No to Panowie. Ostatnio mieliśmy kilka ciekawszych premier w naszej ulubionej muzyce. Evidence, J.Cole, Phonte, 9th Wonder. Jeszcze coś tam było, to piszcie, bo ja sam nie wszystko pamiętam. Z tych co na razie sprawdziłem:
Evidence - Cats & Dogs - trochę zawód, myślałem, że będzie lepiej, chociaż Evidence to raczej średni raper więc w sumie nie wiem czego się po nim spodziewałem. Może miałem spore nadzieje ze względu na to, że to jego pierwszy album w Rhymesayers, a ta wytwórnia raczej nie zawodzi. "Mr. Slow Flow" trochę męczy i przynudza, ale przynajmniej udało mu się dobrać warstwę muzyczną, bo produkcja w takich kawałkach jak The Red Carpet, It wasn't me, You (wypalony Preemo zrobił bangera), energicznym newschoolowym Falling Down czy bonusowym Good Times, to poezja. Moja ocena to 6/10
J.Cole - Cole World: The Sideline Story - tutaj odwrotnie, nie oczekiwałem nic, nie miałem zajawki na ten album, a jak się pojawił to z ciekawości sprawdziłem i szczęka mi opadła. To chyba najlepszy debiut w ciągu ostatnich kilku lat. Każdy kawałek jest conajmniej bardzo dobry, Cole to świetny tekściarz, a technicznie przypomina mi wczesnego Kanye Westa, także całkiem nieźle. Płyta należy raczej do tych spokojniejszych, ale to nie jest żadna wada. Singlowe Can't Get Enough z hitowym potencjałem, klimatyczne Lights Please, ostrzejsze Mr. Nice Watch (tutaj Colowi udało się przyćmić nawet samego Hove, który jest na featuringu), Nobody's Perfect ze świetną Missy Elliot na refrenie czy poważniejszy track o aborcji Lost Ones (podobno ulubiony J.Cole'a). To tylko kilka kawałków, a uwierzcie cała płyta jest w podobnym stylu. Mogłaby być ciut krótsza, ze 2-3 podobne do siebie kawałki, szczególnie pod koniec albumu i było by oczko wyżej, a tak to jest 8/10.
Reszty na razie nie sprawdzałem, ale jak ktoś z Was sprawdzał te albumy (czy te które ja opisałem) to z chęcią przeczytam Wasze opinie o nich.