Może to trywialne i "oczywista oczywistość", ale nie każdy jednak na co dzień zdaje sobie z tego sprawę. Nie wchodząc w szczegółowe info nt. faz snu, kiedyś się zmusiłem i chodziłem spać, jak bozia nakazuje (dzień w dzień 7-8 h snu w bardzo regularnych godzinach, ostatni posiłek na 2 h przed snem, zero napojów gazowanych przed pójściem do łóżka) i bez kitu po kilku dniach rzeczywiście zauważa się lepszy humor, bardziej rześki i trzeźwy umysł oraz więcej energii, nie potrzebowałem też zjebanej drzemki w telefonie. Każdy regeneruje się inaczej (np. Becet napisał o 6 h). Co z tego, skoro mnie np. bardzo ciężko utrzymać taki tryb na dłuższą metę.
Kiedyś jeszcze próbowałem apki "Sleep as Android", która to niby ustawia pod idealny sen, wie, kiedy wybudzić w danej fazie, ale jak mnie kur** obudził o 3 w nocy po 3 godzinach snu (bo mu ponoć wyszło, że to ta faza) i byłem na następny dzień nieprzytomny, wyjebałem w pizdu.