Recenzja

Recenzja: [PS4] Seasons Pioneers of Olive Town

Po roku od premiery gra dotarła też na większą konsolę - sprawdziłem więc co poprawiono i czy może jest to okazja do zmiany oceny?

Recenzję Story of Seasons Pioneers of Olive Town być może kojarzycie już z GameOnly, bowiem nieco ponad rok temu gra trafiła na Switcha, Marvelous odkryło jednak w ostatnich latach, że wydawanie swoich gier na PC i dużych konsolach pozwala sprzedać więcej kopii i zarobić więcej, a co ważniejsze - udało im się nawet zmniejszyć opóźnienie wersji anglojęzycznych względem wersji Japońskich (czego nadal nie potrafi np. Atlus). W ostatni piątek lipca 2022 (lub wtorek w USA) wersja na PS4 stanie się dostępna, a ponieważ Marvelous było tak miłe i podzieliło się z nami kodem do zrecenzowania, jako największy fan Harvest Moona w Polsce nie mogłem sobie odmówić nie podzielić się z wami wrażeniami.

Do zrecenzowania dostałem wersję Deluxe z wszystkimi DLC, ale to właśnie tutaj trzeba dać pierwszy przytyk wersji na PS4 - nie wiedzieć czemu, rok po premierze oryginału, nie dostajemy wszystkich dodatków do gry w komplecie, więc za dodatkowe postaci na nowych wyspach trzeba zapłacić. Fajnie, gdyby te wyspy oferowały jakikolwiek wpływ na grę - ale poza możliwością rozmowy, czy wzięcia ślubu z ich mieszkańcami, nie ma tam totalnie nic - ani przedmiotów do zbierania, ani nowych sklepów, ani wydarzeń. Są to dodatki czysto kosmetyczne i dla prawdziwych fanów serii, bowiem postaci na wyspach to w części osoby znane z poprzednich odsłon gry na 3DSa.

Przy zeszłorocznej recenzji właśnie to było moim największym zarzutem do gry - miasteczko, chociaż duże i wypełnione sporą ilością mieszkańców, totalnie nie wpływało na gameplay, a postaci były, ale brakowało im charyzmy, fajnych wydarzeń, czy nawet wyświetlania avatarów przy okazji rozmów, jak w większości japońskich RPGów ostatnich 30 lat. Tutaj twórcy zdecydowanie wzięli sobie te narzekania do serca, bowiem jeszcze na Switchu wyszedł patch do gry, który w trakcie rozmowy ustawia kamerę frontem, pokazując nam zbliżenie na twarz rozmówców, w stylu zachodnich RPGów. Może to nie to samo co świetne ręcznie rysowane grafiki, ale i tak gra się lepiej. Doczekaliśmy się też nowych scenek z osobami które podrywamy aby zostały naszym mężem/żoną, questu z wioskowymi dziećmi - Mike'iem i Cindy i historyjki z duszkiem Ziemi, który próbuje zmusić pozostałych ziomków do zatańczenia ich legendarnego tańca, przy naszej pomocy. Ulepszono też znacznie pokazywanie tego w jaki sposób ulepszamy tytułowe Olive Town, dodając nowe cutscenki - i ostatecznie faktycznie można przyznać, że immersja w grze nieco się zwiększyła, chociaż to wciąż nie ten sam poziom co w Harvest Moonie Back to Nature czy nawet Stardew Valley.

Widząc wyraz twarzy postaci, rozmawia się znacznie lepiej, niż oglądając jedynie czubki ich głów.

