Gorzej nie byłoby na pewno. W końcu Tusk nie robi(ł) kompletnie nic.
Jeśli się nie mylę, to strona rządowa prowadziła rozmowy z Komisją Europejską celem zmiany sposobu wypłacania pieniędzy.
Dotychczas było tak, że były one wypłacane po sfinalizowaniu inwestycji. Ponieważ jednak banki bardzo się skąpią z kredytami, to zdecydowano, że lepiej będzie część pieniędzy wypłacać w formie zaliczek, aby przekonać je do pożyczania pieniędzy.
Zaś obcinanie wydatków dało oszczędności w wysokości blisko 20 miliardów złotych.
Twoi faworyci mają skłonności do drukowania pieniędzy i szastania nimi na wszystkie strony. Do tego i czczej propagandy nie masz zastrzeżeń.
Ale jak się oszczędza i pilnuje finanse to się oczywiście "nic nie robi"...
Zwolennicy PO mają twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony ciężko przyznać rację Kaczyńskiemu, który od dawna ostrzegał przed kryzysem, z drugiej o kryzysie - o wiele miesięcy za późno - mówi samo PO. Donald niczym wzorowy debil z dnia na dzień zmienił zdanie, a innym ciężko się przyznać do błędu.
Kaczyński "ostrzegał" przed kryzysem ze względów czysto propagandowych, gdy to robił, nie było jasne jak rozwinie się sytuacja. Nasza sytuacja była wtedy całkiem dobra. Zresztą nadal jest.
Trzeba też pamiętać, że politycy muszą czasami studzić nastroje - jeżeli zaczną grzmieć, że jest katastrofa, wszystko się wali - to obywatele ruszą do banków wycofywać oszczędności i ograniczą konsumpcje. I dopiero to stanie się prawdziwym problemem.