Sporo nasiekałeś tych godzin. Mnie na 120h wciągnął Monster Hunter i poczułem znużenie.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Nie no gra na prawdę ma coś w sobie, bo czuję wręcz niezdrowe uzależnienie od niej.
Jest tak że muszę wykonać kolejne zadanie, złowić kolejna rybę, pokonać kolejnego bossa żeby mieć spokój. Mam mega ciśnienie na wyczyszczenie tej gry do zera i poznanie każdego sekretu. No a świat, setting, klimat jest dla mnie idealny i w zasadzie nie nudze się. Na tego Finala czekałem od PS3, pokładałem w nim spore nadzieje i w zasadzie nie czuje się w żadnym stopniu zawiedziony, bo wciągnęło mnie mega.
Świetne jest to że gra w każdym momencie wie, na jakim levelu jestem i jakie wyzwania powinna przede mną stawiać. Tzn tyczy się to otwartego świata, bo linia fabularna zaprojektowana została tak na 30lvl niżej niż byłem przechodząc ją. Takim sposobem na mapce zaczynają pojawiać się silniejsze bestie, opcjonalni bossowie w charakterystycznych miejscach, patrole imperium też są przygotowane.
Pamiętam jak kiedyś narzekałem że Wiedźmin nie przypomina graczowi o wątku głównym i biednej Ciri ściganej przez Dziki Gon. Można beztrosko robić zadania poboczne i niczym się nie przejmować. Jako rozwiązanie tego problemu chciałem wiedzieć randomowo spawnujacych się żołnierzy Gonu, ogólnie chyba forumowicze wtedy stwierdzili że się czepiam i w ogóle lipa itd itp...
FFXV ten problem rozwiązuje dokładnie w taki sposób, latając po mapie co jakiś czas podlatuje patrol Imperium który chce nam spuścić wpie**ol. Patrol dostosowuje się do naszego poziomu, najpierw ze statku wylatują same leszcza, później lvl 20, następnie lvl 46, no a teraz na koniec gry nie dość że jest ich więcej , to w dodatku ostatnimi czasy wysyłają na mnie mecha o nazwie Angelus-0 na 99lvl, dzięki czemu zwykły spacer po Duscae zamienia się w kilkudniową walkę o życie
Gra zaskakuje mnie na każdym kroku, urzeka klimatem i generalnie zasługuje u mnie na miano najlepszego open-world w jakiego grałem. Nawet w GTA nie bawiłem się tak dobrze po przejściu gry.