cdn
Potęga podświadomości (Murphy Joseph)Oto i ten wspomniany na poczatku irytujacy kolec. Ksiazka ta nalezy do pogardzanego przeze mnie nurtu psedu-psychologiczno poradnikowego, opiera sie na totalnym irracjonalizmie, konfabulacjach i mysleniu zyczeniowym, jak zreszta i cale pismiennictwo tego "dr" pelniacego jednoczesnie funkcje wielebnego w Los Angeles Divine Science Church, guru New Age'owego mumbo jumbo. Zreszta, bez zaglebiania sie w szczegoly, wystarczyc powinien krotki rzut oka na jego bibliografie: * Dar intuicji: Myśli kształtują życie *)
* Energia z kosmosu *)
* Kosmiczny wymiar twojej mocy
* Magia wiary
* Mądrość biblijna
* Moc przyciągania pieniądza
* Nieskończone źródło twojej mocy
* Potęga ludzkiego ducha
* Potęga nieskończonego bogactwa: Myśli kształtują życie
* Potęga podświadomości *) (1962)
* Prawa umysłu
* Prawdy, które mogą odmienić twoje życie
* Ukryta moc
* Zdumiewające prawa potęgi kosmicznego umysłu
Do czego zmierzam. Przeraza mnie rozwoj irracjonalizmu w dzisiejszych czasach, jakby nie bylo zdominowanych przez niezwykle osiagniecia nauki. Era badania kwantow i kwazarow, rozszyfrowywania ludzkiego genomu i lotow w kosmos staje sie powoli rowniez era powrotu religijnych fundamentalizmow, rownie prymitywnych wierzen magicznych (wrozkarstwo, numerologia, astrologia, radiestezja, homeopatia itp) oraz "spirutualizmow nowej duchowosci". Ludzie rzucaja sie niczym dzieci spragnione opieki w cieple kocyki ignorancji, otulaja nimi na amen i widza swiat w rownie szerokiej perspektywie jak muzulmanki w hadzibie. A jednym z prekursorow tego powrotu do ignorancyjnego krolestwa magicznego myslenia byl wlasnie Murphy. Wprawdzie ukonczyl chemie i psychologie, zrobil to jednak w latach 40 XX wieku, w epoce szalejacego freudyzmu i psychoanalizy, oraz niedostatku i raczkowana badan nad obrazowaniem pracy mozgu. Dodajac do tego fakt jego religijnej prowieniencji i zmysl marketingowy i nie dziwi sukces jego ksiazek w tamtym okresie. Ale dzis, kiedy odkrycia neuropsychologii zamieniaja jego dywagacje w majaki szamana inhalujacego sie oparami psychotropowymi, jego popularnosc naprawde mnie dziwi. Opinie na biblionetce i w ksiegarniach internetowych sa pozytywne, czemu nie mozna sie dziwic z uwagi na ich mainstream'owosc, ale zeby nawet w ksiegarni portalu racjonalista? I to jeszcze m.in. przez goscia mieniacego sie nickiem StudentPsychologii ?? TO JEST WRECZ CHORE!
Ksiazke to czytalem we fragmentach kilkunastostronnicowych, odrzucajac ja co jakis czas z obrzydzeniem. Doszedlem do niezlej habituacji na bol powodowany jej antynaukowoscia, ale niestety nie na tyle zeby przeczytac cala, od deski do deski. Te wszelkie opowiesci o cudach wiary, potedze pozytywnego myslenia kreujacego rzeczywistosc, przyciagania dobrych rzeczy sila wlasnego umyslu i "zanurzania sie w boskosci poprzez podswiadomosc" nie sa niczym innym, jak manifestaja "post-religijnego" swiatopogladu mistycznego, zbieznego z niektorymi odmianami buddyzmu, hinduizmu, wierzeniami kwakrow i New Age'owym mumbo-jumbo, a takze dzisiejsza "psychologia duchowa", w jego czasach rowniez psychologia humanistyczna, dzisiaj w swiecie powaznej psychologii akademickiej uwazana prawie za pseudonaukowy mistycyzm. Tyle o zrodlach i inspiracji.
Teraz zas meritum krytyki. W ksiazce
"Blind Faith: The Unholy Alliance of Religion and Medicine" dr n. med. Richard Sloan dosyc metodycznie rozprawia sie z wszelkimi oszukanczymi badaniami probujacymi udowodnic "leczniczy wplyw wiary i religii". Po przeanalizowaniu kilku tysiecy artykulow na ten temat, odrzuceniu tych opierajacych sie tylko na cytatach lub anegdotach, nastepnie tych potwierdzanych bez uzycia jakiejkolwiek metodologii, tych w ktorych metodologia i statystyka zostaly "przypadkowo" poprawione na korzysc wiary itd, zostalo mu...czternascie pozycji, ktorych wyniki okazywaly sie cos warte. Wiekszosc z nich dotyczyla badan w stylu "ludzie ktorzy poswiecaja wiecej czasu dziennie na medytacje/modlitwe, sa o wiele zdrowsi od tych, ktorzy tego nie robia". Zbadal te twierdzenia i co sie okazalo? Badania polegaly najczesciej na utworzeniu 2 grup sposrod studentow udajacych sie na wakacje - 1, ochotnicy, na 3 miesiace byli zamykani w klasztorze, gdzie calymi dniami medytowali i raz na kilka dni udawali sie w dol gory na zakupy; 2, kontrolna, robila w wakacje co chciala (wiadomo, studenci - imprezy, alkohol, fast-foody, puby itd). Badanym mierzono cisnienie przed wakacjami i po. O dziwo!? ci calymi dniami siedzacy w klasztorze mieli znaczny spadek w porownaniu z grupa 2. OCB? KAZDA grupa ludzi zmuszona do ograniczenie swoich ruchow po odpowiednio dlugim czasie zaliczy spadek cisnienia krwi - efekt doskonale zbadany na przykladzie np wiezniow. To tyle na temat naukowych dowodow na leczaca "potege wiary".
Teraz do innego, bardziej wieloznacznego aspektu tej ksiazki - kreowanie swojego zycia poprzez wmawianie swojej "podswiadomosci" optymistycznych tresci. Pomijam najbardziej bzdurne interpretacje w stylu mozliwosci wmowienia swojej podswiadomosci ze sie wygra w LOTTO i wygrania, albo jak ktos po przeczytaniu tej ksiazki twierdzil, wmowienia sobie, ze sie ma moce telekinetyczne i po kilku dniach wyginanie lyzeczek sila umyslu. To sa rzeczy az nazbyt naiwne. Skupie sie na tym bardziej "neutralnym" aspekcie. Bo czy w koncu codzienne powtarzanie sobie "Jestem WIELKI, DOSKONALY, MOGE WSZYSTKO" itd, nie wplywa pozytywnie na nasze samopoczucie, zdrowie, obraz siebie, nie sprawia ze jestesmy pewniejsi siebie i wiecej rzeczy nam w zyciu wychodzi? I tak i nie. Zacznijmy od podstaw - wracajac do Sloana, dobre, naukowe badania NIE powinny:
- Wykorzystywac anegdot
- Wykorzystywac pogmatwanych czynnikow (np badanie kilku tysiecy wlasciwosci i wykorzystywanie do poparcia tezy tych niejednoznacznych)
- Mieszac korelacje z przyczynowoscia - okolicznosci skorelowane ze zdrowiem nie musza miec nic wspolnego z jego przyczynami (przyklad - liczba strazakow zwieksza sie wraz z liczba pozarow, ergo - strazacy wywoluja pozary!!!)
- Naukowe wnioski nie moga byc oparte na dopasowywaniu wnioskow do wynikow badan na wzor lucznika najpierw strzelajago, a pozniej rysujacego tarcze wokol wbitej strzaly (np badano przed i po operacjach ludzi modlacych sie, robiac wszelkie mozliwe testy fizjochemiczne, nastepnie zas wyszukiwano jakiekolwiek wspolczynniki ktore ulegaly poprawie, pomijajac inne, ktore sie pogarszaly, i ogloszano triumfalnie, ze "religia leczy")
Wszelkie te bledy dyskwalifikuja 90% twierdzen ksiazki Murphyego.
