W Elden Ringu można dostać bana za... zbieranie majtek

Bardzo nietypowy problem i co ważne - nie z winy graczy - pojawił się w Elden Ring. W grze wprowadzono bowiem specjalny skrypt, który sprawdza zapis gry i automatycznie tymczasowo banuje gracza i dostęp online, jeśli znajdzie dane niezgodne z pewnymi wzorcami, co dotyczy głównie przedmiotów.

Problem polega jednak na tym, że nie wprowadzono podobnego zabezpieczenia do trybu online, więc gracz który umyślnie zepsuje (bo zhackowanie byłoby przesadą) swoją grę w trakcie trwającej sesji, zanim ban zostanie dodany może podrzucać niedozwolone przedmioty innym graczom. To oczywiście nie jest możliwe na każdej konsoli, ale dzięki cross-playowi w ramach tej samej firmy nie jest też niemożliwe.

Wystarczy więc wygenerować sobie przedmiot Deathbed Smalls, majtki, które przewidziane były dla setu zbroi dla NPCa Fei, a które wycięto z gry i usunięto z listy dozwolonych (ale zostawiono w ogólnej bazie przedmiotów).

Teraz wystarczy zostawić ten przedmiot w świecie innego gracza, a gdy ten go podniesie i jego gra się zapisze, przy kolejnym wczytaniu gry zobaczy komunikat o banie. Nie jest to ban permanentny, bowiem gra nadaje go sama z konsoli gracza, ale odpowiednie info może być odnotowywane na serwerach From Software i zakończyć się prawdziwym stałym banem.

Prawdopodobnie jednak po nagłośnieniu sprawy przez media, firma wyda wkrótce odpowiedni patch, który nie tylko usunie z gry wszelkie "ukryte" przedmioty, ale też nie pozwoli na ich wysyłanie poprzez tryb online (dobrze napisana gra powinna umożliwiać wprowadzenie takiej poprawki na poziomie serwerów, ale może z oszczędności mocy obliczeniowej przerzucono to zadanie na konsole graczy). Głupio by było, gdyby gracze stracili swój postęp, lub całkowicie dostęp do trybu online, przez zbyt restrykcyjne zabezpieczenia przeciw oszustom. Wychodzi, że tak jak zawsze - takie zabezpieczenia najbardziej komplikują zabawę uczciwym graczom, a tym którzy chcą oszukiwać - i tak się to udaje...