Mnie nie podobało się, że większość pukawek to kalki z poprzedniej części. Gadżetów w TOD też było więcej. Misje na planetoidach były mało zróżnicowane. Największe kuriozum to śrubki wypadające z roślinek, co z moją manią zbieractwa i perspektywy włażenia w każdą kępę powodowało przeświadczenie, że zgubię radość obcowania z tym tytułem. Jedynym wymagającym przeciwnikiem była ostatnia walka z Lordem Vorselonem (choć po zdobyciu R.Y.N.O. padał szybko i nabojów nie brakowało, bo broń na nim robiła szybki upgrade), po którym otrzymujemy dostęp do fajnej lokacji. Zagadki w części przygody Clanka też dają radę, jak się złapie zasady. Zmianę scenerii zmagań na arenie przywitałem z zadowoleniem, jako że poprzednia była wałkowana od czasów R:C 2. Lokacje z robalami przypominały mi te z wściekłymi pszczołami z Crash Bandicoot 2. Chciałbym, aby w następnej części (o ile powstanie) wykorzystano jetpack w jednej z powietrznych lokacji jak w R:C 2, gdzie trzeba było mieć na uwadze wyczerpujące się paliwo. Fajny patent, który miło wspominam. Jednak po tych wszystkich Ratchetach zauważyłem już pewne zmęczenie tematem i jak powstanie kolejna część to będzie odgrzewany, ale jak zwykle niesamowicie grywalny, kotlet.