Dobra dobra Krzychu, nie odwracaj kota ogonem, wyraźnie napisałeś że przez ostanie lata w Polsce mieliśmy rządy Jarosława Kaczyńskiego. Przyznać się do błędu to żaden wstyd.
Nie widzę wielkiej różnicy między rządami oficjalnymi a nieoficjalnymi.
Kaczyński mógł przestać być premierem i jego partia mogła stracić większość w parlamencie - ale to wcale nie oznacza, że stracił on władzę nad tymi instytucjami, w których namaścił on swoje marionetki. Czy to w KRRiTV, TVP, czy przez długie miesiące w CBA...
Po za tym nie oddzielałbym tak całkowicie Jarosława od jego brata. Oni oczywiście wcale ze sobą nie rozmawiali, nie mieli na siebie żadnego wpływu. Prezydent, który właściwie jawnie okazywał sympatię pisowi, to wyłącznie zbieg okoliczności... Jak to było na samym początku - "panie prezesie melduje wykonanie zadania" ?
To jest ten problem z Tobą, Krzysztofie.
Jesteś ignorantem.
To nie są "tylko słowa".
"Ludobójstwo" się nie przedawnia i niesie to ze sobą szereg innych konsekwencji istotnych nie tylko dla Rodzin Katyńskich, ale także dla całej Polski, daleko idących konsekwencji politycznych. Można przyjąć stronę Polską której reprezentanci w PE (od PiS przez PO do SLD) nie mają wątpliwości że Katyń to "ludobójstwo", można też przyjąć stroną Rosji (oraz Niesiołowskiego) i o ludobójstwie nie wspomnieć, ograniczając się do nazwania "wydarzeniami Katyńskimi". Ale stwierdzanie że na arenie międzynarodowej to "tylko słowa" i nie mają znaczenia to już skrajna ignorancja.
Jestem realistą. Nasi obywatele zostali wymordowani w Katyniu 70 lat temu i jedyną stroną, dla której ta sprawa jest rzeczywiście istotna, to członkowie rodzin katyńskich.
Bez względu na to jak się to nazwie - ani nie cofnie to historii, ani też im życia nie zwróci. Z punktu widzenia ofiar jest to całkowicie bez znaczenia. Z punktu widzenia żyjących - również.
Czy się to przedawni, czy też nie, to winnych i tak nie postawi się przed sądem. Osoby, które wydały rozkazy od dziesiątek lat gryzą ziemię, sprawcy najprawdopodobniej również. Ewentualnie to już stetryczałe dziadki, które niczego nie pamiętają. Tutaj się nie da za to nikogo ukarać.
Możesz się unosić, możesz rozpowszechniać frazesy i twierdzić, że może to być uznane tylko i wyłącznie za ludobójstwo, które się nie przedawnia.
W najmniejszym stopniu nie zmieni to faktu, że jeśli my będziemy o tym pamiętać i zaznajomi się z tym kraje, których to nie dotknęło - to ani jedno, ani drugie, nie będzie miało miejsca dzięki temu, że zostanie to nazwane ludobójstwem, albo się nie przedawni. Będzie się o tym pamiętać, ponieważ będzie się tą historię powtarzać i przekazywać. I to jest daleko ważniejsze od terminologii. Bo ta żadnych cudownych właściwości nie ma.
Tylko, że u ciebie ta terminologia jest ważniejsza od czegokolwiek innego.
Ale twój wybór. Kraj jest wolny. Możesz, korzystając z wolności słowa, w swojej ignorancji trzymać stronę rosyjską. A ja mogę, korzystając z tej samej wolności słowa, stwierdzić co o takim podejściu sądzę. Temat jak dla mnie zakończony.
Uciekasz od dyskusji, ponieważ nie przyjmujesz do wiadomości, że można tą sprawę traktować inaczej i wbrew sloganom o wolności słowa odbierasz innym prawa do korzystania z tej wolności. Bo wolność słowa nie polega na tym, że próbuje się ukraść historię własnego kraju i twierdzi się że inni nie mają do niej prawa.