Po odnowieniu sieci szpitali i przygotowaniu najbardziej szalonych kampusów studenckich przychodzi czas na kolejne wyzwanie. Twórcy z Two Point Studios nieprzerwanie nas zaskakują i kiedy inni po raz trzydziesty powielają schematy parków rozrywki i ogrodów zoologicznych, to przypadku serii Two Point zawsze możemy liczyć na rozwiązania nieszablonowe i kompletnie niespodziewane. W najnowszej części zajmiemy się przywróceniem blasku kilku zapomnianym muzeom.
Two Point Museum to reprezentant gatunku tycoon, który w polskim języku nie posiada dokładnego tłumaczenia. Najlepszym określeniem będzie więc „zarządzanie biznesem”. Oprócz zaawansowanego elementu ekonomicznego dochodzi tutaj również warstwa kreatywna, w postaci trybu budowlanego, który sprawia, że muzeum staje się atrakcyjne nie tylko dla portfela, ale również dla oka. To wszystko zaprezentowane zostało w humorystycznym i niepoważnym tonie, przez co całość jest nie tylko przyjemna, ale również bardzo zabawna w odbiorze.
Zapewne wielu z was zginie…
Kampania fabularna pozwala wcielić się w rolę kustosza, który stanie przed misją ożywienia muzeów rozsianych po całym świecie. Gracz będzie musiał zarządzić generalne zmiany, zatrudnić nowych pracowników, przygotować odpowiednie pomieszczenia i co najważniejsze – zadbać o interesujący zestaw eksponatów. To właśnie na tej mechanice skupili się twórcy podczas projektowania swojej najnowszej gry. Łącznie do znalezienia czeka grubo ponad dwieście oryginalnych atrakcji, a to wyłącznie początek przygody. Pozyskiwanie kolejnych białych kruków wymaga wysyłania grup pracowników na wielodniowe ekspedycje, w trakcie których mogą nabawić się urazów, chorób i innych nieszczęść, które tylko utrudnią przygotowanie kolejnych wycieczek.
Każda z map posiada kilkadziesiąt interaktywnych punktów, do których można wysłać swoją ekipę. Odblokowanie kolejnych z nich wymaga jednak realizacji zadań unikalnych dla każdego muzeum. W dużej mierze są to cele mało skomplikowane, które do zrealizowania wymagają prostych czynności typu zwiększenie satysfakcji pracowników z wynagrodzeń lub podniesienie punktów ciekawości wystawionych eksponatów. Ekspedycje to interesująca mechanika, która w pewnym momencie może jednak stać się odrobinę irytująca. Jest to jedyny sposób na pozyskiwanie nowych artefaktów, a szansa na zdobycie każdego z nich zależy głównie od czynnika losowego. Każde miejsce na mapie oferuje kilka możliwych do zdobycia nagród, a gracz ma ograniczony wpływ na to, jakie znaleziska przywiozą pracownicy. Poprzez powtarzanie tych samych wypraw, można maksować poziom prestiżu, co ostatecznie zwiększa szansę na zdobycie obiektów lepszych jakościowo.
Nie jest to oczywiście wielki zarzut, szczególnie że wysyłanie grupy nie wiąże się z żadną czasochłonną interakcją, a sama podróż to wyłącznie timer odliczający czas do powrotu załogi wraz z nowym znaleziskiem. Od czasu do czasu wyświetla się tzw. dylemat – krótki komunikat z możliwością podejmowania decyzji, co daje dodatkowe pozytywne lub negatywne efekty dla uczestników wyprawy. W dużej mierze cały proces ekspedycji sprowadza się do czekania i otwierania kolejnych prezentów. Opłaca się wielokrotnie zbierać wcześniej już zdobyte eksponaty, ponieważ można je wystawiać ponownie albo wysyłać do analizy, co stale zwiększa poziom wiedzy na ich temat. Dbanie o wyższy poziom ciekawości i wiedzy przynosi duże korzyści, ponieważ zwiększa atrakcyjność danej atrakcji, co z kolei przynosi większe zyski z darowizn.
Noc, tydzień, miesiąc i dekada w muzeum
Podczas przechodzenia trybu kampanii odwiedzić można pięć rozsianych po świecie placówek, a każda z nich ma inny motyw przewodni. Na początku gracz skupi się na zbiorach związanych z prehistorią i botaniką. Z czasem do kolekcji dołączą m.in. akwaria z fikuśnymi rybami czy pomieszczenia przechowujące duchy z różnych klas społecznych. Twórcom zdecydowanie nie można odmówić kreatywności i nawet po wielu godzinach spędzonych z tytułem, ciężko jest odkryć wszystkie przygotowane niespodzianki. Co powiecie na przedmioty pochodzące z odległej planety zamieszkanej przez istoty przypominające serowe chrupki?
Muzea mają swoje unikalne cele, których realizacja nagradzana jest gwiazdkami. Zdobycie ich odblokowuje nowe interesujące przedmioty i pozwala popchnąć tryb kampanii do przodu. Same początki zawsze są identyczne. Budynki te potrzebują bowiem zgoła podobnych pomieszczeń, takich jak łazienki, pokoje szkoleniowe, centra analityczne, warsztaty itd. Akcenty zostają jednak rozstawione w innym miejscu. Muzeum skupione na elementach paranormalnych wymaga m.in. pozyskiwania duchów znanych celebrytów i dbania o ich nastrój. W innym przypadku kierujemy placówką naukową, która sama tworzy wybrane eksponaty, a ekspedycje koncentrują się na wydobywaniu potrzebnych do ich stworzenia surowców. Każde muzeum wymaga innego podejścia do zarządzania, co sprawia, że gra pozostaje angażująca nawet po wielu godzinach. Jeśli jednak podział muzeów komuś przeszkadza, to na graczy czeka również tryb kreatywny, umożliwiając stworzenie jednej giga-placówki.
