Poemat o Donku Wybawicielu
Pewien fircyk bez krępacji,
Cud obiecał całej nacji.
Trafnie uznał: - "Lud to kupi!"
Lud naiwny, ciemny, głupi.
No i młodzież uwierzyła,
Do urn śmiało podążyła.
I w Irlandii i w Londynie,
dali wiarę wielkiej ściemie.
I ta z Wronek i z Pułtuska,
Dała głos na Doncia Tuska.
No, nareszcie jest nadzieja!
Naród wybrał czarodzieja.
Media wielce mu pomogły
Nawet Doda piała modły,
"Niezależni" dziennikarze
truli coś o Polsce marzeń.
Bez Kaczora, Dorna, Ziobry...
Wybrali, pachołka Moskwy
To co najpierw obiecywał,
Po wyborach odwoływał.
Toż to kawał hipokryty,
Rude włosy, wzrok kosmity.
Serki, jabłka podrożały
A indeksy pospadały!
Studia płatne? Oszalałeś?!
Polskiej biedy nie widziałeś?!
Gdzie te drogi, gdzie podwyżki?
Niech wam starczy uśmiech płytki,
Uścisk dłoni, ważna mina...
Na szczęście: dzisiaj ktoś jest,
a jutro już go ni ma!
Olać pamięć i historię?
Sprzedać się za mięsa rząd?
Niech ci dziad opowie,
Skąd w Warszawie tyle bomb
Przyjdzie czas na nad PO sąd!
Chociaż rządzą nic nie mogą,
nic nie wiedzą, NIC nie zrobią!
Walka z PiS-em, punkt "programu"
Gratuluję superplanu!
Obiecanki się skończyły,
Puste hasła poznał lud
No i w końcu stał się cud:
Czary mary mamy smród