Na rzeczy jest to, że IGN idą śladami durnego
Edge. Coś w stylu "hej, chłopaki, wystawmy jakaś kontrowersyjna ocenę, będzie głośno". Przecież oni wyżej ocenili reedycję
Pac mana niż GoW III.
NG III póki co zbiera same 8/10. Więc podobnie jak w lotach narciarskich, taka ocena jest do odstrzału.
Z orężem bym się nie przejmował. Kolejne w darmowych DLC, następne w płatnych. No co, trzeba się od
Capcom uczyć.
Przesadzają z tym hardkorem w NG. Największa bolączką pierwszej odsłony było to (i to w zasadzie dawało w kość), że punkty kontrolne były rozsiane co 40 minut.
Oczywiście na master ninja nie było mowy o maszerce, ale pod taki słupek można podciągnąć niemal każdą grę.
Dead Space. Chcesz bawić się w Rambo, wybierasz
easy. Chcesz wyzwania, wybierasz najwyższy poziom trudności. Ale pisanie coś w deseń "tylko trudna gra ma rację uznania u prawdziwych graczy" jest bzdurne. Gra ma by przede wszystkim uniwersalna - a to zapewniają poziomy trudności (o ile są dobrze wyważone).