Przechodzę trudny okres w życiu, czytam więc różnego rodzaju poradniki psychologiczne.Do najnowszeo WPROST dołączana jest książka Normana V. Peal'a "Moc pozytywnego myślenia".Jest naprawde dobra, ale ateistom raczej się nie spodoba...
Na forum nie wchodziłem od bodajże roku, zresztą nigdy mnie za bardzo nie interesowało, ale świąteczna nuda przygnała mnie przypadkiem do tego tematu i trochę mnie Twój post zasmucił. Nie chcę Cię zbytnio dołować w Twoim aktualnym stanie, ale czytanie tego typu "poradników psychologicznych" nie jest zbyt dobrym pomysłem. Moim zdaniem nie dość, że jest to lektura o dosyć niskim poziomie merytorycznym (nie opiera się na badaniach neurologicznych i medycznych, ale raczej na snuciu anegdot z życia autora popartych przykładami z literatury beletrystycznej), to na domiar złego może wyrządzić o wiele więcej szkód niż pożytku w życiu osób autentycznie chorych. Żeby nie być gołosłownym i nie zalewać cię fachową literaturą, zapoznaj się chociażby z tym artykułem
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,625426.html.
Co do moich kwalifikacji w takich dosyć autorytarnych wypowiedziach, to powiem tylko, że jestem absolwentem psychologi na UŚ, a w swojej pracy mgr jednym z aspektów jakimi się zajmowałem były właśnie podobne do powyższych pseudo-naukowe pozycje promujące nowe rodzaje duchowości, percepcji rzeczywistości itd, najczęściej łączące fizykę kwantową z buddyzmem, psychologią humanistyczną, poezją Rilkego i T.S. Elliota i promujące "wewnętrzny rozwój", "niesamowitą siłę" i inne nic nie znaczące frazesy.
W każdym razie, żeby się nie rozpisywać zanadto:
- motywacją autorów takich pozycji jest wyłącznie zarobek
-sprzedają to na co jest popyt, czyli pozycje których jedynym przesłaniem jest podkreślanie wyjątkowości każdego człowieka, intelektualna papka złożona ze stwierdzeń "jesteś wyjątkową jednostką, masz w sobie tajemną moc, każdy może zmienić świat, dziś jest pierwszy dzień reszty twojego życia...itd"
-opisują łatwe rozwiązania trudnych problemów przykładowo: "Jak zostać milionerem w 7 prostych krokach", "Zjednaj sobie ludzi w 3 minuty", "Uratuj świat czytając jedną stronę dziennie"
-ich zalecenia w realnym życiu opierają się na paradygmacie psychologii humanistycznej (Rogers, Maslow), który to został już zupełnie skompromitowany ale istnieje nadal, gdyż podkreślanie dążenia do samodoskonałości jako remedium na wszelkie bolączki życia jest zawsze w cenie, a ich porady ludziom zdrowym raczej nie szkodzą, problemem jest tylko stosowanie ich rad przez ludzi z problemami psychicznymi (to już totalny irracjonalizm, gdyż odstawienie leków i wmawianie sobie że siłą dobrego samopoczucia się wyleczy, jeszcze nikogo nie wyleczyło)
-większość z nich umieszcza "dr" lub "prof" przed swoim imieniem, żeby zasugerować naukowość swoich książek, a najczęściej swe tytuły uzyskali na prywatnych uczelniach w kursach korespondencyjnych (jak pan Dr jakiśtam, autor książek o kobietach z wenus i mężczyznach z marsa)
Każdy z nas jest po trochu leniwym narcyzem i książki z jednej strony podkreślające wyjątkowość każdego człowieka (a zwłaszcza Ciebie, Czytelniku!!!) oraz bardzo proste sposoby na osiągnięcie szczęścia, zawsze będą się sprzedawały (jak ostatnia bzdura znajdująca 4 mln nabywców, czyli "Sekret").
Polecam do przeczytania: Richard Sloan "Blind Faith: The Unholy Alliance of Religion and Medicine" na dany temat, a z prawdziwych poradników psychologicznych to jakieś dzieła Kępińskiego, czy nawet DSM IV albo ICD 10 jako podstawę do znalezienia swojej przypadłości i poszukania głębiej.
ps. Rzeczonej pozycji niestety/na szczęście nie czytałem, więc moja krytyka nie odnosi się specyficznie do niej, ale do całego tego "poradnikowego" nurtu. Jeśli krytyka jest nietrafna, to przepraszam, ale mam nadzieję że kogokolwiek z prawdopodobnych czytelników zachęciłem do myślenia.