No nie zapominaj o Turcji, ktora ma konkretny uklad wojskowy z USA. Do tego ostatnio ocieplily sie kontakty indyjsko-amerykanskie.
Posiadanie baz wojskowych to jedno - bycie zapleczem do agresji to coś zupełnie innego.
Bez względu na na to jaki układ ma Ankara z Waszyngtonem, jest to kraj muzułmański.
Pozostałe państwa arabskie na pewno nie przeszłyby nad tym do porządku dziennego, trzeba też mieć na uwadze, że bardzo niedaleko jest Rosja...
Indie natomiast nie sąsiadują z Iranem, tylko z państwami których sytuacja jest wielce niestabilna. I nie wierzę, że zgodziłyby się one na prowadzenie działań na swoich terenach.
Krzychu ale na wojnie sie tez zarabia, jak pokazala II WS ,po ktorej to USA wyroslo na super mocarstwo.
Po kolei. Amerykanie pokrywali koszty udziału w drugiej wojnie wypuszczając obligacje. Innymi słowy pożyczali pieniądze od swoich obywateli. Zarabiali oni dość by móc działania swego rządu finansować.
Stany nie poniosły w wyniku wojny zniszczeń, nie posiadały również obciążeń takich jak kolonie, więc gdy inni musieli leczyć rany, oni mieli czyste konto.
Kolejna sprawa. Utrzymywanie baz wojskowych za granicą - nie wiem z resztą czy nie na koszt lokalnych rządów - jest tańsze od wojny jako takiej. Po za tym amerykanie bardzo oszczędnie gospodarowali swoimi siłami i po za Koreą i Wietnamem nie wciągnęli się w większy konflikt. Oni robili to na co było ich stać i w czym widzieli swój interes.
Związek Radziecki też stał się potęgą po wojnie - ale roztrwonił swoje bogactwa i załamał się pod własnym ciężarem.
Jeszcze może dwie ciekawostki jeśli chodzi o to jak poszczególne kraje wyszły na wojnie. Niemcy zdecydowali się finansować działania wojenne z deficytu budżetowego - innymi słowy drukując pieniądze - i nawet pomijając zniszczenia wojenne, mieli u siebie krach. Najgorzej jednak wyszli na tym wszystkim Węgrzy. W roku 1946 albo mieli u siebie hiperinflację. W szczytowym okresie ceny podwajały się co jakieś 15 godzin, a gdy pieniądze wymieniono na używane obecnie forinty, to skasowali 29 zer i jeszcze zmniejszyli wartość dotychczas używanej waluty cztery razy... Banknot o najwyższym nominale miał jedynkę i 18 zer za nią, chcieli wprowadzić nominał z 21 zerami, ale nie zdążyli...
Tak sowieci licza sie z pieniedzmi, ale sa tez swiadomi, kto kontroluje ceny ropy na swiecie.
Spekulantów nie da się kontrolować, zaś ceny ropy spadły w ciągu kilku miesięcy o ponad 2/3.
Sowieci są świadomi tego, że ich gospodarka jest uzależniona od sprzedaży surowców, które pikują w dół w związku z nadciągającym kryzysem. Firmy padają u nich jak muchy, zaś rezerwy walutowe są wydawane na pompowanie pomocy do potrzebujących tego instytucji i ratowanie rubla. Przewidują, że jak sytuacja się ustabilizuje, to będą goli, po prostu nie będą mieli żadnych bądź prawie żadnych rezerw wypracowywanych przez ostatnie lata.
Wojna też musi mieć swój powód.
Albo religijny, albo gospodarczy, albo polityczny. Pierwszy i trzeci odpadają, gdyż nie pod tymi względami nie jesteśmy wrogami. Co do drugiego nie jesteśmy również potęgą gospodarczą i nie posiadamy surowców - innymi słowy oni nie będą w tym mieli żadnego interesu.
Popyt napedza podaz, USA jest najwiekszym odbiorca ropy na swiecie, Arabowie nie znajda zastepczego odbiorcy, fakt sa Chiny i Indie - 2 wielkie gospodarki, ale nie sa w stanie placic tyle co USA. Rownie zle, a moze i gorsze dla arabow byl by scenariusz gdy USA calkowicie rezygnuje z ich ropy.
Ale ja nie mówię o kompletnym zaprzestaniu sprzedaży do Stanów. Wystarczy tygodniowa przerwa, gdy państwa arabskie będą chciały dorżnąć Izrael a Obama zostanie postawiony pod ścianą. Mając do wyboru Stany i Izrael wybierze oczywiście swój kraj. Potem dostawy zostaną wznowione, a uchodźcy to już będą problemem innych...
Ludzkość potrzebuje wojen .
Ujmę to tak. Jeśli udasz się w dowolny kąt naszego globu, to albo bez trudu znajdziesz kogoś kto albo został poszkodowany, albo zna kogoś, kto został ranny. Wspomnienia o ofiarach są zbyt świeże, a same wojny zbyt dobrze udokumentowane, by komukolwiek chciało się przechodzić ten koszmar.
Wyjątkiem są czarnuchy o sadystycznych skłonnościach i poj*** nienawidzące kobiet.
Nie wykluczajmy najgorszego , szanse na duży konflikt zwrastają wraz z upłuwem czasu .
Moim zdaniem raczej maleją. Czynnik opłacalności - że tak nazwę element dzięki któremu wojna staje się opłacalna - jest bardzo odległy i nie przybliża się z czasem.
hmmm .. na USA nikt zdrowo myślący człowiek nie odważyłby sie podnieść ręke , a jednak .
Miałoby to sens, gdyby była mowa o wspólnym działaniu Unii Europejskiej, Rosji, Chin i Japonii. Ze względów cywilizacyjnych, kulturowych oraz ekonomicznych szanse na to są mniej niż znikome. W ogóle atak zbrojny byłby bez szans, ten kraj ma zbyt wielki potencjał.
O wiele bardziej bolesny byłby dla nich atak ekonomiczny. Stany są uzależnione od światowych rynków finansowych, gdyby Chiny i pozostali przestali kupować ich papiery wartościowe, a w interesach korzystało się z euro... Cóż perspektywa amerykanów wyjeżdżających za chlebem do europy byłaby jak sądzę całkiem realna.
Gorzej ze coraz prawdopodobniejsze jest jedno wielkie bum coś w stylu 12 małp.
Myślę, że gdyby miało do tego dojść, już dawno bylibyśmy martwi.