Z problemów mniejszych:
1. Na karcie pamięci nie może egzystować zapis Tourist Trophy jednocześnie z zapisem z Gran Turismo 4. Ktoś tam w Polyphony powinien dostać w czapę, szczególnie, że w instrukcji GT4 reklamowane jest TT. Być może to wina nieoryginalnej karty pamięci (wątpliwe) albo kolejności stworzenia tych zapisów (najpierw TT, a potem GT4, może teraz gdy mam zapis GT4, to TT też się stworzy).
2. W GTA III nie mam pomysłu jak rozwalić misję z psychopatami lecącymi, by wybuchnąć, z furgonetek.
3. Nie przyszła pilnie potrzebna książka zamówiona w sobotę.
Teraz z większych:
1. Chamstwo/chytrość/buractwo studencików. 90% w ogóle nie wyobraża sobie używania legalnego oprogramowania, a wywalenie 200zł na jakieś "uber alles" słuchaweczki do mp3 (!!!!!!!!!!!!!!) jest czymś normalnym. Spoko, nie ma to jak lans super słuchaweczkami do skompresowanej muzy. Schaboszczak za 3,7zł też jest szczytem burżujstwa, lepiej zeżreć bułkę z parówą (kombo za 67gr). Wydanie 40zł na podręcznik, to (cytuję): "wywalanie kasy w błoto". Dodatkowo rozbraja mnie podejście ludzi: byle do chałupy/byle się schlać. Ogólnie rzecz biorąc wszystko rozbija się o kasę. Nie da się z nikim pójść na basen, bo za drogo (wywalenie 200zł na adidaski jest spoko), do kina to samo itp. Rozumiem, że są biedni ludzie, ale jak ktoś dzień wcześniej przewala 50zł na chlanie, a potem żal mu 1,29zł na wodę, to mnie wkurza. Niektórzy mają potężną argumentację: NIE CHCE MI SIĘ. A nie przypadkiem żal ci kasy dusigroszu?
A jeszcze dodam, że w takim otoczeniu człowiek krępuje się kupić jakąś gazetkę czy płytę, bo potem zaczynają się teksty: "łoooł ale cię pogrzało 20zł za płytę!!! Mogłeś mi dać tę kasę, a płytę bym ci załatwił" itp. I to nie kwestia tego, że same obwiesie wokół mnie, tak po prostu jest, większość tak działa.
2. Niemiłosiernie wkurzają mnie te wszystkie prywaciarskie studia, które kompletnie rozwaliły prestiż bycia magistrem. Teraz każdy obwieś nim może być, każdy menel spod sklepu czy tuman z ekonomika, co gubi się w tabliczce mnożenia. Ja też na studiach nie powinienem być, jestem przecież przeciętniakiem, a tu bach-bach na publiczne się dostałem. Jakbym nie był taki miękki to na znak protestu olałbym je, ale nacisk rodziny/społeczeństwa mnie przerasta.