Powrót do marzeń - wydane niedawno w jednym z pakietów Studia Ghibli anime pełnometrażowe opowiadające o rozterkach dorosłej już, dojrzałej, jednak wciąż nieco frywolnej, w szczególności w swych powrotach do czasów dziecinnych, młodej kobiecie. Film, mimo iż z 1991 roku, z biegiem czasu nic nie stracił na przekazie. Przeciwnie - wciąż wydaję się produkcją oryginalną, świeżą, a przy tym - chociaż opowiada głównie o typowych perypetiach życiowych i wewnętrznych rozterkach dobijającej do trzydziestki dziewczyny i jej dziesięcioletniej wersji z przeszłości - poważny, mądry, niosący ze sobą pewne prawdy o życiu, których orędowniczką nie jest jednak bynajmniej bezpośrednio główna bohaterka. Brak tu przepełnionych patosem rozważań filozoficznych czy dywagacji na temat sensu egzystencji. Co bardzo mnie z resztą ucieszyło. Brak tu także wielkiej polityki, czy zawiłych intryg miłosnych. Film składa się głównie na opowieść o prostych ludziach, ich zwykłym życiu, marzeniach, celach i nadziejach. Mamy też, niebyt co prawda rozwinięty, ale jednak, wyeksponowany przekrój modelu życia społecznego Japończyków i życia rodzinnego przeciętnej japońskiej rodziny (niezbyt co prawda świeży, ale raczej wciąż dość aktualny). Być może nie było to celowym zabiegiem twórców, jednak dla niezaznajomionego z tematem gaijina stanowi niebagatelną okazję do lepszego poznania, a być może i częściowego zrozumienia skośnookiej braci. Animacja emanuje optymizmem, w subtelny, nienachalny sposób skłania do zastanowienia nad małymi radościami z drobnostek dnia codziennego, o których zdajemy się niekiedy zapominać. Akcja posuwa się konsekwentnie swoim własnym, nie mozolnym, a kontemplacyjnym tempem do przodu, jednak w żaden sposób nie nużąc widza. Nie liczmy tu raczej na nagłe zwroty akcji i rosnące napięcie. Technicznie nie mam tej pozycji absolutnie nic do zarzucenia. Animacja jest aż nadto przyzwoita - wysoki poziom studia Ghibli sprawia, że film wcale nie wygląda na swoje siedemnaście lat. Dźwiękowo jest nie gorzej, podczas samego filmu muzyka jest na tyle dobrze wkomponowana w tło, że zdajemy się jej w ogóle nie uświadczyć. Co w przypadku tej pozycji zaliczam na plus. Na szczególną uwagę, co jest zresztą stałym elementem filmów tego studia, zwrócić należy uwagę na piękny utwór wokalny współtworzący ostatnie sceny, będące puentą i rzewnym zakończeniem filmu.
Podsumowując - pozycja ze wszech miar godna polecenia, jednak, jak trzeźwo przyznać trzeba, nie wszystkim. Nie ma tu bowiem ani typowego dla mniej ambitnych tytułów sztucznego patosu, przesadzonej emzafy widocznej w wypowiedziach bohaterów, wewnętrznej walki, krwi, potu, łez, ani nawet śmierci. Jest to poważna, choć przepełniona optymizmem, historia o zwykłych, prostych ludziach i ich marzeniach.