Pozostaje za to kwestia dobrego samopoczucia i wmowienia sobie szczescia. To w pewien sposob jest mozliwe, na przykladzie np mechanizmu "samospelniajacej sie przepowiedni", albo podobnych, o ktorych mozna przeczytac np u
Cialdiniego. Tylko ze, opisywane przez Murphyego zjawisko autohipnozy ma pewne dosyc dobrze poznane przez nauke ograniczenie, a jest nim rozwoj sceptycznego umyslu i zerwanie z irracjonalnoscia. Jak pisze w ksiazce
"Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne" Daniel C. Dennett, podatnosc na wszelkie szamanskie dzialania lecznicze wymagala zawieszenia sceptycyzmu i latwowiernego uwierzenia w moc tych praktyk. Poniewaz 90% schorzen jest natury okresowej i uklad immunologiczny doskonale sobie z nimi radzi sam, efekt placebo bardzo czesto wystepuje. Plus, jesli ktos naprawde wierzyl w moc szamanskiej magii, mobilizowal swoj uklad immunologiczny o wiele czesciej i szybciej niz ktos pozostajacy sceptyczny (reakcja immunologiczna to zawsze spory wydatek dla organizmu, wiec "przekonanie" wlasnego ciala, ze sie jest chorym, moze CZASAMI okazywac sie pozyteczne). Tak wiec ewolucja zarowno genetyczna, jak i kulturowa (ostracyzm wobec jednostek watpiacych) promowala latwowiernosc na religijne prakyki. Jesli wiec jest sie potomkiem dlugiej linii przodkow podwojnie zmuszanych do wiary w magiczna moc religijnego leczenia, nic dziwnego, ze poddaje sie latwo wszelkim radiestetom, wrozkom i prorokom "potegi podswiadomosci". Jak bardzo jest to zwodnicze, gdy wystarczy zapoznac sie z jakimikolwiek faktami sprzecznymi z naszym infantylnym swiatem wyobrazen i juz przypadkowe, niezalezne od naszej woli efekty znikaja jak za dotnieciem, nomen omen, czarodziejskiej rozdzki?
Na podstawie powyzszego mozna przewidziec, jacy ludzie beda w stanie uwierzyc w takie teorie i co najwazniejsze, uwierzyc ze ta wiara im pomaga. Ludzie religijni lub niewyksztalceni, pozbawieni zmyslu krytycznego myslenia, z natury wierzacy w stwierdzenia o roznorakiej, nieprawdopodobnej naukowo tresci (energia z kosmosu i ludzkiego ciala, dualizm ciala i umyslu, telekineza i telepatia, feng shua i buddyjskie koraliki, leczenie cialem ezoterycznym itd) lub tacy za wszelka cene poszukujacy pierwiastka niezwyklosci w swiecie, bo nie moga sie pogodzic z faktem, ze swiatem rzadzi przypadek, a oni sa tylko jednymi z miliardow ludzi.
Ok, rozpisalem sie, na pewno nikt z was tego nie przeczyta
(tl;dr), a w sumie jeszcze nie doszedlem do pointy
Na przyszlosc dla ludzi wolacych nie poddawac sie irracjonalnym magicznym infantylizmom, polecam ksiazki takie jak:
"Phantoms in the Brain: Probing the Mysteries of the Human Mind" V. S. Ramachandran; Sandra Blakeslee na temat prawdziwej natury ludzkiego umyslu, roznicach pomiedzy polkulami w percepcji rzeczywistosci i przede wszystkim, napisana przez dwojke prawdziwych neuronaukowcow przeprowadzajacych badania
8/10 "Zakazana psychologia. Pomiędzy szarlatanerią a nauką" Tomasz Witkowski moja recenzja
http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,1881 9/10A dla prawdziwych naukowych hardkorow:
"Freud oceniony Analiza krytyczna dzieła. Zamknięty krąg" Macmillan Malcolm 960 stronnicowa, wyjatkowo skrupulatna analiza dorobku Freuda.
9/10Jesli ktos to jednak przeczyta, w co watpie, to czekam na polemike albo na prosbe o dojscie do pointy, ktora zajela by kolejny tak dlugi wpis:)