Chciałbym się na chwile zatrzymać przy tych "jednostkach".
Kiedy staramy się wskazać na pewną prawdę, która dotyczy ludzi, pewnej większości, lub po prostu bardzo dużej grupy, to posługujemy się ogólnikami i eufemizmami w postaci "wszyscy", "każdy", lub ogólnie.. "ludzie". Starając się wskazać na pewną prawdę dotyczącą tej grupy ludzi, nie skupiamy się na poszczególnych przypadkach, które wyłamują się z określonej normy, tylko pozostajemy przy ogóle. Te jednostki nie przeczą tej prawdzie, która dotyczy ogółu. Ot, w myśl zasady, że wyjątek potwierdza regułę.
Dlatego wspomniałem o psychologii i innych naukach humanistycznych, których cała wiedza bazuje właśnie na ogółach, pewnej statystycznie istotnej większości. Gdyby te nauki przy każdym badaniu brały pod uwagę tych ludzi, którzy generują fałszywe wyniki lub na których odpowiednie zmienne nie wpływają, no to nie byłoby psychologii i innych po prostu.
Dlatego przywoływanie argumentu "każdy jest inny" niweczy cały sens dyskusji.
Oczywiste jest, że każdy jest inny, ale każdy człowiek w tym czy innym aspekcie należy do pewnej grupy. I prawda na temat tej grupy go wówczas dotyczy. Alkoholicy to przeróżni ludzie, o różnych osobowościach, różnych genach i różnych zainteresowaniach, ale to nie zmienia faktu, że większość prawd na temat alkoholizmu ich dotyczy.
Ludzie są przeróżni, różni ludzie też w różnym stopniu uzależnieni są od kultury popularnej, różni ludzie się w niej udzielają. Ale te wszystkie "mniejsze i większe" tworzą pewien ogół, którego pewne prawdy dotyczą mniej lub bardziej. Tak jak na przykład moja hipoteza, że doświadczamy postępującą ignorancję u ludzi, w mniejszym lub większym stopniu. To, że kogoś to nie dotyczy, lub dotyczy mniej niżeli drugą osobę, nie znaczy, że w ogólnym rozrachunku takie zjawisko nie występuje.
To tak słowem przydługiego wstępu
Nie możesz zapominać, że twoje podejście do życia i świata również się zmieniło przez ten okres. Może za 5 lat Ci ludzie też będą inaczej myśleć. Młodość robi swoje.
Nie zapominam i staram się o tym pamiętać, kiedy patrzę na młodych. Konsultuję to też z innymi osobami i nie tylko ja zauważyłem, że my jednak byliśmy bardziej "dojrzali" w ich wieku. Nie bawiły nas te same rzeczy co ich teraz i podchodziliśmy do różnych rzeczy inaczej, niżeli oni teraz. I nie mówię też, że wszystko zmieniło się na gorsze, że to są jakieś nic nie warto głąby.
Bardziej chodzi mi oto, że pewne ważne dla każdej postępowej cywilizacji elementy się zatracają; nie są już ważne dla tych ludzi lub w ogóle nie zdają sobie z nich sprawy.
Może to być zwykłe zjawisko zwane postępem. Młode pokolenie wypiera starsze. Nowe idee zastępują stare. Czasem trudno to zrozumieć, ale takie już są prawa natury.
Tak, tylko sam postęp nie może być usprawiedliwieniem dla wszystkich zmian. Pojęcia dobra i zła są w większości przypadkach ponadczasowe. Rozumiem, że pewne rzeczy które były złe, teraz są dobre, i na odwrót i że trzeba się wykazać nie lada elastycznością umysłu, by z ubiegiem lat się do tego na bieżąco dostosowywać, ale pewne kwestie są i będą zawsze "złe", lub odwrotnie, nigdy nie będą "dobre". I o czymś takim tutaj, tak mi się wydaję, mówię. O czymś, co jest złe z każdej perspektywy.
Wiadomo, że "ludzie u władzy" do tego dążą. Przez to mamy mniej ambitnych filmów, pełno muzycznego shitu, w mediach rządzą celebryci, wojenki polityczne i tragedie. Wszystko to do czego ludzie dążą, czego pragną i co działa na ich zmysły. Gdyby zamiast papki przekazywano więcej treści merytorycznych z pewnością ogół by na tym zyskał. Szczególnie młodsze pokolenie później mogłoby być lepsze. Z drugiej strony są ludzie tacy jak Ty czy Ja, którzy potrafią w duży stopniu odsączyć ten syf (przynajmniej w dużym stopniu). Dążę do tego, że jeśli ktoś myśli, to nie robi sobie wiele z powszechnie głoszonej papki i czy media są takie, czy takie nie robi dla niego aż takiej różnicy. O to mi chodziło gdy pisałem, że wszystko zależy od człowieka.
Zgadzam się, dlatego została wyrażona nadzieja na lepsze jutro
O to właśnie chodzi, by do mainstreamu przedostawało się więcej wartościowej treści. Aby już na wczesnym etapie ludzie/dzieci czuli się taką treścią bardziej zainteresowani.
Dlatego się odwołałem do przeszłości, bo mam wrażenie, a raczej wiem o tym, że nie było tyle papki w mediach. Były obecne, ale nie w takiej ilości, nie w takiej "jakości".
Potężną zmianę widać w niemieckiej TV. Pomijam sam fakt, że niemiecka TV i tak jest bardziej zróżnicowana od Polskiej. Jednak te programy, które mają największą oglądalność puszczają dzisiaj tak chore i głupie rzeczy, przy których większość ludzi dawniej złapałaby się za głowę i pomyślała "co tu się dzieje"? "wymiana żon"; "wymiana dzieci"; jeden talkshow za drugim w porę obiadową; programy rozrywkowe, gdzie ludzi zamiast walczyć o coś, to się sami poniżają w imię ogólnopojętej rozrywki. Jeżeli można osiągnąć dno w mediach, to moim zdaniem niemieckie programy mainstreamowe są temu bardzo bliskie ^^