Ok. Ja się zastanawiam czy ktokolwiek poczytał coś o tym traktacie czy stwierdził, że jak środowiska konserwatywne są przeciwko, to znacyz, że jest to złe, a w dodatku jest to zamach na konstytucję. Owszem, niektórych może boleć brak zapisu w preambule o tym, że państwo jest wyznaniowe (podczas gdy jest wyznaniowe nieformalnie, wyłacznie poprzez dominację wiary rzymsko-katolickiej). Kościół finansowany z pieniędzy państwowych nie jest, w porównaniu do państw wyznaniowo formalnych jak np. Grecja. Warto zadać sobie pytanie czy dominat katolickiego wyznania jest wystarczającym powodem. Zapewne przy demokratycznej logice tak, ale nie wydaje mi się - tutaj trafiamy w sedno problemu - by Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej, która funkcjonuje jako organ UE (o ile dobrze pamiętam) nie stanęła w obronie wyznaniowości np. Polski, tylko dlatego, że w preambule nie ma zapisu o katolickim charakterze państwa. A dlaczego do cholery ma być? To może być dla kogoś pogwałcenie jego zasad jeśli zaczniemy w prawodastwie rozliczać ludzi "po katolicku". 3 dni ciężkich robót za masturbację? Przy takim założeniu zbliżamy się do modelu państw uzaleznionych od religii muzułmańskiej, co zapewne nie ucieszy tutejszych "araboholików".
Co do "podporządkowania się Unii" i odzyskania ziem przez Niemiców - bujda ku*** na resorach, kto na to pozwoli - równie dobrze moglibyśmy upominać się o Polskę "od morza do morza". Rozumiem obawy o traktat i priorytet prawa unijnego nad jakimkolwiek prawem wewnętrznym, ale bądźmy realistami. Zbrojną Rosją nie jesteśmy, Szwajcaria też nie, nie musimy być chłopcem do bicia, ale też nie musimy wszędzie manifestować naszej odmienności. Ktoś się kiedyś pluł, że np. Francja ma problem z Arabami, ale w takim razie, skoro jest państwem członkowskim to ma wpływ na prawo dt. imigracji. No i panowie, nikt nie wysiedli, ani nie wytnie w pień 90% populacji Polskiej, dlatego suwerenność środowiska konserwatywno-religijnego jest imo zapewniona, chociażby się UE zesrała. Nie zaczną nagle burzyć kościołów, a i tak kościół w Polsce ma podpisany konkordat ze Stolicą Apostolską. Ja osobiscie udzieliłbym kredytu zaufania Unii, a jeśli się nie uda, pozostaje ZAWSZE dobrowolne wystąpienie z Unii (najlepiej cchyba zrobić referendum wówczas, i ewentualnie podjąć taką decyzję)
Kwestia wystąpienia - konstytucja UEARTYKUŁ I-60
Dobrowolne wystąpienie z Unii
1. Każde Państwo Członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć
decyzję o wystąpieniu z Unii .
2. Państwo Członkowskie, które podjęło decyzję o wystąpieniu, notyfikuje swój zamiar Radzie
Europejskiej. W świetle wytycznych Rady Europejskiej Unia prowadzi negocjacje i zawiera
z tym państwem umowę określającą warunki jego wystąpienia, uwzględniając ramy jego przyszłych
stosunków z Unią. Umowę tę negocjuje się zgodnie z artykułem III-325 ustęp 3. Jest ona zawierana
w imieniu Unii przez Radę, stanowiącą większością kwalifikowaną po uzyskaniu zgody Parlamentu
Europejskiego.
3. Konstytucja przestaje mieć zastosowanie do tego Państwa Członkowskiego od dnia wejścia
w życie umowy o wystąpieniu lub, w przypadku jej braku, dwa lata po notyfikacji, o której mowa
w ustępie 2, chyba że Rada Europejska w porozumieniu z danym Państwem Członkowskim
podejmie jednomyślnie decyzję o przedłużeniu tego okresu.
4. Do celów ustępów 2 i 3 członek Rady Europejskiej lub Rady reprezentujący występujące
Państwo Członkowskie nie bierze udziału w obradach i przyjmowaniu decyzji europejskich Rady
Europejskiej lub Rady dotyczących tego państwa.
Większość kwalifikowaną stanowi co najmniej 72% członków Rady reprezentujących
uczestniczące Państwa Członkowskie, obejmujące co najmniej 65% ludności tych państw.
5. Jeżeli Państwo, które wystąpiło z Unii, zwraca się o ponowne przyjęcie, jego wniosek
podlega procedurze, o której mowa w artykule I-58.
Przy wystąpieniu, zakąłdam, że można liczyć na państwa wyznaniowe należące do UE więc zapewne niepotrzebny byłby 2letni (lub większy czas oczekiwania).