Teoretycznie (i w praktyce chyba) i tak jest lepiej niż kilka lat temu.
A co zrobić? No niewiele się da.
Ilebyś nie pakował, czy nie ćwiczył różnych cudów to i tak 5vs1 to przerąbana sprawa. Najskuteczniej, to minimalizować ryzyko wpadnięcia w coś takiego- mi się jakoś to udaje w kraku (cudem, ale odpukać), choć jak wyruszam na nocne eskapady czy jakieś imprezy to czasem biorę nóż na wszelki wypadek. Choć czasem, to może pogorszyć moją sytuację i wpędzić w dodatkowe kłopoty.
Na pocieszenie powiem Ci, że w uznawanych za bardziej cywilizowane kraje jak hameryka dzieje się to samo w równym stopniu, tylko tam zamiast drechów masz murzynów (i to gorzej, bo z nożami, kastetami i gnatami).