Piter, wychwyciłeś co chciałeś w słowach posłanki PISu, ale już tego co minister finansów gadał to już ci nie przeszkadzało? Swoją drogą, to ja nie rozumiem w czym masz problem? Wpierw posłanka wyszła z postulatem, że podwyższenie podatków będzie kosztowało na głowę kilkadziesiąt groszy więcej za dobę. Następnie odniosła się do 4 osobowej rodziny i powiedziała, że w ciągu roku życie ich będzie kosztować więcej o 600 zł. Prosta matematyka i dowiadujemy się, że pani poseł skądś wzięła kwotę 40 groszy. Czyli wspomniane "kilkadziesiąt groszy więcej na głowę na dobę".
Tym samym w jej wypowiedzi nie ma sprzeczności. Pytanie jest tylko, skąd wzięła te "kilkadziesiąt groszy". Niemniej chyba nietrudno jest się domyślić, że skoro wszystko pójdzie o 1 % w gorę, to właśnie gdzieś w tych okolicach podrożeje życie za dzień... Oczywiście to czyste spekulacje, ale wydaje się to być realna kwota, tak "na szybko".
Nadal jednak nie widzę gdzie tutaj "PIS zakrzywia fakty".
Poza tym dziwi mnie, że nie przeszkadzało ci to, że obniżka vatu będzie dotyczyć jedynie PRZETWORZONEJ ŻYWNOŚCI.
Super! Konserwy będą o "0,7 %" tańsze, ale wszystkie warzywa i inne produkty nieprzetworzone w górę... Niechaj żyje zdrowe społeczeństwo!
Dalej... Niby "tylko" na 3 lata ten 1 %. Ale jeżeli po trzech latach dług publiczny zwiększy się do zdaje się 55 % jeżeli dobrze pamiętam, to w ciągu dwóch lat podniosą VAT o kolejne 2 % i tutaj już nie powiedzieli na "jak długo". Minister zapewniał: "nie ma obaw, raczej tak nie powinno się stać"... "ale ryzyko istnieje".
Nie jestem specem od ekonomii, więc nie wiem, czy podniesienie podatku pozwoli utrzymać lub "obniżyć" dług publiczny. Ale właśnie ten brak znajomości budzi we mnie obawy, bo na chłopski rozum większe podatki oznaczają większe wydatki, a większe wydatki, to więcej powodów do zadłużanie się.
Nie wiem co PO kombinuje, ale nie zdziwię się, jeżeli w 2013 będziemy mieli 25 % vatu...