Keep calm and pij herbatkę!
Od strony ekonomicznej, poziom trudności nie jest zbyt wymagający. Chociaż istnieje możliwość zarządzania cenami biletów i produktów sprzedawanych w sklepie z pamiątkami, to ostatecznie rzadko zachodzi taka konieczność. Dominującym źródłem zarobionych pieniędzy są darowizny przekazywane przez odwiedzających podczas oglądania każdego eksponatu. Dbanie o wysoki poziom ciekawości wszystkich atrakcji i rozstawienie tablic informacyjnych zwykle wystarcza, aby zakończyć dany miesiąc na plusie. Nawet w przypadku większych problemów odkopanie się z sytuacji kryzysowej jest stosunkowo łatwe, szczególnie z możliwością wzięcia kredytu na kolejne zakupy. Dodatkowo gra całkiem sporo wybacza. Pracownicy na przykład potrafią wytrzymać bardzo długo, zarabiając psie pieniądze, a drobna podwyżka i przeprowadzone od czasu do czasu szkolenie załatwią wszystkie problemy.
Two Point Museum nie stawia na wyśrubowane wyzwania wymagające przelania litrów potu i łez. Raczej jest to tytuł spokojny i idealny na odprężenie się po długim dniu. W muzeum cały czas znajdzie się coś do roboty, ale samo tempo rozgrywki jest na tyle relaksujące, że gra idealnie nadaje się na wieczór z herbatką. Fani trybu budowania, również mają co robić, szczególnie że obsługa tego narzędzia jest banalnie prosta. Tworzenie funkcjonujących pomieszczeń zajmuje wyłącznie kilka kliknięć, a dekorowanie jest równie przyjemne, chociaż zbyt mało precyzyjne, aby spełnić wszystkie oczekiwania. Często położone zbyt blisko elementy zablokują dostęp do pozostałych, a kolejne obiekty nie będą możliwe do umieszczenia, bo znajdują się zbyt blisko drzwi lub innego interaktywnego przedmiotu. Nie pogardziłbym również opcją tworzenia budynków piętrowych oraz dodatkowym pakietom dekoracji, ponieważ w pierwszych godzinach rozgrywki nie za bardzo jest z czego korzystać.
Samo muzeum to też sztuka!
Seria Two Point od samego początku przyciąga graczy poprzez swój rozpoznawalny styl artystyczny. Modele postaci swoimi projektami przywołują sztukę brytyjskiego animatora Nicka Parka, twórcy Uciekających Kurczaków czy serii Wallace i Gromit. Całość wyróżniają bardzo humorystyczne i przerysowane animacje widoczne, szczególnie gdy odwiedzający wchodzą w interakcję z eksponatami. W grze zarządzamy znacznie większymi tłumami, niż w przypadku poprzednich części, więc z czasem zaczyna odbijać się to na wydajności. Tytuł momentami nie radzi sobie dobrze z obsługą szeroko rozwiniętych placówek, co widać po skaczącej liczbie klatek na sekundę. Poza tym jednak nie znalazłem większych problemów z optymalizacją, a sama gra ani razu nie wywaliła się do systemu, co wbrew pozorom wcale nie jest takie oczywiste… Od czasu do czasu wykryć można pomniejsze błędy, typu pracownik, który stoi i nie wykonuje swoich zadań, ale wystarczy szybkie poruszenie nim, aby grzecznie wrócił do swojej roboty.
Sama muzyka nie zachwyca jakoś szczególnie. To głównie proste melodie, które brzmieniem przypominają kawałki najczęściej słyszane co najwyżej w windzie. Sytuację ratuje natomiast radio, które co jakiś czas podrzuca interesujące ciekawostki, humorystyczne wstawki oraz zabawne reklamy. Działaniom muzeum towarzyszy również radiowęzeł, który z odrobiną czarnego humoru komentuje bieżące wydarzenia dotyczące placówki. Pomimo tej nie najlepszej muzyki, samą oprawę dźwiękową oceniam całkiem pozytywnie, ponieważ świetnie współgra z relaksacyjnym formatem rozgrywki.
Podsumowanie
Two Point Museum nie zawodzi. To kolejna dobrze przygotowana pozycja w serii, która stale zaskakuje pomysłami. Tak jak zawsze, mamy do czynienia z przerysowanym humorem, który w grach tego typu sprawdza się perfekcyjnie. Zarządzanie muzeum wymaga koncentrowania się na innych celach niż w przypadku szpitali lub kampusów, ale nadal jest to doświadczenie bardzo przyjemne i angażujące na wiele godzin.
Studio ponownie udowodniło swoją kreatywność, a do rąk graczy oddano gigantyczną liczbę ciekawych eksponatów. Sam proces ich zdobywania z czasem może być jednak trochę irytujący z powodu nieprzyjemnego systemu losowości. W ciągu najbliższych miesięcy powinniśmy spodziewać się rozszerzeń, a z czasem prawdopodobnie i kolejnej odsłony. Gdzie powinna skierować nas czwarta część? Może tym razem odwiedzimy lotniska lub galerie handlowe?
Dziękujemy firmie Cenega za udostępnienie gry do recenzji!
Podsumowanie





Two Point Museum to kolejna odsłona ogromnie kreatywnej serii z gatunku tycoon. Tym razem motywem przewodnim staną się ekspedycje i zbieranie setek interesujących eksponatów.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: