Cały czas o to chodzi. Nie o mechanikę, a o to co napisałeś. Zubożenie reszty na rzecz tego pierwszego powoduje taką, a nie inną reakcję ze strony biorących udział w dyskusji. Wiadomo, że mechaniką i animacją Uncharted jest lepsze od TR. Ty nie postawisz wyżej, ale np. ja już tak, bo to zagadki i elementy zręcznościowo-platformowe decydują m.in. o wadze gry przygodowej. Chodzi o wyważenie tych czynników.
Ograłem dema wszystkich current-genowych Tomb Raiderów. Zagadki zagadkami, ale elementy platformowe? Z tego co pamiętam, kamera ustawia się jak chce, a Lara skacze gdzie jej się podoba. Więcej było frustracji niż przyjemności z grania. Nie sądzę, żeby pod tym względem można było mówić o wyższości nad Uncharted, gdzie praktycznie każdy krok i skok jest przemyślany i pokazany w odpowiedni sposób. Jakość > ilość. Poza tym dla mnie Uncharted 2 jest wyważone niemal idealnie.
Gdybym miał w tej grze więcej się wkurwiać niż na prawdę grać, na pewno nie nawiązywałbym tej dyskusji.
Poza tym, ogrywałeś dema, które nie przedstawiają ostatecznej wartości produktu (napisałeś np. o prostocie The Guardian Of Light, nie wiedząc o tym, że z biegiem gry robi się ona bardziej skomplikowana pod względem architektury, oferując także m.in. pewną nieliniowość - ale to tylko przykład na poparcie mojego tekstu, bo akurat ten tytuł troszkę odbiega od głównej serii, ale jest zadziwiająco dobry i prezentuje sobą więcej, niż niektóre odsłony TR).
Akurat w tym przypadku ilość jest równie ważna jak jakość. Co z tego, że będę miał jeden piękny, bogaty w szczegóły, klify, elementy platformowe, okraszony niesamowitą animacją skoków i wzorową pracą kamery poziom, jak obok niego będzie 5 poziomów zanudzającego wyżynania przeciwników i wybuchów. Rozumiem, że to rzecz na czasie, ale nie lubię, gdy gra będąca przecież przedstawicielem gatunku gier przygodowych zbliża się gameplay'em do Gears Of War.
Uncharted 2 jest lepiej wyważone od jedynki, to fakt.
Niebezpiecznie zbaczam z tematu, ale zobacz co graczom tak podoba się w Tomb Raiderze. Podając za przykład np. Anniversary, to wielopoziomowe lokacje, co chwilę jakaś zagadka związana z otoczeniem, budujący klimat (tak, dla mnie w innych Tomb Raiderach także jest za dużo strzelania), zbieractwem też trzeba się natrudzić, choć tego akurat nie pochwalam. Anniversary zbliża się do idealnego i żądanego przeze mnie poziomu wyważenia gry przygodowej pod względem składowych gameplay'u. Nikomu nie bronię zachwycać się Uncharted, bo to kawał świetnej giery, też pieję na jej widok, ale w jej ciężarze gatunkowym action-adventure
dla mnie szala jest zbyt mocno przechylona w kierunku tego pierwszego członu. Czemu nie podarować 20 min wyżynania przeciwników na korzyść sekcji odkrywania otoczenia, chodzenia po klifach przy zachwycającej widokiem lokacji z łodzią podwodną lub kolejnej zagadki w pięknym Nepalu? Tym bardziej, że Uncharted, jak żadna inna gra ma niesamowity ku temu potencjał. A tak, pamiętam kilka niesamowitych fragmentów (m.in. tych skryptowanych) pomiędzy "przerwami" (tu wstaw przedłużające się strzelańsko).