Firewall - błaha opowieść o przebiegłym napadzie na bank .W wydaniu elektrycznym -o ja
. Film nie nuży ani nie zachwyca . Ot taki standardowy filmik akcji dla małowymagajacych .
Pulp Fiction - nie rozumiem zupełnie zachwytów nad tym obrazem . Pierwsza godzina to flaki z olejem a dialog z Mia przekracza wszelkie granice >< ' .Dopiero 2 część pozwoliła mi uwierzyc w geniusza Tarantino-wraz z wyciągnieciem pierwszych sztachet i gnatów
.Historia w całości nie jest lekko strawna , słabe i nużące momenty przeplatają się z genilanymi co niegdzie textami i zwrotami akcji . A i tak oglądał zobaczył go do końca głównie z powodu 2 starych znajomych z Wściekłych Psów- Tima Rotha i Herveya Keitela . Dla mnie najlepszym filmem autorstwa Tarantino jest nadal Reservoir Dogs .
I zapewne Kill Bill tego też nie zmieni
Bad Company -myślałem ,że będzie cos na wzor Wroga Publicznego ( you know , satelity , kamerki wszedzie , a kazdy twoj rych jest dokladnie sprawdzany ) ale wyszlo tanie kino II kategorii .Potwornie przeszkadzały watki sensacyjne z glupawymi textami , ktore z zalozenia mialy byc zabawne . Hopkins to jedyna znaczaca postac w tym filmie i tylko on potrafil odegrac swoja role . Drugi aktorzyna nadaje sie raczej do niskobudzetwoych komedyjek anizeli do roli Jamesa Bowna . Wystep z Hopkinsem bedzie wspominal bo powatpiewam czy nadarzy mu sie okazja by ponownie stanac u boku takiego mistrza . Nie z takim zapleczem .
Inside Man - masakrycznie dobry filmik . Kazdy obejrzany przeze mnie film opowiadający o rabusiach napdajacych na bank zawsze był przynajmniej był dobry .Nie inaczej było i w tym przypadku . Scenarzysta zafundował nam takiego mixa ,że minie połowa ekranizacji zanim skojarzysz co i jak . Tajemnica krąży za nami cały czas . A sposób w jaki wychooiali policje jest tyle zaskakujacy co az nie realny . Nie ma mowy o drugim dnie , wyszukanych dialogach ( choć te i tak trzymają poziom ) czy fajerwerkach typu krew niewinnych leje sie strumieniami . To jest inny typ kina . Ambitnego i pomysłowego .
Equlibrum - ponura wizja świata po III wojnie światowej gdzie nikt nie może zapłakać czy zasmiać sie .Bez emocji .Orwell ze swoim 1984 zaprezentował wersje lite w porownaniu z tym co tu zobaczymy .Sam film ogląda się dośc przyjemnie choć niektorym może denerwowac te kamienne twarze , które wypowiadają wciąz te same kwestie . Nie starcisz wiele jesli nie obejrzysz tego filmu .
Grandmas Boy - typowa maerykańska komedyjka z nastawieniem sex, drugs and rock and roll . Dowcipy są tu prymitywne poziomem zbliżone do Scary Movie czy American Pie , a sama historia jest głupia i banalna . Nie smieszna .Smieszne sa w tym filmie tylko fragmenty a tych jest niewiele (choć babunie po wypiciu odpowiedniej ''herbatki '' nie powiem , prezntowaly się komicznie ) . Poza tym mam wrażenie ,że całą piecze nad filmem sprawowal Microsft bowiem tylko ich maszyne mozna było zobaczyć .
Można obejrzeć ,ale tylko z uwagi na growe podłoże