W ramach przypomnienia
Będę opisywał nie tylko wrażenia ze zmian w konsolowej wersji Valoranta, ale z całej gry ogólnie, ponieważ to moje pierwsze doświadczenie z tym tytułem. Valorant jest grą nastawioną na rywalizację sieciową, w swoich założeniach bardzo podobną do królującego w tej tematyce Counter-Strike’a. Produkcja Riot Games wyróżnia się jednak własnym charakterem i sposobem na urozmaicenie rozgrywki, zastępując część wyposażenia umiejętnościami postaci, co dla jednych może być wadą, a dla drugich zaletą.
Postacie dzielą się na klasy, a każda z nich ma własne umiejętności o innym przeznaczeniu, od ofensywnych, poprzez defensywne w postaci zasłon dymnych czy barier, na skillach wywiadowczych kończąc. Pomysł na umiejętności i różnorodne postacie to coś, co będą znali doskonale gracze innej równie popularnej gry Riotu — League of Legends i tutaj jest to rozwiązane równie dobrze, więc ci co grali, poczują się jak w domu. Tytuł oferuje kilka trybów rozgrywki takich jak szybki mecz turniejowy, deathmatch, mecz nierankingowy i rankingowy, z których to właśnie te rankingowe cieszą się największą popularnością. Są one w zasadzie tym samym co mecze turniejowe w CSie. Mamy więc za zadanie (w zależności od rozgrywanej strony) podłożenie bomby, czyli tzw. Spike lub też zabezpieczenie strefy przed detonacją. Nic czego gracze grający w sieciowe FPS-y nie zdążyli choćby za sprawą CS’a poznać. Słowem wstępu tym właśnie jest Valorant. Jak więc sprawdza się ta rozgrywka w konsolowym wydaniu?
Satysfakcjonująca rywalizacja
Porzucając ostatecznie w 2018 roku granie na PC, sądziłem, że emocje z gier turniejowych, to coś nieosiągalnego na konsolach. No dobra, mamy jeszcze podobne wrażenia przy Rainbow Six Siege, ale tam próg wejścia i możliwości są znacznie bardziej rozbudowane, przez co jest to w mojej ocenie tytuł dla mniej casualowych graczy, którzy szukają dużej dozy taktyki i możliwości z wykorzystania gadżetów i destrukcji otoczenia. Natomiast już po jednej grze w Valoranta, poczułem to uczucie ekscytacji z rywalizacji, które ostatnio towarzyszyło mi we wspomnianym CSie, a którego jak do tej pory, żadna inna gra na konsolach mi nie zaoferowała przy równie niskim progu wejścia. To jest dokładnie ten styl zabawy, nieco taktycznego podejścia, czekanie na przeciwnika i obrona konkretnych punktów mapy. Pośpiech przy próbie rozbrojenia bronionego punktu, to jest to!
Zatem jeśli graliście, chociażby w Counter Strike’a i szukacie na konsolach czegoś możliwie zbliżonego, to Valorant będzie doskonałym wyborem. Styl graficzny i motywy są bardziej kolorowe i dostosowane do jak najliczniejszej grupy odbiorców, ale pamiętajmy, że to dzieło Riot Games. Gra oferuje stale rosnącą bazę postaci, które różnią się zarówno pod względem umiejętności, jak i samej estetyki. Riot zawsze przykładał wagę do tego, aby ich postacie były barwne, warte zapamiętania, dzięki czemu każdy gracz ma te swoje ulubione. Zresztą najlepszym dowodem na to, że robią to dobrze, jest na przykład sukces Netflixowego Arcane, serialu na podstawie League of Legends.
Jest świetnie, choć brakuje kilku szlifów
Skoro jest tak dobrze, to czy może być idealnie? Owszem, ale jest kilka kwestii, które wypada poprawić. Niezrozumiałe dla mnie jest, że gdy jesteśmy w drużynie atakującej, bomba nie jest przydzielana odgórnie każdemu z graczy w zespole po kolei. Tak, aby każdy miał szansę się wykazać w tej samej roli i spróbować podłożyć bombę na strefie. Zamiast tego, Spike leży przed nami i "kto pierwszy, ten lepszy". Na początku każdej rundy zwykle większość jest zajęta zakupami sprzętu i orientuje się po fakcie dokonanym. To potrafi doprowadzać do sytuacji, gdy jeden i ten sam zawodnik ciągle zabiera „pakę” i nie daje się wykazać innym.
Matchmaking z kolei, choć bardzo próbuje, to bywa jednak nierówny. Gdy grałem wraz z trzema znajomymi (wszyscy totalne świeżaki na 2-4 poziomie) rzucało nas przeciwko drużynom, gdzie nowicjuszy było maksymalnie dwóch, a pozostali potrafili mieć przewagę 50 poziomów i więcej. Zdaje sobie sprawę, że w tytule jest obecna cross-progresja, a poziom odzwierciedla nie tyle umiejętności, ile czas spędzony w grze. Mimo wszystko jest to jednak spora dysproporcja. Gracz, który dobrze zna tytuł, mapy, postacie i ich umiejętności, nawet jeśli nie ma lepszego skilla, to jest bogatszy w wiedzę i doświadczenie, a to już spora przewaga, którą dobitnie czuć podczas meczu.
Nie sądziłem też, że tak szybko trafię na graczy AFK. Oczywiście sama ich obecność nie jest żadną ujmą dla gry, ale to, że nic z taką osobą poza jej zgłoszeniem zrobić nie możemy, to trochę słabo. Valve w CSie pokazał, że jest na to sposób. Po utracie połączenia dostajemy bota, którego w razie zgonu można przejąć. Rozwiązanie może nie idealne, ale jednak jakieś na pewno. Warto zaznaczyć, że twórcy zdecydowali się nie implementować do gry crossplayu z wersją na PC, co uważam za dobry ruch. Miejmy nadzieję, że pod uwagę będzie także wzięta blokada korzystania z myszek na konsolach.
Podsumowanie
Twórcy rozpoczęli od wersji beta, ale szczerze powiedziawszy, gra nie sprawia wrażenia niedokończonej. Wszystko jest na swoim miejscu, działa poprawnie, a ja podczas rozgrywek nie doświadczyłem ani jednego błędu. Być może twórcom zależało bardziej na przetestowaniu wrażeń z konsolowej wersji, aby się upewnić, że nie pojawią się nieoczekiwane błędy (Riot do tej pory robił gry przede wszystkim na PC). Infrastruktura sieciowa daje radę (szczególnie że rozgrywki toczą się między graczami różnych konsol). Jak jednak wspomniałem, jest naprawdę dobrze! Na chwilę obecną nie wiemy, kiedy twórcy zdecydują się na zakończenie bety i przejście tytułu na pełną wersję. Po stanie technicznym gry wnoszę jednak, że nastąpi to już niebawem.
Ostatnimi czasy mam mało czasu na granie, przez co chętniej sięgam po tytuły dla jednego gracza, jednak jeśli już mam czas na multiplayer, dzwonię po znajomych, gramy w Valoranta i świetnie się przy tym bawimy. Jeśli twórcy w takim stanie wypuszczają wersję beta, to wszyscy możemy być spokojni o konsolowe wydanie. Każdemu sceptycznemu lub niezdecydowanemu graczowi polecam spróbować. Gra jest dostępna za darmo, więc ryzykujecie jedynie czasem poświęconym na dobrą zabawę!
Za możliwość sprawdzenia gry w zamkniętej becie dziękujemy firmie Riot Games.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: