Obejrzałem właśnie orędzie prezydenta i jedno, co mi się nasunęło na myśl to... co to ku*** miało być? Przecież to, co wygłosił Kaczyński, równie dobrze mogłoby zostać puszczone jako spot reklamujący go przy następnych wyborach prezydenckich. O Tarczy, która przecież powinna stanowić trzon tego orędzia, mówił jedynie przez pierwsze 1.5 minuty; przez następne 3.5 minuty mówił już tylko o swoich sukcesach politycznych (już niezwiązanych z Tarczą), oraz o tym, że nie idzie na tanią popularność, medialne sztuczki i polityczne gry (a to ciekawe...)
.
Co do technicznej kwestii tego wystąpienia, nie powinno występować w nim zmiany kamery (chyba dwukrotnie kamera zmieniła się na tą, postawioną z boku). Prezydent wpatrujący się gdzieś w dal (w drugą kamerę, albo w ekran z tekstem), a nie w stronę widza, nie wyglądał najlepiej.