To co mną pozamiatało: najbardziej lubię Run to the hills, tak? tak. No więc podczas run to the hills jakiś dwumetrowy (w obu płaszczyznach) człowiek podniósł mnie akurat gdy jest to przejście jak Bruce od najniższego głosu skaluje w górę, ale zamiast mnie wyrzucić na people surfing to mnie podniósł i mnie za stopy trzymał i ja na tej wysokości 2 metrów (jakoś przy szyi swojej mnie trzymał) stanąłem z rozłożonymi rękami w pionie i przede mna ze 20000 ludzi światła a ja na ich szczycie ku*** no nie umiem tego ubrać w słowa, ale ja stałem na tych ludziach na bacznośći w tle podkład z koziego skalowania Bruca i nagle jebnięcie z refrenem a typ mnie wyrzucił w gwiezndysurfing i poleciołech ochroniarze mnie złapali na tej sciezce oddzielającej przód publiki od reszty i ku*** biegłaem jak debil skandując piątki ludziom za kratami przybijałem. ekstazyzm. Przepraszam za mierny poziom językowy tego posta, ale znów się podnieciłem jak sobie przypomniałem. I to wszystko bez sensu bo to i tak jest nie do opisania.
Dla niewtajemniczonych przy 2:44 - 2:54 stałem i patrzyłem krzyżem na tych malutkich poniżej, a potem tak jak mówiłem.