Super, jak już wiesz ile nas kosztują przywileje emerytalne, teraz sprawdź ile nas będzie kosztować obniżenie stawek podatku dochodowego najbogatszym. Kowalski niech tyra dziesięć lat więcej, a Palikot zapłaci mniejsze podatki. Wybacz, że mi się ten kierunek zbytnio nie podoba.
Rzeczowość tych argumentów mnie zniechęca, ale odpowiem.
Otóż kwestia tego ile się pracuje na emeryturę jest zawarta w odpowiednich przepisach i ma się nijak do tego ile się zarabia. Innymi słowy nie można pracować "10 lat dłużej", gdyż z wyjątkiem uprzywilejowanych grup - które wcale nie mają jakoś specjalnie dobrze pod względem zarobków - wszyscy pracują lub pracować powinni tyle samo. To po pierwsze.
Po drugie. Stosunki pracy są regulowane odpowiednimi przepisami oraz umowami między pracownikami i pracodawcami. Jeżeli ci drudzy się nie wywiązują ze swoich zobowiązań, to istnieją odpowiednie instancje - jak Państwowa Inspekcja Pracy - które mogą to sprawdzić i ewentualnie wymierzyć karę. Suma sumarum pracownik może pracować więcej - pod warunkiem, że się na to zgodził i dogadał z firmą, która go zatrudnia.
Więc ten Kowalski o którym piszesz to nie jest jakaś ofiara losu, tylko osoba, która ma swoje prawa.
Po trzecie. Komuna się już skończyła i nie ma "czy się stoi czy się leży trzy tysiące się należy".
Praca pracy nie równa. Jeżeli ktoś zarabia więcej od owego Kowalskiego, to znaczy, że musi posiadać większą wiedzę, doświadczenie, może to być również praca bardziej odpowiedzialna i obarczona ryzykiem.
Te większe zarobki nie biorą się z niczego, pokazują one ile jest warta praca dla osób, które za nią płacą.
W ustawie medialnej chodziło o trochę więcej aspektów, niż zwolnienie emerytów z abonamentu.
Oczywiście. Chodziło o to, że media mogłyby nie tylko kierowane przez osoby wybrane przez platformę - ale nawet mogłyby być niezależne. Dobrze zarządzane. Realizujące "misje". A czy po to Jarek wrzucił do mediów swoje marionetki, żeby teraz ktoś mu pokazywał, że mogą nimi kierować profesjonaliści, a nie ludzie z politycznego nadania?