Niewiele zmian jest też w samym prowadzeniu farmy. Idea wciąż pozostała ta sama - tak jak wspomniane Stardew Valley swoje podstawy ściągnęło właśnie od japońskiej serii Harvest Moon (obecnie wydawanej jako Story of Seasons), tak i Japończycy postanowili "podebrać" parę nowych pomysłów i wstawić je do nowej gry, bardzo mocno opierając tę część o grinding.
Na początku startujemy z zaniedbaną i zarośniętą farmą, mieszkamy w namiocie i dostajemy jedynie podstawowe narzędzia. Musimy nie tylko pielić grządki, ale i niszczyć głazy oraz wycinać duże drzewa. Problem w tym - że one wciąż odrastają, więc albo pozostaje nam zagospodarować wszystko polem, budynkami i maszynami, albo prędzej czy później będziemy przedzierać się przez chaszcze. Celem gry jest odbudowywanie starych budynków na farmie (kurnik, stodoła, stajnia, pieńki do hodowli grzybów, ule, silos, czy budynek z pompami przypominający szklarnię), oraz ulepszenie miasta. Wszystko kosztuje oczywiście odpowiednią liczbę zasobów, z tym, że praktycznie żadnego z nich nie da się zdobyć bezpośrednio. Sztabki żelaza, srebra, złota, itd., trzeba stworzyć z rud które znajdziemy w kopalni, a deski produkujemy z drzew które ścinamy na farmie. Oczywiście zasoby przetwarzane są w takim stosunku, że trzeba kilku podstawowych (najczęściej 3 drzew lub 5 samorodków), aby dostać 1 sztukę przetworzonego. Każdy budynek kosztuje oczywiście coraz więcej i wymaga coraz bardziej rzadkich zasobów, które zdobyć jest coraz trudniej, bowiem wymagane są do tego ulepszone narzędzia. Różnice są tak wielkie, że ścięcie najtwardszych drzew (Mirage), wymaga ponad 50 uderzeń zwykłą siekierą, ale już tylko 8 najlepszą, z dodatkiem sztabek Orichalcum. Żeby było jeszcze łatwiej - za każdą z umiejętności gracza (cięcie drzew, zbieranie warzyw, opieka nad zwierzętami, praca w kopalni), dostajemy kolejne poziomy doświadczenia, które sprawiają, że do tych zadań zużywamy mniej energii, wymagają one mniej użyć narzędzi (przy drzewie Mirage schodzimy do 5 uderzeń), oraz zwiększają liczbę zdobytych zasobów (np. 3 sztuki zamiast 1). Im dłużej więc gramy, tym zdobywanie wszystkiego staje się prostsze i szybsze, a ostateczną nagrodą za doświaczenie są sekretne areny, w których mamy dostępne najlepsze zasoby w znacznie większej ilości. Przydatne jest to zwłaszcza w stosunku do kopalni, w której aby zdobyć Orichalcum, nie tylko musimy odblokować dwie dodatkowe areny na farmie, ale też w trzeciej z kopalń dotrzeć aż na 40 piętro i tam liczyć, że wylosuje nam się odpowiedni głaz zawierający ten minerał. Na dodatkowej wyspie jest on dostępny zawsze od ręki, więc udało się tutaj wybrnąć twórcom z chorego grindu, który wymagałby prawdopodobnie 2-3 lat w grze ciągłego schodzenia w dół kopalni, aby odblokować ostatni budynek i ulepszyć maksymalnie wszystkie narzędzia. Oczywiście - bez wiedzy, że taka arena istnieje (a tego nie wiemy na początku gry), można się niepotrzebnie zniechęcić, zamiast za cel ustawić sobie odblokowanie właśnie jej, a nie mozolne zbieranie trudno dostępnego minerału.

Ulepszone narzędzia pomagają zdobyć naprawdę sporo zasobów za jednym użyciem

Ulepszenie samego tytułowego Olive Town to sprawa najprostsza, bowiem nowe zadania pojawiają się wraz z naszym wzrostem przyjaźni u mieszkańców, wystarczy więc codziennie zagadać do paru osób przy okazji zakupów nasion, zwierząt, ulepszeń narzędzi czy wizyt w muzeum (gdzie można zostawić rzadkie minerały, zdjęcia zwierząt i okazy ryb), oraz dodatkowo podbić dając prezenty osobie, którą wybierzemy na naszą drugą połowę. Ten główny wątek da się zakończyć już po 2-3 wirtualnych miesiącach w grze, bowiem o ile każdy jego etap wymaga przyniesienia jakichś zasobów, zawsze mamy do wyboru spośród trzech rodzajów, ale wystarczy przynieść tylko jeden, więc każdy gracz znajdzie coś w co bardziej przeinwestował i zazwyczaj da radę dostarczyć towar jeszcze tego samego dnia.

Nowością są dodatkowe zadania od duszków które pojawiają się na naszej farmie, wprowadzające parę udogodnień do późnej gry - quest "Spirit Quests" jest rozszerzeniem tego podstawowego z rozwojem miasta i ratuje przykrótki i zbyt prosty wątek. Odblokowujemy w ten sposób nowe stroje, fryzury, nową drogę z pierwszej na trzecią farmę (który oszczędza nam ponad godzinę czasu w grze), czy cztery dodatkowe areny, każda z odmienną porą roku.

Wraz z premierą na PS4, gra dostaje obsługę trofeów, co automatycznie do "calaka" wymaga też spełnienia questu Lovetta, który jest miejscowym smakoszem i wymaga od nas sporządzenia kilkudziesięciu potraw. Brzmi łatwo, ale na kolejnych etapach jegomość wymaga coraz wyższej jakości warzyw i przetworów które używamy, więc ostatecznie i tutaj trzeba się naprawdę napracować i bez skorzystania z budynku służącego za szklarnię czy dodatkowych sekretnych wysp zadania nie zrealizujemy.

