Ogrody Księżyca (Steven Erikson)
Steven Erikson (właściwie Steve Rune Lundin; ur. 1959 r.) z wykształcenia archeolog i antropolog, zadebiutował w 1999 roku swoją pierwszą powieścią fantasy. Można jednak powiedzieć, że od razu rzucił się na głębokie wody, gdyż zaplanował epopeję składającą się z dziesięciu tomów! Pierwszym z nich są właśnie
Ogrody księżyca.
Akcja utworu rozgrywa się w świecie opanowanym niemal całkowicie przez potężne Imperium Malazańskie. Imperium, jak to imperia zwykle mają w zwyczaju, stale rozszerza swoje granice poprzez podbijanie słabszych państw. Tak silna ekspansja prowadzi do wyniszczenia całego kontynentu. Grabieże i mordy stoją na porządku dziennym, ludziom żyje się coraz gorzej, a szlachta jest powszechnie nielubiana. Co gorsza, rządy objęła nowa, okrutna cesarzowa. Jej cel jest jeden - chce objąć panowaniem cały świat. Każda forma sprzeciwu będzie karana śmiercią.
Lecz Imperium Malazańskie nie ma wcale łatwego zadania. Swoją postawą zrodziło sobie wielu wrogów, i to nie tylko wśród śmiertelników. Bogowie i starsze rasy biorą czynny udział w bieżących wydarzeniach, grając w tylko sobie znaną grę. Życie ludzkie nie ma tu żadnego znaczenia, służy jedynie do osiągnięcia celów. Niech każdy ma się jednak na baczności! Bowiem w tym świecie nawet bóg może umrzeć.
Akcja prowadzona jest wielotorowo, z uwzględnieniem perspektywy wielu bohaterów. Mamy tu więc elitarną jednostkę dywersyjną zwaną Podpalaczami Mostów, w której skład wchodzi kilku kluczowych bohaterów. Jednym z nich jest Żal - opętana nastoletnia dziewczyna o morderczych skłonnościach. I chociaż nie wszystkie postaci są tak barwne, to na nudę narzekać nie można. Motyw zahartowanej w bojach i niezwykle znanej kampanii, świetnie komponuje się z resztą utworu. Zresztą opowieść przyjdzie nam obserwować z perspektywy kilku magów, wojaków, złodzieja, skrytobójcy i wielu innych ciekawych osobowości. Co prawda niektóre będą stanowić tylko mały epizod, ale i tak pozytywnie wpływają na odbiór całości. Jeśli miałbym wyróżnić jednego, kluczowego bohatera, to byłby nim bez wątpienia niejaki Ganoes Paran, młody żołnierz o szlacheckim rodowodzie, który szybko pnie się w imperialnej hierarchii.
Ogrody Księżyca najbardziej urzekły mnie właśnie swoją wielką różnorodnością i rozmachem. Stale zmieniające się okoliczności utrzymują akcję w ciągłym ruchu, nie pozwalając ani na chwilę oddechu. Do tego bezustannego dynamizmu doliczmy jeszcze niesamowicie specyficzny i brutalny świat, pochłaniający nas swoją historią, skomplikowaniem oraz barwnością. Losy bohaterów śledzimy z niezwykłym napięciem, żywo dopingując najbardziej lubianym postaciom.
Przyznam, że spoglądając na ilość tomów w całej serii, spodziewałem się raczej długich opisów i bardzo mozolnego posuwania akcji do przodu. Dostałem natomiast zupełnie co innego! Każda strona tętni życiem! Oderwanie wzroku od błyskawicznie przelatujących stronic sprawia nie lada wyzwanie. Aż dziw bierze, że autor zdołał tak umiejętnie rozciągnąć wydarzenia, a zarazem kompletnie uniknął sztucznego przedłużania. Nie wiem niestety jak wygląda sprawa z kolejnym tomami. Czy czasem nie jest tak jak np. w
Uczcie dla Wron Martina, gdzie autor odszedł prawie całkowicie od głównego toku wydarzeń, wprowadzając nowe, niepotrzebne wątki. Sugerując się jednak opiniami, możemy z czystym sumieniem przyjąć, że Erikson znacznie lepiej rozplanował swoją sagę.
Sięgając po
Ogrody myślałem, że dostanę dobrą powieść fantasy, z ciekawym światem, a dostałem: znakomitą powieść fantasy, z arcyciekawym światem. Spodziewałem się, że pierwszy tom będzie jedynie wprowadzeniem, a okazało się, że mógłby spokojnie być kompletnie odrębną opowieścią. No dobra, może trochę przesadzam, bo mnóstwo wątków jest ledwo rozpoczętych, a i wiele innych spraw pozostaje niedokończonych, tak jako całość, powieść sprawia wrażenie kompletnej, z wyraźnie zaznaczonym zakończeniem.
Jedyne do czego mógłbym się chyba przeczepić to niekiedy nie do końca dobrze zarysowane osobowości - np. najpotężniejszy Władca Ciemności, mówi często jak zwykły człowiek. Jest w tym pewien swoisty smaczek, ale chyba należy to uznać jako wadę. Wiem natomiast, iż wielu narzeka na nadmierną złożoność świata: system hierarchii, mnogość ras i bóstw, trudne do przyswojenia zasady magii grot, no i cała plejada przewijających się postaci. Wydawałoby się, że łatwo się pogubić. Myślę, jednak, że te narzekania są trochę narzekaniami na wyrost. Jeśli w miarę regularnie będziemy zaglądać do zamieszczonego spisu najważniejszych osób (każdemu towarzyszy krótki opis), to bardzo szybko zapamiętamy kto jest kim, oraz jaką rolę odgrywa w bieżących wydarzeniach.
Należy jeszcze dodać, że nie jest to wcale "głupie" fantasy nastawione tylko na akcję. Znajdziemy tutaj liczne, sprytnie ukryte pod warstwą fabularną, przemyślenia natury moralnej i właściwie można je ominąć, zupełnie nie zdając sobie sprawy z ich istnienia. Cieszy jednak, że autor chciał zawrzeć w swoim dziele pewien przekaz.
Naprawdę, zostałem bardzo mile zaskoczony.
Ogrody Księżyca są powieścią fantasy najwyższych lotów. Ciekawi bohaterowie, wciągająca akcja, liczne intrygi, wyraźnie zakreślony wątek fabularny i niezwykle interesujący świat, wszystko to można tutaj znaleźć. Więcej do szczęścia nie potrzeba.
Bardzo polecam!
9/10