2 dni grzebania przy rowerze... HATE THIS DEVIL MACHINE
pamiątka z minionego rowerowego weekendu w górach:
5 szwów na papie, zbite lewe kolano, zbite prawe podudzie, zbity prawy łokieć, wybite małe palce u każdej z dłoni, siniaki/otarcia na niemal każdym ze stawów.
jak się pozbieram to jadę jeszcze na prześwietlenie tego prawego łokcia. w szpitalu mi nie zrobili, a boli mnie teraz jak jasna kur**.
następnym razem biorę zbroję.
btw. gratulacje dla rowerzystów bez kasków, gdyby nie te kilkaset gram pianki i plastiku na głowie miałbym teraz OIOM, a nie zbicia/otarcia.