Okej, zaliczyłem dzisiaj wizytę w Berlinie i u znajomego Niemca grałem dziś pierwszy raz na PSP. Miał SSX3 i Wipeouta Pure. Opiszę swoje wrażenia. Najpierw sterowanie - trzyma się tego PSP trochę niewygodnie i jakbym grał dłużej niż pół godziny to pewnie przez tydzień bym musiał nosić jakieś opaski na nadgarstkach.
Te gry w zasadzie każdy zna, więc tylko napiszę, że są one bardzo dobre. Choć od SSXa wolę Amped.
Jeśli chodzi o grafikę, to z jednej strony odstaje od dużych konsol jeśli chodzi o efekty, a z drugie ekranik jest mały i świetnej jakości w przeciwieństwie do tych w telewizorach, więc ogólne wrażenia wizualne są świetne! Ogólnie więc konsola całkiem mi się spodobała.
Może moje zdanie na temat PSP było niepotrzebne, bo chyba każdy poza mną już grał i tylko ja tutaj taki zacofany...
Mimo to uważam, że Nintendo po prostu rozjedzie Sony na polu handheldów. Dlaczego? Wydaje mi się, że przy projektowaniu konsol obydwaj producenci kierowali się dotychczasowymi doświadczeniami. Problemem jest to, że Nintendo miało kilkanaście lat produkcji handheldów za sobą, a Sony doświadczenia z konsol stacjonarnych, które się przecież różnią. Sony postawiło na olbrzymią jak na konsolkę przenośną moc (tak jak to zrobiło z PSX i PS2 swego czasu), następnie na nośnik optyczny o dużej pojemności (UMD, a w PSX-CD, w PS2 - DVD). O ile na polu stacjonarnym takie podejście zdało egzamin, to w przypadku konsol przenośnych już nie tak bardzo. Duża moc, to i duże zużycie energii i przeciętny czas gry to 4-6 godzin (tak mi mówił ten Niemiec), po czym trzeba znowu ładować baterię. Trochę uciążliwa kwestia. Drugą kwestią jest to, że większa moc to większe koszty produkcji to gier. Wystarczy przyjrzeć się, jakie gry głównie wychodzą na PSP - są to okrojone konwersje gier z dużych konsol, bo moc PSP na to pozwala, a nowych projektów nie opłaca się rozpoczynać, bo proces powstawania gry jest długi i kosztowny, a użytkowników konsoli stosunkowo niewiele. Włożenie optycznego napędu to znowu większe zużycie energii i koło się zamyka. Tego typu błędów nie popełniło duże N i konsola działa dłużej, produkcja gier jest tańsza i wydawcy nie boją się rozpoczynać nowych projektów, co prowadzi do powstawania oryginalnych gier na DS (już nawet pomijając te dwa ekrany itp.). Biorąc pod uwagę, że DSów jest już sprzedanych 13 mln i ta liczba ciągle rośnie, niedługo na DS będzie powstawać tyle gier co na GBA. Grafika, mimo że sprzęt jest słabiutki, jest znośna - ekran z grafą 3D jest dwa razy mniejszy niż ten z PSP i dzięki temu taka grafa starczy.
Tak wygląda mój pogląd na sprawę. Kupiłbym sobie wkrótce NDSa, którego tak chwalę, ale cholernie napaliłem się na Dragon Quest VIII i niestety DS musi poczekać do bliżej nieokreślonej przyszłości, bo kupuję PS2 dla tej gry.