyż pełni on rolę wyłącznie uzupełniającą dla samej rozgrywki, która sprowadza się do wybierania kolejnych pojedynków przerywanych dialogami, rzadziej cutscenkami i znanego nam już wcześniej mordobicia. Do wyboru jest aż 5 poziomów trudności, za ich ukończenie możemy zdobywać dodatkowe nagrody w postaci wspomnianych walut i nie tylko.
Dla fanów wyzwań również przygotowano dodatkowe cele do wykonania, jest więc co robić. Obecność takiego trybu nie jest niczym wyjątkowym, ale gdy produkcja F2P nastawiona na rozgrywki online, oferuje również opcje zabawy dla pojedynczego gracza, zawsze szanuję mocno. Jeśli natomiast liczycie na możliwość lokalnej gry wieloosobowej, to śpieszę się poinformować, że tryb lokalnego multi przy jednym urządzeniu również został przygotowany. Gier z lokalnym multi nigdy za wiele, zwłaszcza w dobie internetu. Nic tak nie poprawia humoru jak możliwość utarcia nosa i tryumfu nad przyjaciółmi bądź rodziną, tylko bądźcie gotowi na napięte relacje po rozgrywce! W taki sposób możemy się bawić maksymalnie w 4 osoby, z podziałem na drużyny, lub każdy na każdego.
Co czeka nas w przyszłości?
Dzisiaj zarówno gry darmowe jak i te płatne, muszą zwykle mieć przed sobą zaplanowany rozwój, aby nie zniknąć w zalewie konkurencji i przypominać o swojej produkcji co jakiś czas, a także i może przede wszystkim, aby stworzyć i utrzymać stałą bazę graczy (o utrzymaniu serwerów w przypadku gier sieciowych, jaką jest omawiana produkcja, nie zapominajmy). Zatem co szykuje dla nas PlayerFirstGames, twórcy MultiVersus? Napisałem wcześniej o zapewnieniu stale rozwijającej się bazie bohaterów, pole manewru jest tutaj spore, a już można zauważyć przymiarki w tym kierunku, bowiem mamy możliwość walki między innymi w „Laboratorium Dextera” (ja jako urodzony w latach 90. nie mogę się doczekać), zatem pozostaje trzymać kciuki za dobry dobór postaci, który będzie przyciągał nowych graczy, a stałym urozmaici rozgrywkę. W trybach gry mamy jeszcze widoczny, niedostępny na moment pisania tej recenzji tryb rozgrywki rankingowej, zatem jeśli tytuł dobrze się przyjmie, pewnie będzie to stały punkt programu dla długo grających. Ja ze swojej strony szukałbym dla tego tytułu możliwości wydania również na urządzenia mobilne. Tytuł jest na tyle prosty, że to wydaje się być oczywistym krokiem.
Podsumowanie
MultiVersus jest produkcją nową i na początkowym etapie swojego rozwoju jako pełnoprawna produkcja live service (celowo pomijam poprzednią betę). Jest to tytuł na pewno godny uwagi, nawet jeśli nie próbowaliście wcześniej tego gatunku i będzie dobrym wyborem, aby przygodę z nim zacząć właśnie od niej. Warto natomiast podkreślić, że gra obecnie poszukuje własnej tożsamości pomimo praw do bogatej liczby franczyz. Dobrze jest wykorzystywać sprawdzone rozwiązania, lecz czuć, że jest we niej za mało własnych pomysłów i oryginalności. Na pewno będę obserwował, w jakim kierunku będzie podążała ta produkcja i wracał do niej co jakiś czas, bo po prostu dobrze się przy niej bawiłem. Jest to gra prosta, ma niski próg wejścia, a rozgrywki są naprawdę szybkie, dynamiczne i przede wszystkim satysfakcjonujące. Bawiłem się dobrze i wy też z pewnością będziecie, nawet jeśli tytuł nie zagości na waszych urządzeniach na dłużej.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy firmie Cenega.
Podsumowanie
Syndrom jeszcze jednej rundy jest w tej produkcji silny. Myślę że będę do niej wracać przynajmniej raz na jakiś czas, aby rozerwać siebie i kilku przeciwników dla satysfakcji
Dziękujemy wydawnictwu Cenega za udostępnienie gry do recenzji
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: