Też się zastanawiam, czemu do jednych czujemy sympatię, do drugi nie
Mowa ciała oraz drobiazgi odbierane jedynie na poziomie podświadomości - tylko tyle.
Wątpiłbym że tylko ale też dobrze mówisz. Jako ciekawostka w spoilerze trochę o tym przez pryzmat eNeLPe.
(NLP to nauka przyrodnicza i jak każda błądzi i ma wyjątki. Trzeba ją odbierać z pewnego dystansu.)
Na to czy kogoś lubimy może wpływać: Nasz stan, miejsce, sytuacja. Nasz wygląd i pogląd o naszym wyglądzie. Cała fizjonomia człowieka oraz nasze zgeneralizowane przekonania odnośnie fizjonomii ("rudzi są ekspresyjni", "blondynki są głupie"). Język, ton głosu, barwa głosu. Podobieństwo do innych osób o których mamy jakieś zdanie, wspomnienia i nacechowanie wspomnień do tych osób jak i sytuacji. Własne przekonania o tej osobie, przekonania innych o tej osobie, przekonania tej osoby o niej i innych. W rozmowie wszystkie
poziomy logiczne Diltsa, oczywiście każdy wpływa na każdy (nasze środowisko może nie lubić czyichś przekonań a jego misja chce zmienić lubiane przez nas zachowania). Wszystko łączy się ze wszystkim w ekspresowym tempie w naszym mózgu na poziomie umysłu nieświadomego. Killzone siada.
Ogólnie baaaaardzo często ludzie sympatyzują ze sobą na płaszczyźnie tzw Systemów Reprezentacji (VAKog- wzrokowiec, słuchowiec, kinestetyk). Kinestetycy, jak ja, rozmawiając z kimś muszą często czuć bliskość z daną osobą, przytulają się itp, dla wzrokowca podstawą kontaktu z inną osobą jest o żeby go dokładnie widział dlatego muszą mieć do niego trochę dystansu. Czasem da się na jakiś imprezach zobaczyć jak kinestetyk powolutku napiera na wzrokowca a ten powolutku odchodzi do tyłu. Nie zdają sobie oczywiście z tego sprawy. Moja znajoma która jest trenerką NLP nazywa to Tańcem Pingwinów.
Popatrzcie kiedyś sobie przez ten pryzmat.
@all - Ciekawie się was czyta. Pewnie dużo z wami tutaj popisze.
Pierwszy raz tu do was zajrzałem i akurat na obecnie toczący się temat nie jestem w stanie nic powiedzieć.
Ale powyższy cytat to kwestia, w której myślę mogę udzielić trochę informacji
Psychologia społeczna wyróżnia 5 elementów odpowiedzialnych za wzbudzanie sympatii. Tak teraz przeglądając internet zobaczyłem, że niektórzy nawet piszą o 7 czy 8. Mnie jednak uczono o 5, zatem o nich też napiszę.
1. Atrakcyjność fizyczna - to jest akurat dość oczywista kwestia. Przede wszystkim rozchodzi się tutaj o efekt aureoli (albo też efekt halo). Polega on na tym, że mamy tendencje do przypisywania atrakcyjnym osobom pozytywne cechy osobowości. Zresztą, podobnie czynimy z atrakcyjnymi produktami - towar który dobrze wygląda automatycznie wydaje nam się lepszy i bardziej sprawny.
Atrakcyjność fizyczna działa też na poziomie nieświadomym. W zależności od kobiety czy mężczyzny, są to inne czynniki odpowiedzialne za to, czy ktoś nam się podoba czy nie. Np kobiety są bardziej atrakcyjne, kiedy posiadają stosunek talii do bioder 0,7. A najlepiej kiedy ma wymiary 90-60-90, co akurat pewnie niektórym jest znane. Wcięcie w talii świadczy o zdrowiu kobiety; przede wszystkim chodzi o zdrowe serce i mniejszą podatności na mutację komórek (raka). Duże piersi z kolei są sygnałem dla mężczyzny, że kobieta będzie w stanie dobrze wykarmić dzieci. Przy twarzy liczą się takie rzeczy jak rozstaw oczu, wielkość nosa, pełne usta, mała broda, duże oczy, ładna cera.
Najbardziej atrakcyjni mężczyźni to z kolei ci, co posiadaj stosunek talii do bioder 0,9, są wysocy, mają ostre rysy twarzy i silnie zarysowaną szczękę.
2. Podobieństwo - to także mówi dużo samo przez się. Z zasady człowiek jest zadowolony z tego jaki jest i kim jest. Kiedy ktoś reprezentuje te same zachowania, poglądy, styl i upodobania co my, oznacza to, że najwyraźniej "zna się na rzeczy". Tym samym dostrzegamy w tej osobie kogoś wartościowego, potwierdza ona słuszność naszego postępowania i myślenia oraz bardzo ułatwia nawiązanie kontaktu.
3. Komplementy - Każdy lubi słyszeć, że jest tym najlepszym
Tzn, prawienie komplementów to też sztuka. Bowiem nie wszystkie komplementy są dobre i na miejscu. Tak dla przykładu ludzie nie chcą słyszeć komplementów na temat tych cech, które wiedzą, że posiadają, lub tych rzeczy, które wiedzą, że dobrze potrafią. Ludzie chcą słyszeć komplementy przemawiając do ich "ja idealnego", do tych rzeczy, których nie mają, a które by chcieli mieć, albo mają, tylko nie są do nich przekonane.
4. Częstość spotykana - Ta kwestia ma związek z efektem samej ekspozycji (nagminnie wykorzystywany przez marketingowców
). Jak pewnie wiecie, niektóre rzeczy podczas pierwszej styczności wydają wam się strasznie obce i nieswojskie, a tym samym wasz stosunek do nich jest dość "bezpieczny", by nie rzecz, że negatywny. Niemniej im częściej macie z tym "czymś" do czynienia, tym jest Wam z tym co raz lepiej i "raźniej". To jest właśnie efekt samej ekspozycji. To, z czym nasz mózg jest "zaznajomiony", wydaje nam się automatycznie bardziej przyjazne. Dlatego też kiedy kogoś często spotykamy wydaje on/ona nam się ze spotkania na spotkanie co raz bardziej "w porządku". Oswajamy się po prostu z tym człowiekiem.
5. Skojarzenia - Nasz mózg rejestruje otoczenia na przeróżne sposoby. Jednym z nich jest tzw pamięć emocjonalna, która pomaga nam zapamiętywać różnego rodzaju wydarzenia. Jako, że nasz umysł to jedna wielka sieć skojarzeniowa (asocjacyjna), wszystko jest ze wszystkim w pewien sposób połączone. Dlatego kiedy widzimy osobę, która w jakiś sposób nawiązuje do naszych pozytywnych wspomnień, automatycznie staje się ona dla nas bardziej atrakcyjna i "fajna". Stereotypy, zakotwiczenia, to wszystko ma tutaj znaczenie.
Wszystkie te elementy mogą oddziaływać ze sobą jak najbardziej równolegle. I z zasady dzieją się poza naszą świadomością.
Miazga wspomniał o mowie ciała.
To akurat nie jest jakoś szczególnie istotne.
Ktoś może nam mową ciała przekazywać negatywne sygnały (założone ręce, unikanie wzrokiem, zaciśnięte pięści i inne...), a mimo to powyższe czynniki będą powodować, że będziemy się czuli zaintrygowani tą osobą. I niekoniecznie mowa ciała spowoduje, że kogoś "znielubimy". Niemniej na pewno nie jest to nieistotne. Mowa ciała jest bardziej kluczowa w chwili nawiązywania kontaktu, lub jego utrzymywania. Jeżeli ktoś będzie wiecznie nadąsany, chodził z założonymi rękoma i nas nie słuchał, no to jasne jest, że nie będziemy się takiej osobie na siłę narzucać czy szukać u niej jakiegoś uczucia.
Co innego "drobiazgi działające na podświadomym poziomie", które opisałem wyżej. Jest jeszcze coś takiego jak feromony (to akurat bardziej w kwestii damsko-męskiej) - są one odpowiedzialne za to, że możemy czuć do kogoś pociąg bez wyraźnej przyczyny. Ale jeżeli ktoś w takiej sytuacji okaże się palantem lub w inny sposób da nam odczuć, że jest człowiekiem niegodnym uwagi, to i feromony za wiele nie zdziałają.
Skuteczność tych cząsteczek wydaje się być jednak wątpliwa w sytuacji gdzie znajduje się duże zagęszczenie ludzi lub inne czynni zakłócające.
Mam nadzieję, że mogłem trochę pomóc