Cas szczerości i rozstania nastąpił.
Mnie wkur**a całe forum. Niedojeby-pokemony, które kur** mają jeden post i nie potrafią przeglądnąć działów, żeby nie zadaćniedojebanego pokemonowego pytania w odpowiednim dziale. Bo to kur**, dużo roboty zjechać na sam dół forum. Albo banować po raz 100 Logina, który chyba nigdy nie odpuści. Nie nadaje sie chyba do moderowania, bo nie jestem miły i nie tryskam entuzjazmem kiedy rejestruje sie kolejny niedojebany pokemon, który myśli, że jest zajebisty, a robi 40 błędów w zdaniu. Jak kur** czytam wypociny niektórych i widze najprostsze słowa z błędami to mnie ch** dosłownie strzela. Jak widze niektóre błyskotliwe żarty, to mnie wewnętrznie coś rozp**rdala. Jak można być tak pozbawionym poczucia humoru i wyraźnej sztuki interpretacji najłatwiejszych słów. W ogóle płakali wszyscy o dział kultura i ch... w kwestii muzyki szersze zainteresowanie wykazuję ja i Invictus. A tak to wszyscy głównei spamują w 'Czego słuchacie barany' tak jakby mnie obchodziła nazwa jakiegoś zespołu x skoro nawet nie wiem jaki to gatunek muzyki, co w tym wartościowego i czy nadaje się to do czegoś. W ogóle kur** co chwile jakiś zjeb robi rozkurwiel, niedojebanym tematem i od razu 10 kur** 'strażników z powołania' go strofuje, tak jakby kur** od tego byli. Przyznam się szczerze, że nie darze wielką sympatią całej gromady forumowej, są pojedyncze osoby, które cenię, ale myśle, że policzyłbym je na palcach dwóch rąk. Żeby nie było niedomówień, nie odczuwam dzikiej satysfakcji i nie mam orgazmu kiedy zamykam topic... nie czuje się lepszy, bo jestem big-ass-motherfucker-mod. Kiedy mój ckliwy żywot miał jeszcze 'ręce i nogi' i przejściowo tylko doprowadzał mnie do palpitacji przedsionków fajnie było sobie poczytać jak ludzie robią różne kwasy na forum, lecz teraz mnie to nie śmieszy. Jak w polityce, do głosu dochodzą chorzy ludzie, zapatrzeni w rację 'która jest bardziej mojsza niż twojsza'. Do topiców konsolowych zazwyczaj zaglądałem kiedy ktoś wyraźnie się żalił na herezje tam wypisywane. wkur**a mnie, że kobieta którą kocham nie docenia ile dla niej robie. wkur**a mnie, że o tym tutaj pisze, bo o dziwo nie poszedłem się po raz wtóry z tego powodu naje**ć. wkur**a mnie, że moje życie jest zajebiscie nieprzewidywalne i kiedy słysze, że prowadze 'ciekawe życie' to mnie roznosi. chu**, a nie ciekawe życie, mam swoje powody by narzekać i to, że nie są to problemy typu 'żadna mnie nie chce', 'nie moge sobie kupić 10 konsol', 'co będę jadł na śniadanie' to już od razu wszystko dla innych jest zajebiście w porządku w moim życiu (żeby nie było, nie ejstem bogaty, ale biedy nie klepie)? kur**, nie jest. Czuje się jak Królewna Śnieżka, którą wszyscy dymają leżącą i nikt nie chce jej pocałować, żeby się obudziła, gdyż dymanie jest zdecydowanie 'fajniejsze'. wkur**a mnie, że ludzie oceniają innych przez swój pryzmat. wkur**a mnie, że ludzie widzą we mnie egoiste, kiedy robie dla nich wiele rzeczy wbrew sobie. Wkurwiają mnie stare baby w oknach, które działają sprawniej niż jakikolwiek monitoring. wkur**a mnie to, że w tym katolicko-faszystowskim kraju nie mogę się napić w spokoju piwa w parku, bo jakaś gruba dziwka bez szkoły 'stanowi prawo'. wkur**a mnie, że jestem inny niż powinienem być. wkur**a mnie, że w życiu nie mogę liczyć na setki osób, a setki osób mogą liczyć na mnie. O ironio, narzekam jak typowy Polak, a pier**le jakbym był Matką Teresą. wkur**a mnie pustka w moim domu. wkur**a mnie tez to, że uśmiecham się do pierdolonej kioskarki - dzieńdobry, poproszę dwa bileciki ulgowe, po czym zostaję obrzucony wzrokiem 'spier**laj i nie wracaj' i praktycznie jebnięty biletem w ryj. wkur**a mnie mój ojciec, dla którego każda kobieta w moim zyciu to niby dla mnie 'przeruchać i zostawić'. To nic, że kur** padam na ryj dzień w dzien i szlocham pijany przy kiblu. wkur**a mnie Bóg, dla którego jestem tylko pierdolonym trybikiem w maszynie, a z ambony wciskają mi kit, że jestem dla niego wyjątkowy. Zajebiście wyjątkowy, czuje się jakby mnie uskrzydlał. wkur**a mnie, że nie potrafie wyciągać wniosków z popełnianych błędów. wkur**a mnie zanik interakcji między-ludzkich w społeczeństwie. Czemu kur** listonosz może być miły nawet jeśli nie daje mu napiwku, a poj**ane kioskarki patrzą na mnie jakbym im matki wypatroszył? wkur**a mnie fałszywa skromność ludzka. Wkurwiają mnie spotkania 'ze znajomymi', których nie znam i słyszę 'co tam słychać'. I co mam takiemu powiedzieć? 'Oj, opowiadaj co u ciebie...' - tak jakby mnie interesowało co robi gościu, który pamięta moje imie tylko dlatego, że pomagałem mu trafić do kibla na jakieś imprezie. Wkurwiają mnie radykalne dzieciaki, które manifestują swoją alternatywność słuchając Pidżamy Porno i innych szatanów. Wkurwiają mnie ignoranci, którzy starają sie wypowiadać na tematy, na które nie mają pojęcia. Wkurwiają mnie ludzie, którzy nie szanują pracy innych. wkur**a mnie niezdecydowanie ludzkie, brak celów i ambicji. wkur**a mnie powielanie schematów, brak własnego zdania u ludzi, brak osobowości - jak w ogóle ktoś może chcieć, żeby dzieci w szkołach nosiły mundurki. Kolejny krok, by młodzież była szara i różniła się peselem i nazwiskiem. wkur**a mnie, że film gdzie ktoś kogoś zabija jest uważany za brutalny, a rano czy popołudniem, w wiadomościach widze jak czyjeś flaki walają się po chodniku, na obrazku po zamachu terrorystycznym. wkur**a mnie, że rodzice nie interesują się losem swych pociech i taki malec cały dzień spędza poza domem, uczy się od ziomów wąchać klej i palić fajki. wkur**a mnie, że wszyscy gonią za kasą, a idealiści, mają w życiu przejebane. wkur**a mnie to, że pewnie nikt nie zrozumie tego wsyzstkiego powyżej. Trudno. Pa.