Jestem w stanie zrozumieć wszystko, Myslovitz, Rihannę, Linkin Park, (wstaw tu nazwę jakiegokolwiek zespołu/wokalisty/wokalistki/rapera/blues'mana/jazzmana/punka/etc) ale nie potrafię zrozumieć tak ogoromnej popularności U2. Nie ogarniam tego moim małym rozumkiem, nie potrafię. Jedyny teledysk, którego mogę posłuchać bez przełączenia kanału/etc. to "Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me". Jeszcze ten głos Bona... Niech mi ktoś to wytłumacyz, to nie jest atak, to po prostu pytanie. I nie wywalajcie tu tekstów, że hardcore to syf i takie tam, bo tak jak mówię, widzę więcej wartości w piosenkach Nelly Furtado...
I za to Cie kocham Tarny
, po prostu wiedzialem, ze tak napiszesz
. Ok, ale jako ze jestes czlek do ktorego szacunek mam wielki, poswiece te kilka minut na wytlumaczenie o co chodzi.
Uwazam sie za czlowieka, ktory jest fanem U2, zna bardzo dobrze ich tworczosc, historie itp. Chyba najbardziej lubie w U2 to, ze jest to jeden z niewielu ostatnich zespolow uznawany za tzw. "wielki". O co chodzi? A chodzi o to, ze ja patrze na rocka po przez pryzmat Queen, Led Zeppelin, The Police, Rolling Stones i uwielbianych przeze mnie Beatles'ow. Nie jestem zwolennikiem starego brzeminia, bo glownie slucham nowych rzeczy, ale chodzi mi o klase artysty. O kogos kto bedzie zapelnial stadiony, kogo muzyka rzeczywiscie bedzie wplywac na masy (w przypadku U2 jest to chodzby "Sunday, Bloody Sunday"), niezaleznie od tego kim jest, bo to bedzie cos uniwersalnego. Nie mowiac oczywiscie o bardzo wysokiej jakosci tej muzyki, pewnej swiezosci i niepowtarzalnosci.
Moglbym pisac jeszcze o tym ze chodzi mi tu tez o pewna szczerosc, o naprawde swietne teskty. I tu Tarny musisz zaakceptowac moje zdanie, tu chodzi o to ze jedni cos czuja, a inni nie, roznimy sie i taki to ogolnie jest ten popieprzony swiat
.
Teraz pare slow na temat siebie, zanim bede walczyl z calym swiatem tzn. forum
. Slucham bardzo roznej muzyki, skrajnie roznej, bo ogolnie wyznaje zasade sluchania tego co po prostu jest dobre, glownie rocka, ale tez nie tylko. Slucham zarowno duzo indi i britrocka, jak i np. Pink Floyd, chodze na koncerty czysto punkowe (pogo dobra rzecz
) jak i na jammowe wieczory jazzowe (Leszek Możdżer na żywo, fantastyczna rzecz). Tyle
. Teraz czekam na te pomidory
.