Platyna wpadła. Poziom jej trudności oceniam na zbliżony do 100% w
Demon's Sousl. Przy DkS wystarczą pełne dwa przejścia, (choć ja zrobiłem pełne trzy), plus wizyta w kilku kluczowych miejscówkach.
W DS wymagane są trzy pełne przejścia, co wpływa na trudność rozgrywki jako takiej. Z drugiej strony bossowie jak i przeciwnicy w
Dark Souls są zdecydowanie ciężsi niż w poprzedniczce.
Nieskromnie dodam, że NG++ raptem zajęło mi nieco ponad 4 godziny. Ni jak ma się to do mojego 96min. w DS, ale jak już grę się rozgryzie, to można szmat czasu zaoszczędzić - pierwszy romans z
Demon's Souls, jak i
Dark Souls to przykładowo ok 44 godzin.
Ja offline chyba bym nie przeszedł - taką quelagg bez tygodniowego farmienia sam nie pokonasz. A z pomocą innego gracza i owszem
Nie żartuj. Póki co każdego bossa ubijałem sam bez pomocy, tylko trzeba uważać na to co się robi. Takiego grubasa z chudym czy Sifa to w drugich podejściach ubijałem. Pająka w sumie też
Paradoksalnie Taurus mi zabrał najwięcej żyć, ale miałem ch**owy sprzęt i nie ogarniałem, że można mu
Na głowę po uprzednim wyeliminowaniu łuczników, a później toporem po kolanach (toporem z lght). I sprawa załatwiona.
Ja offline chyba bym nie przeszedł - taką quelagg bez tygodniowego farmienia sam nie pokonasz. A z pomocą innego gracza i owszem
Przesadzasz. Ja walczyłem z nią czterokrotnie - NG, NG+, NG++, NG+++ i zawsze sobie z nią radziłem bez większych kłopotów. Właściwie tylko podczas pierwszego zaliczania gry dała mi łupni, ale to tylko przez to, iż gracz nie zna jej ataków, a ma jeden taki, który zżera 3/4 paska.
Wg mnie o wiele bardziej wymagający są
Dragon Slayer Ornstein & Executioner Smough. Ci dali mi nieco w kość (szczególnie podczas NG+).
A można grać całkowicie offline? Tak grałem przez 99,99% czasu w DemS i tak chciałbym też w DarS.
Można, ale o sile DkS stanowią poniekąd inwazje. Dodatkowo jeśli nie zassiesz pacza, będziesz rwał włosy z głowy (marna siła broni, fatalne namierzanie przeciwników). Ja grałem on line i czekałem na stosowną łatkę, ponieważ wcześniej grało się koszmarnie.