Dlatego mam nadzieję, że tym razem wywalą prezenty, bo ten system był zbyt prosty. Można było mieć swoich współtowarzyszy głęboko w dupie, ale wystarczyło dać im kilka błyskotek, parę butów, elfie rękawiczki czy ciastko, i już było "X approves +100"
A tam. Były. Można było zrobić ich hardened wersje, ale wyjściowo było zawsze wszystko oczywiste.
Słowo klucz: "nie zawsze"
Poza tym, jeżeli dobrze pamiętam, w tej sytuacji, o której mówisz, do wyboru miałeś: zabić dzieciaka, poświęcić życie matki i wejść w Pustkę lub udać się do wierzy magów (tej opcji nie sprawdzałem). Czyli już tutaj nie masz tak oczywistego wyboru, bo cokolwiek nie zadecydujesz, ktoś zginie.
Poza tym sporo decyzji, które pierwotnie okazywały się być tymi dobrymi, ostatecznie okazywały się niedobrymi. Np. jeżeli zabierze się brata Genitivi ze sobą, albo powie się mu o urnie z prochami (czyli, wydawać by się mogło, nie ma w tym nic złego), wówczas w epilogu dowiadujesz się, że pielgrzymi urządzili sobie ze świątyni mekkę i (jeżeli dobrze pamiętam), prochy szybko się skończyły. Dlatego w tym momencie zabicie Genitiviego wcale takim złym wyborem nie jest.
To samo z wyborem króla krasnoludów: Harrowmont jest tym dobrym, a Bhelen jest chujem i ok, jeżeli decydować na podstawie charakteru postaci to jest prosto. Jednakże, jak się okazuje w epilogu, to właśnie Bhelen lepiej rządził krajem, miał większe popracie (chociaż był tyranem), wyprowadził krasnoludy na powierzchnię i ogólnie stawiał na postęp. Tymczasem za panowania Harrowmonta królestwo przeżywało okres stagnacji, zaś sam król nie miał dużego poparcia, więc nic tak naprawdę nie mógł robić. Dodatkowo, jeżeli nie zniszczy się kowadła, Harrowmont, będąc w posiadaniu armii golemów (czyt: znowu zaczęto zamieniać krasnoludy w golemy), wypowiada wojnę społeczeństwom żyjącym na powierzchni ziemi -- czyli aż takim dobrym to on wcale nie jest. Z politycznego punktu widzenia ta decyzja wygląda więc zupełnie inaczej.