A co do kościoła - trzynaście lat mieszkałem tuż przy kościele. Okno mojego pokoju było skierowane centralnie na ten przybytek świątobliwości, a siedząc za biurkiem miałem jak na dłoni wyłożony obraz "modlących się" na każdej mszy. I teraz - jeśli chodzi o zasady panujące w tej placówce - czy mówisz o tych młodzieńcach, którzy przesiadywali mszę na mojej klatce schodowej, paląc fajki i sadząc ku*** na lewo i prawo, a byli tam tylko dlatego, że taki durny zwyczaj wpoili im ich ograniczeni i zaślepieni strachem przed wyłamaniem się z chorej normy społecznej, narzucanej sobie wzajemnie przez rodzinę i sąsiadów, starzy? Czy może o tych dzieciątkach w białych ubrankach, biegających za kościołem i sadzających sobie wzajemne kopniaki w tyłek i regularnie obszczywający (w uldze naturalnym potrzebom) mury tej uwielbionej świątyni? Czy może o tych rodzinkach, przychodzących w najlepszych ciuchach, przybyłych w odpicowanej bryce (chociaż mieszkają w bloku 400m od kościoła), byleby tylko poplotkować i pokazać swoją "pobożność" znajomym i sąsiadom, obgadując się przy tym nawzajem i życząc szczerze i w sposób całkowicie bezkrytyczny wszystkiego najchujowszego każdemu, kto ważyłby się czymkolwiek na tle tej szczęśliwej gromadki wyróżnić? Czy może o tych starych i zasuszonych, ale (mimo stania już jedną nogą po drugiej stronie) wciąż dziarskich na tyle, by latać spijać z ust każde słowo księdza, daj-bóg-zdrowie-ojcu-dyrektorowi moherach? Bo jestem ciekaw. Młodzież ma to gdzieś, starsi to hipokryci, a staruszkowie to fanatycy - i prawie żaden z nich pojęcia większego nie ma o tej całej religii, teologii, historii, ideologii i wszystkim tym, co nadawało by temu jakiśkolwiek sens. Owszem - są ludzie prawdziwie pobożni, ale - nie oszukujmy się - to jest jakaś śmieszna garstka, nieliczna grupa, która ani niczego już w tym kościele nie naprawi, ani nikogo nie nawróci. I to się tyczy wszystkich religii - bez wyjątku. A cała reszta olewa sprawę.
Poruszyłeś kilka zagadnień, zgodziłbym się że, w kościele można spotkać ludzi, którzy właściwie nie wiedzą z grubsza, po co do niego chodzą. Czy też nie są, do końca z własnej woli. Sam mimo iż jestem wierzący, nie chodzę do kościoła, ponieważ uznaję wiarę za pewien rodzaj relaksu wewnętrznego, odskocznie od codzienności, wszytskiego co mnie otacza, i nie potrzeba mi do tego, ani kościoła, ani księdza, Jednak co do reszty... Kościół nie odpowiada za zachowanie ludzi, nie uczy ich przeklinać, palenia papierosów również, wszytsko zależy bezpośrednio od danego człowieka, od tego w jaki sposób będzie podchodził do swojej wiary, lub jej braku.
"o tych rodzinkach, przychodzących w najlepszych ciuchach, przybyłych w odpicowanej bryce (chociaż mieszkają w bloku 400m od kościoła)"
Czy to ma być dowód na to, że w kościele nie ma zasad ? To kościół wyrobił taki, a nie inny charakter pewnym ludziom ? a jeśli tak, to jak wyjaśnić podobne zachowania, wśród niewierzących...
"starych i zasuszonych, ale (mimo stania już jedną nogą po drugiej stronie) wciąż dziarskich na tyle, by latać spijać z ust każde słowo księdza, daj-bóg-zdrowie-ojcu-dyrektorowi moherach?"
No tak, przcież gdy "atakujemy" kościól, nie można zapomnieć o argumencie "moherów i Rydzyka", jakoby oni stanowili główną wizytówkę, i kręgosłup kościoła. Oczywiscie jak nie możemy zrobić z księży pedofili, to w tv, gazetkach o lekkim zabarwieniu lewicowym, będziemy ciągle przedstawiać wierzących, jako obłąkanych fanatyków, którzy nie są cool "zajebioza". Więc stali się oni teraz wizytowką kościoła, sztuczną bo sztuczną, ale pewni ludzie dopięli swego!
"Młodzież ma to gdzieś, starsi to hipokryci, a staruszkowie to fanatycy"
Bradzo ciekawe stwierdzenie, rozumiem że piszesz o młodzież, jako ogół. No cóz, z Twojego tekstu można by wywnioskować, że religie mają się coraz gorzej, i są bliksie ku upadkowi. Uważasz że młodzi, to już tylko tacy, co potrzebują trochę się powyginać w rytm punk-rocka, gdzieś w piwnicy, czy też siedzą w domach całymi dniami słuchając, jakiegoś typa z plastrem na twarzy, jarając ziele ?
"I to się tyczy wszystkich religii - bez wyjątku."
Oj nie masz racji, Islam ma się całkiem dobrze.Przybywa mu wiernych, a i ma też swoje sposoby do nawracania, bardzo skuteczne zwłaszcza, w państwach muzułmańskich.
"niczego już w tym kościele nie naprawi"
Zanim "ktoś" zacznie naprawiać kościół, powinien najpierw zająć się samym sobą, nie jest łatwo usprawnić coś, nie będąc samemu, w pełni sprawnym !