- Guru jest przykładem aboslutnego braku flow - bynajmniej nie śpiewa - on po prostu mówi do bitu,
- Płyty Biggiego - pytanie trudne, jeśli by wybrać najlepsze kawałki z Life After i zrobić pojedynczą płyte to wtedy byłaby lepsza. ALE jako całość Ready 2 die,
- są lirycznie lepsi, jak CI to mam uzasadnić? Konstrukcja tekstu, rymy, metafory, pancze. To, że jest taka a nie inna tematyka ich tekstów wcale nie powoduje, że są ograniczeni ani tym bardziej "prymitywni"
- C-bo jest dla mnie lirycznym geniuszem, to co czasami wyprawia to się w głowie nie mieści, poza tym jest cholernie płodny - licząc solówki, epki, kolaboracje ma na koncie nie przesadzając kilkadziesiąt albumów,
- tak lubie gangsta rap Sherlocku, ale jak wspomniałem wcześniej gustuje w jego wariacjach, zwłaszcza we wszystkim co można określić delikatnie jako "chore". Jeśli chodzi o geografie - Bay Area, Houston, Memphis, troszku Detroit, Las Vegas i LA,
- Geto Boys'i w oryginalnym składzie to miazga, Scarface - może nie King of the South, ale ścisła czołówka, Bushwick i Willie mimo że nie są źli to robili dla niego za tło. Klasyki:
Nie wiem czy słyszałeś ich kawałek Chuckie (taka psychodela jaką uwielbiam), tekst do niego napisał Ganksta NIP, do którego wcześniej wysłałem link.