Wstyd jest warty zobaczenia ze względu na grę aktorską (Fassbender wg mnie to charakterystyczna i mocna persona, ma to "coś"), bo fabularnie zbyt mocno operuje schematami, choć nie ukrywam, że zostawia po sobie pewien "ślad" i skłania do małych przemyśleń na te 20 min przed snem, szczególnie wśród tak rozwiniętej ilości osób pozostających w luźnych związkach, lub samotnych, którzy o zgrozo, często na siłę identyfikują się z bohaterem (ostatnio wszedłem w dysputę z kolegą na ten temat, który uważa, że ma podobną sytuację).
W Lęku wysokości podobnie, jak we Wstydzie cenię sobie przede wszystkim dobre aktorstwo, a postaci Stroińskiego (który świetnie odnajduje się w rolach złamanych życiowo bohaterów) i Dorocińskiego to jasne punkty prawie każdej sceny i aktorów jako tako, prawie każdego filmu. Obraz o tyle niepokojący, że wielu może odnieść relacje ojciec/syn do własnych doświadczeń i jako bliższy naszym realiom, w zależności od sytuacji rodzinnej widza skłonić do mocnej refleksji.