Problem w tym, że mi się nie chce już grać, więc po co trzymać to barachło? Nie jestem
już z tych, co układają towary na półce i podziwiają i się pysznią i podniecają, równie dobrze mogę to wywalić do kosza albo dać kuzynowi, który w życiu ani jednej
gry nie przeszedł. Nośnik treści jest nieważny. Sęk w tym, że to są pewne pieniądze, które mogę przeistoczyć w coś, co okazuje się przydatne - jakaś naklejka na rower czy pompka, bo już nie wyrabiam z pożyczaniem pompek czy żebraniem w rowerowym.
Iść może w parze, ale ja nie mówiłem o wykluczaniu się. A i nie potrzebuję osprzętu jak Maja czy jakiś inny góralowiec, ja jeżdżę prawdziwym rowerem.