Niestety ze studiami jest tak, jak z robotą. Robisz rozpoznanie przed przyjęciem i decyzją, a i tak okazuje się, że w pewnym sensie kupujesz kota w worku.
Kumpel miał zajawkę na Astronomię, więc wybrał się na UJ, napędzany dodatkowo opiniami znajomych, którzy twierdzili, że nie jest tak źle, fajna sprawa i da się ogarnąć. Nie dopowiedzieli oczywiście, że byli szarlatanami z przedmiotów ścisłych, wciągających nosem olimpiady mat-fiz na etapie szkoły średniej. Jak dojebali kumplowi majcę i fizę na pierwszym roku, to po semestrze wiedział, że nie ma czego tam szukać. Jedynie z roztęsknioną miną czasem rzeknie zwyczajowe i schematyczne: "ja po prostu chciałem patrzeć w gwiazdy".
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Zresztą, czym Ty się przejmujesz, jak i tak w ramach Twoich zainteresowań zawsze robotę znajdziesz, niezależnie od obranego kierunku. Mam u siebie w firmie automatyka po P. Śląskiej i fakt, facet dużo jeździ po Polsce (jak to automatyk), ale pieniążki i pracę ma godną.
I dobrze ludzie Ci radzą - rób to, co Cię kręci, tylko plusujesz faktem, że masz zajawkę na techniczne studia. Lepiej potem łączyć robotę z zainteresowaniami, niż przeklinać każdy dzień, szukając swojego miejsca w życiu zawodowym.