Właśnie dzisiaj pobiegałem godzinę na rozdziewiczenie terenu oraz stroju (bo dopiero wczoraj dokupiłem spodnie i czapkę) i powiem, że biegało się zajebiście. Jak za starych dobrych czasów, wysiłek na świeżym powietrzu to jest to. Już czuję jak ucieka tłuszcz z ryja. Będę musiał tylko pokombinować z godzinami biegania, bo preferuję rano i muszę to jakoś pogodzić z robotą. Dlatego przetestuję opcje pracy z domu, by spokojnie z rańca wyskoczyć do lasu i polatać.