Samych roślin, drzew, zwierząt (są nawet alpaki, bawoły czy króliki angora) jest tutaj multum, do tego dochodzi kilkadziesiąt maszyn do przetwarzania (praktycznie każda będzie nam potrzebna) i kolejne kilkadziesiąt elementów ozdobnych (skrzynie, podłogi, płoty, figurki) i jedną z fajniejszych rzeczy w tej części jest fakt, że praktycznie każda rzecz, którą sprzedamy, trafia potem do sklepów jako stały produkt. Przyszła zima i potrzebujemy pomidora? Bez problemu kupimy go w mieście. Niestety, jego jakość będzie zawsze najniższa, a cena przekroczy cenę nasion - ale do podstawowego gotowania potraw, czy wypełniania zadań-próśb od mieszkańców - wystarczy.

Graficznie nie ma praktycznie żadnych zmian. Gra jest przeniesiona ze Switcha 1:1 włącznie z ustawieniami pop-inu obiektów, jeśli więc przechylimy prawą gałką kamerę, zaczniemy widzieć jak znikają się one i pojawiają za linią horyzontu wyznaczona przez standardową kamerę. Trochę to wstyd, bowiem takie ustawienie zapewne możnaby zmienić jedną linijką w kodzie - ale nikt nie powiedział, że i tego nie poprawi wkrótce jakiś patch. Gra działa płynnie, nie ma lagów które były czasem na Switchu w zbyt zagęszczonych terenach, no i oczywiście z racji większej rozdzielczości (wygląda mi to jednak raptem na FullHD nawet na PS5), obiekty mają bardziej gładkie krawędzie. Trochę mam też zarzut do tego, że nadal nie znaleziono zastosowania dla przycisków z tyłu pada - można było dodać jakieś funkcje skrótu, tymczasem poza L1 które służy do strafe'owania (przydatne przy pracach na polu albo budowaniu podłóg i płotów), nie mamy zmian.

Ostatecznie więc Story of Seasons Pioneers of Olive Town na paru poprawkach względem zeszłego roku minimalnie zyskało i bardzo doceniam to, jak kolejne cele w grze są ze sobą połączone łańcuchowo - odkrycie każdej nowej możliwości automatycznie otwiera zadania, aby przetworzyć nowe przedmioty w coś innego i zyskać kolejne nowe możliwości. Co prawda uważam, że sporo maszyn czy budynków ma nieco za wysokie ceny (np. srebra, które zamienia się w sztabkę w stosunku 5:1 trzeba przetworzyć dobrze ponad 1000 kamieni z samorodkami) i mogłoby używać innych zasobów, z drugiej strony, umiejętnie zarządzający gracz odblokuje większość rzeczy w pierwszym roku gry, zostając ewentualnie z zadaniami z gotowaniem na drugi rok zabawy (na szczęście do tego czasu zapewne nie uda nam się też mieć potomka, więc nie będzie to jedyne zadanie). To oznacza przynajmniej 50 godzin gry i chociaż można mieć wrażenie, że pozycję ukończymy szybciej niż w poprzednich odsłonach (zazwyczaj wymagały dotarcia do 3 roku zabawy), to ma się znacznie wyraźniejsze wrażenie kolejnych celów i jest ich więcej, niż ten polegający na zarobieniu jak największej ilości kasy i wzięciu ślubu. Można by tu pewnie poprawić niektóre rzeczy, dodać więcej wciągających questów, ale fanów samego uprawiania, czy też craftingu, pozycja na pewno nie zawiedzie. Gdyby wprowadzić jakąś oś fabularną, w której każdy mieszkaniec, albo chociaż każdy z domów ma swój quest do zrobienia, oraz zmienić nieco wymagania niektórych maszyn, aby nie trzeba było tak farmić srebra, gra zasługiwałaby nawet na piątkę z minusem. Ostatecznie jednak pozostanę przy mocnej czwórce - głównie za pop-in obiektów i brak DLC w podstawowej wersji.

Podsumowanie

Gra
  • crafting
  • można stawiać po kilka budynków tego samego typu
  • różnorodność roślin i zwierząt oraz przeogroma farma
  • parę małych, ale potrzebnych poprawek
  • mnóstwo do odkrycia
Nie gra
  • miasto wciąż bez tego czegoś
  • grinding i jeszcze raz grinding
  • brak jakiejś dodatkowej osi fabularnej
  • pop-in obiektów
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 4/5
"Solidny szpil"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

To wciąż niemal najlepsza gra w serii Bokujou Monogatari, której zabrakło naprawdę niewiele, aby zostać świętym Graalem Harvest Moonów.

Grę do recenzji otrzymaliśmy od DecibelPR. Polecamy też recenzję wersji na Switch:

Recenzja: Story of Seasons Pioneers of Olive Town

Nie wiem gdzie leży Olive Town, ale po najnowszej trójwymiarowej inkarnacji serii zdecydowanie widać, że w dwuwymiarowym wszechświecie zapewne byłoby to obok Pelican Town...

Czytaj dalej »

Platformy:
Czas czytania: 11 minut, 24 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: