Recenzja

Recenzja WipEout 2048

PlayStation Vita, model 3G leży na moim biurku, a obok niego pudełeczko z WipEout 2048. Zanim jednak przejdę to tak zwanego meritum sprawy, czyli do recenzji kieszonkowego WipEouta, muszę wam wspomnieć o pewnej, poniekąd śmiesznej sytuacji. Ogólnie, to gdy poprosiłem sprzedawcę o wyciągnięcie ze strzeżonej gablotki świeżutkiej kopii WipEout 2048.

Gość zdziwił się, popatrzył na mnie ostrym wzrokiem i wymamrotał – “Przepraszam Pana, ale czy nie lepiej wziąć Uncharted, przecież to najładniejsza gra na tę konsolę”? – Really? Myślicie pewno teraz, po kiego wam o tym nawijam. A więc, sprawa jest raczej prosta – Przeciętny gracz, który naczytał się prasowych bzdur, zamiast na własnej skórze porównać możliwości przenośnego Uncharted i Wipeout 2048 zarzeka się, że Złota Otchłań to najładniejsza gra na Vitę. A ja mówię na to – Bzdura – Miano najlepiej wyglądającej gry na PS Vita należy się produkcji studia Liverpool.

Trochę głupio zaczynać pisanie “recki” od oprawy audio-wizualnej, ale w przypadku WipEout 2048 jest to mocno uzasadnione. Dlaczego? Bo ta gra wygląda po prostu obłędnie i mistrzowsko, jak na możliwości tak małej konsoli. Przede wszystkim rewelacyjnie prezentują się trasy na wpół-futurystycznego Nowego Jorku. Oczywiście, z racji tego, że jest to prequel, wszystkie dostępne w grze miejscówki są połączeniem znanych z serii WipEout fantastycznych skrótów, skoczni i zjeżdżalni z tradycyjnymi, asfaltowymi ulicami. Całe otoczenie wraz z modelami pojazdów, budynkami, mostami i innymi bajerami ocieka w ogromniastą ilość detali, aż czasem ciężko uwierzyć, że 2048 śmiga na Vicie, a nie na stacjonarnej konsoli. Wyobraźcie sobie średniowieczną katedrę w blasku ostrego słońca, ozdobioną masą zielonych drzewek idealnie wtopioną w futurystyczne klimaty wieżowców, albo ogromne drapacze chmur, od których odbijają się promienie słoneczne, a w oddali przewijają się po niebie pojazdy jak w “Piątym Elemencie” – Mówię wam, coś niesamowitego, a zapewniam, że na każdej trasie znajdziecie takie widoczki, które rozwalą wasz wzrok na drobne kawałki. Niestety, tak ogromny przepych na ekranie musiał odbić się na mniejszej ilości klatek. Choć gra działa niezwykle płynnie (nigdy nie zdarzyło się jej przyciąć, a zadyma na ekranie jest całkiem przednia), to raczej możecie zapomnieć o 60 fps-ach na sekundę. Zaświadczam jednak, że po pierwszym wyścigu spokojnie przyzwyczaicie się do rozgrywki. Jeżeli chodzi o muzykę, to mamy tutaj tak zwany “standardzik”, czyli masę elektronicznych kawałków, z których słynie seria WipEout. Co ciekawe, Sony postanowiło w pełni zlokalizować grę na nasz ojczysty język. Z racji braku zbyt wielu mówionych kwestii, można powiedzieć, że dubbing wypadł całkiem nieźle – bo chyba ciężko “spitolić” lokalizację, jak się ma do przetłumaczenia same napisy.

Jeżeli chodzi o kampanię dla pojedynczego gracza, to gra ma do zaoferowania aż trzy sezony, które składają się z kilkudziesięciu przeróżnych wyścigów, w tym niektórych sprytnie ukrytych. Warto wspomnieć, że studio Liverpool zastosowało fajny bajer na ich odkrywanie. Jedyne, co wystarczy zrobić, to poruszać tył konsoli paluchem, co spowoduje fałdowanie planszy i odkryje ukryte eventy. Do wyboru mamy więc zwykły wyścig, wyścig na czas, jedno okrążenie, wyścig, w którym musimy zniszczyć jak największą ilość przeciwników, oraz tak zwaną strefę, która polega na utrzymaniu pojazdu na torze podczas, gdy ten ciągle przyśpiesza. Dodatkowym utrudnieniem jest ciągle zmieniająca się kolorystka trasy. Ścigać możemy się za pomocą takich marek jak: Ag-Systems, Auricom, Feisar, czy Qirex. Wszystkie pojazdy podzielono na cztery różne kategorie: Bojową, szybką, zwrotną i tak zwany prototyp. Oczywiście, każdy ścigacz posiada zupełnie inne statystyki, dodatkowo niektóre z modeli mogą używać jedynie określonych broni. Na trasach umiejscowiono masę kolorowych paneli, które wspomogą was w wyścigu. Niebieskie strzałki dają chwilowego “speeda”, zielone wyposażają nasz pojazd w defensywne bajery takie jak tarcza, czy promień wysysający z przeciwników energię. Pomarańczowe krzyżyki, to nic innego, jak zwykłe bronie, a tych w grze jest od groma – Od tradycyjnych rakiet, rozkładanych min, fali ogromnej energii, czy przyśpieszenia, na działkach plazmowych kończąc. Muszę wspomnieć, że każdą broń w grze można absorbować, dzięki czemu nasz pojazd bardzo szybko odnowi straconą energię. Ekipa z Liverpool udostępniła aż cztery różne sposoby kierowania bolidem. Pierwsze z nich, czyli sterowanie za pomocą żyroskopu jest raczej ciekawostką, ze względu na fakt, że przy takim sterowaniu raczej ciężko jest nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie. Trzy kolejne warianty różnią się od siebie rozstawieniem przycisków. Najwygodniej grało mi się na standardowych ustawieniach czyli – gaz pod R, hamulec ręczny pod kwadratem, strzelanie pod X, absorbowanie energii pod O.

Jeżeli uporacie się już z singlem, to nie pozostaje wam nic innego, jak odpalenie wyścigów sieciowych, ale stanie się to dopiero po wpisaniu Online Pass, który dołączany jest do nowego egzemplarza z grą. Niestety, jeżeli zdecydujecie się na zakup używanej gry, to musicie liczyć się z dodatkowym wydatkiem 36 zł – Oczywiście, tylko wtedy, gdy najdzie was ochota pośmigać online. Oprócz kampanii sieciowej, w grze znajdziecie również tryb ad-hoc, dzięki któremu zagracie z innymi właścicielami PS Vita. WipEout 2048 oferuje również opcję cross-play, czyli możliwość zabawy z posiadaczami WipEout HD na PlayStation 3.

Na koniec wypadałoby wspomnieć o jakichś wadach, ukrytych bugach, denerwujących momentach, których po prostu tutaj brakuje. Każdy, najmniejszy kawałeczek gry jest bardzo dopracowany i naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić. Powiedzmy, że niektórych może denerwować stagnacja, czyli brak kluczowych postępów względem poprzednich części serii. Na siłę można przyczepić się też do obecności online pass, który ostatnio wciskany jest do wszystkich nowych gier. Ogólnie rzecz biorąc, to WipEout 2048 jest najlepszym tytułem startowym dla PS Vity. Rewelacyjna grafika, świetna grywalność, ogromne tempo i masa miodu, która zapewni wam liczne godziny naprawdę dobrej zabawy. Szczerze polecam.

Nasza ocena: 9.5/10

Platformy:
Czas czytania: 5 minut, 57 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: