ale z żoną to już 70pln wyjdzie + paliwoto z 85pln trzeba wyłożyc
Nie no to ja nie wiedziałem, że zaobrączkowany jesteś
u mnie chłodna kalkulacja nie zawiera "czynnika ludzkiego".
No to ja zaczynam, są to płyty, które naprawdę wiele dla mnie znaczą
[kolejność przypadkowa, wybór "z głowy")
Operation Ivy - Energy
gatunek: skacore
Tak naprawdę to o tej płycie mógłbym mówić godzinami, ale chyba ograniczę się do krótkiego, acz dość konkretnego sformułowania - "wykur*ista". Tim Armstrong (tak tak, ten z Rancida) i spółka stworzyli coś nieprawdopodobnego, co jest inspiracją wielu artystów nowej fali punka i ska. Zdecydowanie płyta (wydana w 89 r. chociaż polecam reedycję z 91 z piosenkami z wcześniejszych 2 EPek) przełomowa, która wyznaczyła nowe standardy w muzyce. Materiał nie poraża jakością, jednakże jest pozycją obowiązkową dla każdego.
Rancid - ...And Out Come The Wolves
gatunek: punk
Rancid uratował Armstronga przed alkoholizmem... mam nadzieję, że jesłi dojdę do takiego stanu kapela pokroju Rancida też mnie uratuje
. Długo zastanawiałem się czy dać Life Won't Wait czy tę płytę. Ostatecznie zdecydowałem się na AOCTW, bo... tak naprawdę większej ilości osób przypadłaby do gustu. Rancid podobnie jak Operation Ivy łączy style, jest troche oldskulowago brzmienia punk 77, jest trochę nowo-falowego grania, trochę ska, trochę reggae. To także jeden z tych zespołów, które mogą przekonać do słuchania punku. Taki kompromis między oldschoolem, a newschoolem. Gut szyt.
Voodoo Glow Skulls - "Firme"
gatunek: ska punk
Typowo "nieimprezowe" ska. Zdrowe napieprzanie + sekcja dęta. Nie sposób uniknąć porównań do Pennywise. Początkujący słuchacz, moze nie odróżniać płyt od siebie, wokal dość podobny... Mój pierwszy kontakt ze ska to Madness, ale wtedy nie doceniałem gatunku tak bardzo jak po przesłuchanu płyty Firme VGSów. Ten zespół to rpzede wszystkim dynamika, świetna bardzo "organiczna" sekcja rytmiczna perka + bas. Naprawdę polecam każdemu kto ska lubi.
Misfits - Walk Among Us
gatunek: horror punk
Chyba najbardziej oldskulowo brzmiąca płyta w zestawieniu. Bardzo lubię płytę 'American Psycho' lecz ta jest już bez Danziga (wokalisty). Wokal wybitnie nie-punkowy w połączeniu z taką muzyką tworzy lekko kontrastowy nastrój, tak samo zresztą jak image zespołu
. Takie piosenki jak Astro Zombies czy 20 eyes to esencja dokonań grupy. Tematyka piosenek co prawda jednolita, a jednak słucha się tego świetnie, jest bardzo melodyjnie głównie dzięki Danzigowi właśnie. Polecam tym, którzy lubią punk i to nie wyłącznie nowofalowy jak Rise Against czy Billy Talent, bo mogą się rozczarować
.
At The Drive-in - Republic of Command
gatunek: hmmm?
ATDI - ile ja już kłótni stoczyłem na temat jaki to jest gatunek muzyki :]. Płyta to geniusz sam w sobie. Najlepsze strony Mars Volty i Sparty w jednym (ta formacja była prekursorem dokonań obok wymienionych grup). Dzwięki lekko chaotyczne, którym nadano tak ogromną dozę logiki i duszy tworzą niepowtarzalny klimat. Tak naprawdę to jedyny long-play grupy mający już 6 lat. Po 6 latach płyta wciaż kosztuje przeszło 60 zł. Twórczości zespołu nie sposób porównać do dokonań jakiejkolwiek innej grupy. Czysty geniusz, kto nie słyszał ten traci wieeeeeeeele.
Nirvana - Nevermind
gatunek: grunge
Po Nirvanie jadą wszyscy, młodzi, starzy to nie ma znaczenia. Nieliczni jednak zauważają, że Nirvana zapoczątkowała nowy etap w muzyce. uzyka Cobaina i spółki była inspiracją dla wielu zespołów, które z poglądami Kurta nie miały nic wspólnego. Świetne kompozycje, niepowtarzalne riffy (kto nie kojarzy Smells Like Teen Spirit) sprawiły, że jest to wydawnctwo wybitne pod wieloma względami. Znacznie różni się od płyty debiutanckiej, jest bardzo mainstream'owa, lecz wciąż nie-do-zdarcia. Drain You i wszystko jasne. Definicja dobrego grunge.
The Clash - Combat Rock
gatunek: punk 77
Gdyby nie The Clash, nie byłoby połowy zespołów których słucha się teraz. Na tej płycie wychowała się większość artystów, których dziś słuchamy. Zdecydowanie pionierskie kompozycje. To ta lżejsza odmiana punka, kompromis między prostotą Ramonesów i brudem Pistolsów. Płytę dorwałem za bagatela 10 zł
i jest to jedna z najlepiej wydanych "dyszek" w moim życiu. Dzięki Clash'om widać jak na przestrzeni lat zmieniła się definicja słowa punk. Brakuje już takich eksperymentów... tak udawnych tym bardziej. Ironiczny manifest w Know Your Rights, prywata w najbardziej znanym szlagierze "Should I Stay or Should I go", elementy funku - nieśmiertelne Rock The Casbah, które "wszyscy kojarzą, a nikt nie potrafi nazwać". Jedna z płyt wszechczasów.
No to pierwsza część za mną. Jeszcze tylko Death By Stereo, Sex Pistols, Propagandhi, Dezerter, Analogs, Mars Volta i Beatsteaks. Ale to innym razem