Ale przecież Prezydent w odpowiednim momencie miejsca Rostowskiemu ustąpił, więc nie rozumiem dlaczego dalej ciągniesz jego temat.
Ustąpił - ale wcześniej nie było wcale powiedziane, że to zrobi. Że sam się nie podejmie rozmów. To wcale nie było oczywiste. Tak nawiasem mówiąc - po co w ogóle zasiadał, skoro nie prowadzi negocjacji? Jaki był tego cel - oprócz pokazania na arenie międzynarodowej, że działa wbrew woli rządu? I kompromitowania nas na każdym kroku.
Nie ma ani specjalnych predyspozycji, ani większego doświadczenia niż Kaczyński i tutaj Prezydenta stawiam zdecydowanie wyżej.
Kaczyński nie ma żadnego doświadczenia w prowadzeniu polityki zagranicznej.
W sprawie traktatu i tak tylko świecił oczami, bo prawdziwe negocjacje prowadził jego brat, zaś ostatecznie inni zrobili go jak chcieli.
W sprawie klimatu rząd musi odkręcać to na co on się zgodził, bo inaczej rachunki za prąd nam skoczą.
A co do tarczy to Kaczyński reprezentował amerykańskie interesy i uznał nasz kraj za dziwkę, która ma się nadstawić za nic.
W Gruzji to były tylko czcze słowa i nie poszły za nimi żadne działania.
Co się zaś tyczy Sikorskiego to przypominam iż jednym z powodów jego wywalenia z rządu Jarosława był fakt, że on w ogóle chciał, aby amerykanie nam coś ofiarowali za tarczę...
Nie wiem kto Cie tak potwornie okłamał, ale zwyczajnie jesteś w błędzie. Nie jesteśmy w Niemczech, a Tusk nie jest kanclerzem.
Zobacz kto odpowiada za budżet, obronność, edukację...
Prezydent u nas może zrobić cztery rzeczy: ratyfikować ustawy, wetować je, odsyłać do trybunału, a w czasie wojny jest głównodowodzącym. Reprezentowanie za granicą jako takie nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji mających wpływ na politykę kraju - przynajmniej bez zgody premiera.